Bayern w końcu spełnił pokładane w nim oczekiwania i rozgromił niżej notowanego rywala. Na uwagę zasługuje jednak spora poprawa w grze monachijczyków w porównaniu do tego, co widzieliśmy w sobotę.
Do Monachium przyjechał lider z Paderbornu, ale już po kwadransie było jasne, że tej pozycji nie zachowa. Choć przez pierwsze pięć minut starali się na podopiecznych Guardioli naciskać, choć nie widać było po nich żadnej paniki, choć starali się operować piłką i nie wybijać jej na „chaos”, to i tak bardzo szybko pękli. Ruszył Robben, zaczarował Müller, a całość wykończył Götze. Bayern tylko to rozochociło i kilka minut później było już 2:0. Nieodgwizdany spalony, złe ustawienie bramkarza i ładna bramka Lewandowskiego, który w końcu przywitał się z kibicami w Monachium.
Mimo wszystko Paderborn naprawdę bardzo dobrze zaprezentował się w stolicy Bawarii. Gdyby nie brak dokładności w końcowej fazie rozegrania, niektóre kontrataki mogłyby zakończyć się poważnym zagrożeniem dla bramki Neuera. Bardzo pewny siebie był Kachunga, dużo wiatru robił Oualli, imponowali również Stoppelkamp i Brückner. Ten ostatni akurat tylko do 70. minuty, kiedy to drugi bieg wrzucił Robben.
Właśnie – Bayern z Robbenem i Bayern bez Robbena to dwa zupełnie różne zespoły. Wystarczy tylko porównać sobie mecz z HSV z tym dzisiejszym. W sobotę – jednostajne tempo, brak pomysłu na rozegranie akcji i ogromne męczarnie. Przeciwko Paderborn – polot, finezja, błysk i mnóstwo sytuacji podbramkowych. Oczywiście nie we wszystkie zamieszany był Holender, ale poprawa gry była znaczna. Do tego skrzydłowy Bayernu miał udział przy trzech z czterech bramek. Przy dwóch ostatnich kręcił, jak chciał Brücknerem, co doprowadziło do strzałów z pola bramkowego Götzego i Müllera.
Bayern w końcu zagrał tak, jak się od niego oczekuje, ale należy zauważyć, że uczynił to, wracając do starego ustawienia. Guardiola tym razem postawił na czterech, a nie trzech obrońców. Bardzo dużo w ofensywie dawali boczni obrońcy, czyli Alaba i Rode, a perfekcyjne zawody w środku pola rozegrał Alonso, który zanotował aż 165 podań i kluczową interwencję w defensywie, jeszcze przy stanie 2:0. Wtedy to właśnie zdarzył się „Bawarczykom” przestój, który Paderborn mógł i powinien wykorzystać, co zrobi na pewno silniejszy rywal. Ewidentnie widać, iż w grze Bayernu pozostało jeszcze sporo do poprawy, ale wydaje się, że zespół z Monachium powraca na właściwie tory.