Marco Reus – piłkarz z papierami na grę, bez tych na jazdę autem


18 grudnia 2014 Marco Reus – piłkarz z papierami na grę, bez tych na jazdę autem

Niemiecka supergwiazda podejmuje na boisku decyzje bardzo szybko. Podobnie jest poza stadionem – z tą różnicą, że na murawie wychodzi mu to dużo lepiej, a podjęte decyzje są dużo bardziej przemyślane. Od trzech lat reprezentant zachodnich sąsiadów nie grzeszy inteligencją na... drogach.


Udostępnij na Udostępnij na

To normalne, że piłkarz musi być w gazie i formie. Marco Reus na boisku jest motorem napędowym swojej drużyny. Wszyscy zachwycamy się jego techniką i prędkością – tym drugim zachwyceni nie są jednak… niemieccy policjanci. Nie chodzi jednak o tempo poruszania się po murawie, a niemieckich drogach. Drogówka złapała go po raz piąty w ciągu trzech lat. Śmiem twierdzić, że to wciąż skuteczniejszy wynik niż częstotliwość „golenia” go podczas meczów przez niektórych obrońców z Bundesligi.

Verkehrpolizei 1 (Niektórzy) Defensorzy Bundesligi 0

Marco na boisku rozpędza się bardzo szybko. Równie dobrze idzie mu to na ulicach – jego Aston Martin przyspiesza do „setki” w niespełna pięć sekund. Nietrudno więc o przekroczenie dozwolonej prędkości. Rozumiemy, jeśli zdarzy się to raz, dwa… Ale pięć? To już lekkie przegięcie. Postaraliśmy się wyszukać jakieś wytłumaczenie całej sytuacji. Może piłkarz Borussii Dortmund zasłuchał się utworów Justina Biebera i nawet nie zauważył, gdy przekroczył cienką czerwoną kreskę… Jak wiadomo, Niemiec jest wielkim fanem kanadyjskiego wokalisty, który ma za sobą pododbne incydenty. Różnica jest taka, że wokalista i idiol głównie młodych dziewczyn nie musiał zapłacić za swoje czyny ponad pół miliona euro.

W dodatku Kanadyjczykowi nie przychodziło do głowy jeżdżenie bez prawa jazdy. Marco, co prawda, dokument miał, ale sfałszowany… Reus w 2009 roku kupił sobie holenderskie dokumenty, osiemnastego marca został na tym przyłapany. Marco musi mieć dużo pieniędzy, jeśli ot tak kupił sobie prawko. Teraz jego portfel będzie szczuplejszy. O pół miliona…

Marco uznał, że i bez tego może prowadzić samochód. Każdy, będąc nim, zrobiłby to samo. Jego kariera nabierała rozpędu i nie miał czasu iść do szkoły jazdy. Prędzej czy później i tak zostałby złapany – powiedział szkoleniowiec BVB. – Wiem, że to było trochę naiwne, a nawet głupie. Wyciągnę wnioski i więcej się to nie powtórzy – skomentował sam zawodnik, który zagwarantował również, że zda egzamin najszybciej jak to możliwe. Zobaczymy, ile razy do momentu otrzymania prawa jazdy zostanie złapany.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze