Bayern Monachium pokonał na własnym terenie VfL Wolfsburg 2:1 w meczu inaugurującym sezon niemieckiej Bundesligi. W wyjściowym składzie znalazł się napastnik reprezentacji Polski Robert Lewandowski, który zaliczył asystę. Niemieckiej prasie występ Polaka nie przypadł do gustu, podobnie zresztą jak gra „Bawarczyków”.
– To naprawdę nie był szczęśliwy debiut ligowy w barwach Bayernu dla Roberta Lewandowskiego. Były piłkarz Borussii Dortmund został powitany ogromnym aplauzem przed meczem – pisze monachijski „Abendzeitung” o występie Roberta Lewandowskiego w meczu przeciwko VfL Wolfsburg. Po spotkaniu Polak winą obarczył brak szczęścia. Rzeczywiście w pewnych sytuacjach brakowało mu boiskowego „farta” w jego ligowym debiucie w barwach Bayernu Monachium. – Gruen ratuje zespół od artyzmu Lewandowskiego – pisze gazeta. – Jego ruch w powietrzu to była klasa światowa, wykorzystał do oddania tego strzału całe swoje ciało. Gruen wykazał się jednak świetnym refleksem i zapobiegł zdobyciu bramki przez Lewandowskiego – czytamy dalej.
Kłopot bogactwa i…
Do udanych na pewno tego spotkania Robert nie zaliczy, ale nie tylko on miał mniej udany występ. Cała drużyna Bayernu zagrała poniżej oczekiwań – a warto przypomnieć, że oczekiwania co do FC Hollywood są równie ogromne jak zarobki wielkich gwiazd tego zespołu. Podopieczni Guardioli wygrali przewagą tylko, albo aż, jednej bramki. W 79. minucie powinno być 2:2. Manuel Neuer sparował na poprzeczkę strzał Juniora Malandy, ale piłka wróciła do Belga, który zamiast wpakować ją do pustej bramki z minimalnej odległości, posłał ją za końcową linię. Jeżeli chce się wygrać z Bayernem, trzeba ukarać każdy jego błąd – tym bardziej, że ostatnio zdarza się to coraz częściej.
Całkiem słusznie można odnieść wrażenie, że w klubie z Bawarii istnieje problem bogactwa. Na boisku jest miejsce tylko dla 11 piłkarzy – niemożliwym jest, żeby pomieścić wszystkie głośne nazwiska i gwiazdy. Są piłkarze, dla których brak miejsca w wyjściowej jedenastce, to poparzenie najwyższego stopnia. Prowadzi to do zanieczyszczenia atmosfery w szatni, a narastające niesnaski powodują słabsze wyniki zespołu. Prawdopodobnie Pep Guardiola sobie z tym poradzi, bowiem w Barcelonie niejednokrotnie miał podobne sytuacje, w których musiał wykazać się dobrą znajomością mentalności sportowca.
… problem zmęczonych nóg
Mecz z Wolfsburgiem pozwolił nam zobaczyć, że problem zmęczenia piłkarzy, którzy wystąpili na mundialu nie zniknie tak szybko. Zwłaszcza zwycięzców turnieju w Brazylii, a bez nich trudno o dobre wyniki, co pokazał przegrany pojedynek z Borussią Dortmund w Superpucharze Niemiec. Czas jednak płynie szybko na korzyść Bayernu i piłkarzy, którzy mundial odczuwają jeszcze w swoich nogach, a niekiedy nawet w głowach. Kiedy ten problem zniknie i w zespole nie będą pojawiały się groźne kontuzje, to potencjał „Bawarczyków” będzie na właściwym poziomie. Wyżej wymienione problemy minąć powinny w ciągu kilkunastu dni.
Co, jeśli nie? Jeśli wyniki będą słabe, atmosfera tragiczna, a gra Bayernu nudna i nieskuteczna, to pierwszym winowajcą będzie trener z Hiszpanii Pep Guardiola. Tajemnicą nie jest między innymi to, że sam „Kaiser” specjalną sympatią byłego trenera Barcelony nie darzy.