Thomas Tuchel następcą Kloppa. Mistrz motywacji we właściwym miejscu?


20 kwietnia 2015 Thomas Tuchel następcą Kloppa. Mistrz motywacji we właściwym miejscu?

Thomas Tuchel zastąpi Juergena Kloppa na stanowisku trenera Borussii Dortmund. Były trener FSV Mainz, który był faworytem do objęcia drużyny, ma według kontaktu poprowadzić BVB przez trzy sezony.


Udostępnij na Udostępnij na

Borussia w środę 15 kwietnia ogłosiła, że Klopp po tym sezonie odejdzie z zespołu, a niektóre media już wtedy podały, że następcą będzie 41-letni Tuchel. W latach 2009-2014 pracował w FSV Mainz, a wcześniej prowadził drużyny młodzieżowe w Stuttgarcie, Augsburgu i Moguncji.

Mają to coś

I to właśnie dzięki pracy z tą ostatnią drużyną Tuchel jako trener wybił się w Bundeslidze. Podczas jego pracy „Die Nullfuenfer” byli prawdziwym fenomenem niemieckiej ekstraklasy. Grali dobrze wbrew wszelkim logicznym argumentom. Po tym, jak w sezonie 2008/2009 zajęli drugie miejsce w 2. Bundeslidze i awansowali do elity, eksperci natychmiast zapowiadali szybki spadek niemieckiej drużyny. Powód miał być banalny – brak piłkarzy gwarantujących zwycięstwa w jednej z najsilniejszych lig Europy. Mimo to ówczesny trener – Norweg Joer Andersen – wierzył w swoich podopiecznych.

O tym, że nowe wyzwania przerosły jednak jego możliwości, świadczyła porażka 1:2 z czwartoligowym VfB Luebeck już w pierwszej rundzie Pucharu Niemiec. Szefowie Mainz postanowili działać od razu. Szybko podziękowali za współpracę Andersenowi i jeszcze przed pierwszą kolejką nowych rozgrywek zaczęli rozglądać się za jego następcą. Dla wielu ten z pozoru nerwowy ruch wydawał się szaleństwem, w końcu Andersen, osiągając awans do Bundesligi, pokazał, że zna się na swoim fachu. Włodarze klubu najwyraźniej jednak dobrze wiedzieli, że pod ręką mają szkoleniowca, który gwarantuje znacznie lepsze wyniki. Okazał się nim trener klubowej drużyny U-19 Mainz Thomas Tuchel.

Historyczny wynik

FSV pod wodzą Tuchela rozpoczęło sezon 2009/2010 bardzo dobrze. Wygrane z faworytami, remisy z silniejszymi drużynami. Nic dziwnego, że drużyna notująca takie rezultaty ani przez chwilę nie była zagrożona spadkiem, a co więcej – długo liczyła się w walce o europejskie puchary. Niemieccy komentatorzy piłkarscy musieli uderzyć się w piersi i pochylić głowy przed Tuchelem. Jego Mainz zdobyło 47 punktów i zajęło ostatecznie dziewiąte miejsce na finiszu rozgrywek, co oznaczało najwyższe miejsce w historii klubu. Zaledwie 37-letni Tuchel triumfował. Z drużyny praktycznie anonimowej uczynił ekipę groźną dla faworytów, dobrze zorganizowaną w defensywie i mającą unikalny styl gry.

Warto w tym miejscu przypomnieć, że Tuchel jako piłkarz nigdy nie grał w 1. Bundeslidze, a poza ośmioma występami w drugiej lidze w barwach Stuttgarter Kickers ma na koncie tylko 69 spotkań w trzecioligowym SSV Ulm. Piłkę zawodowo kopał zresztą krótko, bo sześć lat. W tym czasie studiował także wychowanie fizyczne i anglistykę. W roku 2000 rzucił się w wir pracy trenerskiej, aż do 2009 zajmował się drużynami młodzieżowymi Mainz. Szefowie klubu, którzy tak nieopierzonemu szkoleniowcowi powierzyli zespół beniaminka Bundesligi, albo znakomicie znają się na piłce i od razu dostrzegli wielki talent, albo są po prostu niewiarygodnymi szczęściarzami. Teraz pytanie, czy równie szczęśliwi okażą się włodarze klubu z Dortmundu…

Mistrz motywacji

Tuchelowi przyjdzie teraz pracować w zupełnie innych warunkach. W klubie o większych aspiracjach. Tutaj walka o utrzymanie jest szokiem, a gdyby miała powtórzyć się w drugim sezonie z rzędu, to sytuacja byłaby nieciekawa. Zupełnie inna presja i oczekiwania. Tuchel pokazał, że potrafi w swoich podopiecznych zaszczepić wolę zwycięstwa i wiarę w swoje umiejętności. Czy prowadząc nowy zespół, wraz ze swoimi podopiecznymi będzie w stanie zagrozić Bayernowi Monachium? W przypadku tego szkoleniowca nauczyliśmy się, że teoria rozmywa się z praktyką.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze