Jest życie po Kloppie. Obiecujący początek sezonu Borussii Dortmund


26 sierpnia 2015 Jest życie po Kloppie. Obiecujący początek sezonu Borussii Dortmund

Poprzedni sezon dla Borussii Dortmund i jej kibiców był ogromnym rozczarowaniem. Fatalna postawa drużyny w rundzie jesiennej sprawiła, że musiała ona gonić czołówkę do ostatniej kolejki, by zapewnić sobie udział w kwalifikacjach do Ligi Europy. To wszystko sprawiło, że z klubem pożegnał się Juergen Klopp, a jego miejsce zajął Thomas Tuchel.


Udostępnij na Udostępnij na

Swe odejście Klopp argumentował brakiem odpowiedzi na pytanie, które sam sobie zadawał – czy jest on nadal odpowiednim trenerem dla tego klubu. Niemiec podczas konferencji prasowej, na której ogłosił swe odejście, podkreślał, że jego decyzja nie ma nic wspólnego z sytuacją sportową, w której znalazła się Borussia.

Władze klubu z Signal Iduna Park poszły utartą drogą i w miejsce Kloppa zatrudniły byłego trenera FSV Mainz – Thomasa Tuchela. Przed nowym szkoleniowcem postawiono jasny cel – przywrócenie Borussii na należne jej miejsce, ale zmierzyć musi się on również z legendą Juergena Kloppa.

Po zatrudnieniu Tuchela na stanowisku trenera BVB eksperci określali go jako idealnego następcę Kloppa. Reakcje były różne – jedni wytykali wiele podobieństw między tymi szkoleniowcami, przypominając, że Klopp również przybył na Signal Iduna Park z FSV Mainz, a inni zapowiadali, że do Dortmundu nadciąga rewolucja. Latem, gdy stery przejął Tuchel, w Niemczech coraz częściej wspominano o tej drugiej opcji, mówiąc, że jest to trener, który będzie się starał odcinać od swego poprzednika.

Jedną z pierwszych decyzji nowego szkoleniowca było zwolnienie kucharza, którego do klubu sprowadził Klopp. O ile ta zmiana wydaje się być jedynie kosmetyczna, to dalsze losy Borussii w okresie przygotowawczym i na początku sezonu wskazują, że Tuchel ma swój własny pomysł na funkcjonowanie klubu z Dortmundu.

Najistotniejszą modyfikacją dokonaną przez nowego szkoleniowca jest zmiana stylu gry. Tuchel odszedł od szybkich kontrataków, które były znakiem firmowym Borussii pod wodzą Juergena Kloppa. Pierwsze mecze nowego sezonu pokazały, że wyciągnięto wnioski z poprzedniego sezonu, gdy wiele drużyn zmuszało Borussię do ataku pozycyjnego, co wówczas sprawiało jej zawodnikom problemy. Dziś atak pozycyjny dla Borussii jest czymś naturalnym, a nie czymś, do czego zmusza ją przeciwnik.

Przez nową Borussię przemawia konsekwencja. Pod wodzą Kloppa ekipa z Westfalii starała się grać szybko piłką, chcąc przenieść grę pod pole karne przeciwnika. To do pewnego momentu stanowiło element zaskoczenia, ale poprzedni sezon pokazał, że ta gra dla rywali stała się bardziej przewidywalna. W związku z tym konsekwencja w drużynie prowadzonej przez Thomasa Tuchela polega na uspokajaniu gry, co w tym wypadku oznacza większe posiadanie piłki. Widać to było przede wszystkim w meczach ligowym przeciwko Borussii Moenchengladbach i FC Ingolstadt. Podopieczni Tuchela w tych spotkaniach długo utrzymywali się przy piłce, prowadząc atak pozycyjny.

W początkowej fazie sezonu widać w drużynie chemię, której w ostatnich miesiącach coraz bardziej brakowało. Tuchel tchnął w Borussię nowego ducha, dał świeży powiew w sytuacji, gdy Kloppa wcale nie uznawano za osobę, która klubowi z Dortmundu szkodziła. To również pokazuje, z jak trudnym zadaniem w lipcu musiał zmierzyć się Tuchel. Przejęcie drużyny, dla której były trener był prawdziwym mentorem, a dla kibiców ulubieńcem, nigdy nie jest łatwe.

Dobrego wrażenia sprawianego przez Borussię Dortmund na początku sezonu nie zmienia zwycięstwo 4:3 nad Odds BK po dramatycznej pogoni, bo trzy dni później podopieczni Tuchela pokonali na wyjeździe beniaminka FC Ingolstadt 4:0. Mecz ten mógł skończyć się znacznie wyższym zwycięstwem dortmundczyków, ale w pierwszej połowie zdecydowanie szwankowała skuteczność. Początek sezonu pokazuje jednak, że Borussia wraca na właściwe tory. Bez wątpienia zmiana trenera w klubie z Signal Iduna Park to otwarcie nowej ery, o czym na swej pierwszej konferencji prasowej wspominał Thomas Tuchel.

Tuchel sprawił, że jego Borussia potrafi kontrolować spotkanie, z czym miała problemy w poprzednim sezonie. Nowemu szkoleniowcowi udało się przełamać barierę, która drużynie ciążyła w końcowej fazie ery Kloppa. W akcjach BVB widać spokój. Demony z poprzedniego sezonu, gdy Reus i spółka długimi fragmentami bili głową w mur, a następnie nacinali się na groźne kontrataki rywali, odeszły w niepamięć.

To oczywiście dopiero początek sezonu, ale maszyna Tuchela nabiera rozpędu. Na długofalowe wnioski jest zdecydowanie za wcześnie, ale to, co obecnie można zaobserwować, może napawać optymizmem. W drużynie widać zdecydowaną rękę nowego trenera, który do drużyny wprowadza swe pomysły oraz nowych zawodników, dając większą szansę Jonasowi Hoffmanowi oraz Matthiasowi Ginterowi, ale największym odkryciem nowego szkoleniowca BVB jest nastolatek ściągnięty latem z TSV 1860 Monachium, Julian Weigl.

Młodziutki Niemiec w sparingach szturmem wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie BVB, wysyłając na ławkę rezerwowych Svena Bendera, a więc jedną z głównych postaci z ery Kloppa. Nowy defensywny pomocnik Borussii jest głównym wygranym okresu przygotowawczego. W debiucie zagrał tak dobrze, że po meczu na łamach mediów chwalił go nie tylko Tuchel, ale również Michael Zorc.

Przejęcie schedy po Juergenie Kloppie przez Thomasa Tuchela to nie tylko pozytywy. Atmosferę w drużynie budują wyniki, a między zawodnikami widać chemię na boisku, lecz jest również grupa niezadowolonych. Jeszcze w trakcie przygotowań do sezonu w konflikt z nowym szkoleniowcem popadł Kevin Grosskreutz. Niemiec w jednym z wywiadów otwarcie przyznał, że przez kilka tygodni nikt ze sztabu szkoleniowego z nim nie rozmawiał. Na reakcję Tuchela nie trzeba było długo czekać. Nowy szkoleniowiec BVB powiedział, że Grosskreutz mając problem, powinien przyjść z nim do niego, a nie żalić się na łamach prasy.

To pokazuje, że choć na boisku wszystko układa się po myśli nowego szkoleniowca Borussii Dortmund oraz władz klubu, to w kuluarach nie wszyscy są zadowoleni. Tuchel spodziewanej rewolucji kadrowej nie przeprowadził, ale zdecydowanie odcisnął swoje piętno na zespole, ograniczając rolę zawodników, którzy jeszcze kilka miesięcy temu stanowili jego kręgosłup. Nowy trener to nowe rozdanie, którego w Dortmundzie oczekiwano. Na razie przynosi to efekty, lecz jest zdecydowanie za wcześnie, by wyciągać daleko idące wnioski.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze