Bydgoski rollercoaster


17 grudnia 2014 Bydgoski rollercoaster

To był niewątpliwie dziwny rok dla wszystkich wiernych fanów bydgoskiego Zawiszy. Ogromne zwycięstwa i sukcesy przeplatane blamażami oraz upokorzeniami pogrążającymi ten klub w kryzysie. Witajcie w zakręconym świecie Radosława Osucha, gdzie roczna przejażdżka rollercoasterem przypomina niewinną karuzelę.


Udostępnij na Udostępnij na

Zawisza swój ostatni mecz w kalendarzowym roku zakończył iście po bydgosku. Nędzna porażka w spotkaniu z Podbeskidziem potwierdziła jedno, ekstraklasa to dla nich zbyt wysokie i wymagające progi. Ostatnie miejsce w tabeli po 19 kolejkach, lata świetlne do przedostatniego Ruchu oraz perspektywa tego, że wiosna będzie równie ciężka, nie stawia bydgoszczan w pozytywnym świetle. I pomyśleć, że jeszcze parę miesięcy temu wznosili najważniejsze puchary w tym kraju. Wstyd! Tak więc siadamy głęboko w fotelach, zapinamy pasy i startujemy w kronikarską podróż po roku 2014 z głównym udziałem czerwonej latarni ekstraklasy.

Rok marzeń

Być może wydaje się to dziwne, ale warto przypomnieć, że Zawisza zaczął ten rok 2014 jako beniaminek ekstraklasy. Doskonale ułożona drużyna, nienaganne finanse, obiecujący zawodnicy oraz twardo stąpający po ziemi właściciel dawały nieodparte wrażenie, że klub z Kujaw może stać się nową siłą ligi. Awans do mistrzowskiej ósemki był dla wielu ogromną niespodzianką oraz zaskoczeniem. Nikt nie przypuszczał, że ligowy „świeżak” może sprawić tyle szumu i zamieszania w tabeli. Chwilę później przyszedł czas na zwycięstwo w Pucharze Polski oraz Superpucharze, co odbiło się szerokim echem w świecie mediów społecznościowych nie tylko na naszym podwórku.

Zawisza zaczął być traktowany przez wielu jak twór z innej planety, jak coś, bez czego polski futbol nie ma prawa istnieć. Zachwytów nad tą drużyną było bez liku. Nic dziwnego, w końcu zespół, który jeszcze nie tak dawno dostawał srogą lekcję futbolu od Ruchu Radzionków, dziś staje się drugą stolicą polskiej piłki. Czas dopiero później zweryfikował i potwierdził stare piłkarskie porzekadło: drugi sezon dla beniaminka jest zawsze najtrudniejszy. A w przypadku tej ekipy jest on tragiczny.

Rok zmiany trenerów

Gdzie tkwi problem tak żenującej postawy Zawiszy? Odpowiedź brzmi: w zmianie trenera. Do czasu, kiedy szkoleniowcem był Ryszard Tarasiewicz, wszystko chodziło idealnie jak w szwajcarskim zegarku. Chciałoby się rzec, że jest to francuska myśl techniczna. Nawet pomimo braku najjaśniejszej gwiazdy, jaką jest niewątpliwie Michał Masłowski, potrafili wygrywać mecze, pnąc się w górę tabeli. To Tarasiewicz stworzył kolektyw oraz ekipę, która potrafiła pokonywać silniejszych od siebie. Kto wie, gdyby popularny „Taraś” został na swoim miejscu, być może w Lidze Europy grałyby dwie polskie drużyny?

Tarasiewicz już odszedł, pojawił się za to Jorge Paixao. Człowiek anonim, nikomu nic nie mówiące nazwisko. W mediach zagościło tysiące spekulacji oraz pytań. Szybko zostały one rozwiane. Zawisza pod jego wodzą wygrał Superpuchar oraz pierwszy mecz w nowym sezonie. To miała być zapowiedź tego, czego możemy oczekiwać od nowego szkoleniowca, w skrócie miłe złego początki. Od czasu zwycięstwa z Koroną Kielce niebiesko-czarni zaczęli przegrywać mecz za meczem. Ostatecznie licznik portugalskiego trenera zatrzymał się na sześciu kolejnych porażkach w lidze i dwóch w Lidze Europy z Zulte Waregem. Dla prezesa Osucha było to za wiele, dlatego postanowił podziękować za jego marne usługi.

Z początkiem września na ławce trenerskiej niczym lord rozsiadł się wyrzutek z Poznania – Mariusz Rumak. Miał on sprawić, że Zawisza jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zacznie wygrywać z pretendentami do mistrzostwa. Tak się jednak nie stało i zamiast niezliczonych sukcesów przyszło kolejne pasmo porażek. Dwie kolejki wystarczyły Rumakowi, aby móc wystawić odpowiednią diagnozę: pacjent ugrzązł na samym dnie, będąc po kolana w mule. Z każdą kolejką miało być coraz lepiej, lecz jak wszyscy doskonale widzimy w państwie bydgoskim niewiele się zmieniło. Tutaj już nawet „dobry Boże” nie pomoże, a pointa może być tylko jedna:

„Albo zostanie zmieniony trener, albo piłkarze. To jest jedyny sposób, aby poprawić grę drużyny ” ~  M. Rumak po grudniowym meczu ze Śląskiem

Rok konfliktu

Nie jest żadną tajemnicą, że kibice Zawiszy oraz Radosław Osuch uwielbiają się jak listonosz z rottweilerem. Historia tejże „miłości” rozpoczęła się w listopadzie zeszłego roku, kiedy to podczas spotkania Zawisza – Widzew doszło do interwencji policji. Z relacji bydgoskich fanów angażowanie się służb odbywało się z naruszeniem kilkunastu zasad, natomiast prezes poparł działania mundurowych. Środowisko kibicowskie szybko zorientowało się, o co chodzi. Nie jesteś z nami, jesteś przeciwko nam. Z każdym kolejnym meczem na stadionie im. Krzyszkowiaka dochodziło do coraz to głośniejszych protestów, które z czasem odbijały się na frekwencji. Ostatnio więcej ludzi można spotkać na niedzielnej sumie w kościele w Nowym Targu niż na stadionie w Bydgoszczy. Jakby tego było mało, doszło do zmiany tego, co dla kibica jest najważniejsze, czyli herbu. Dla tej społeczności logo/herb to rzecz święta, przedmiot utożsamiający parędziesiąt tysięcy ludzi. Nikt z nas nie lubi, jak ktoś wchodzi w naszą prywatną tożsamość brudnymi buciorami. I nie inaczej było w przypadku fanów Zawiszy. Biznesmen stał się w Bydgoszczy personą non grata.

Rok blamażu

Ostatnie pięć miesięcy w wykonaniu Zawiszy to istny dramat. Dziady część V. Podopieczni Rumaka są na samym dnie ligowej rzeczywistości, a ich gra woła o pomstę do nieba. Fatalne rozgrywanie piłki po obwodzie, nieporozumienia między wszystkimi formacjami, straty na poziomie B-klasy, no i Sandomierski. Błędy byłego bramkarza Jagiellonii, Blackburn czy Dinama Zagrzeb są karygodne i nic dziwnego, że jego kariera potoczyła się tak, a nie inaczej. Przykładów nie trzeba daleko szukać:

https://www.youtube.com/watch?v=iJFowCHLNec&noredirect=1

I jeszcze z kronikarskiego obowiązku warto podkreślić, że w tabeli wszech czasów po 19 kolejkach Zawisza zajmuje 4. miejsce od końca, jeśli chodzi o ilość punktów. Nie ma się czym chwalić, a wniosek nasuwa się sam. To ostatnie miesiące tego klubu w T-Mobile Ekstraklasie.

Komentarze
Martin tyszka (gość) - 9 lat temu

Herb zostal zmieniony na orginalny. Tylko idioci moga mówić o naruszeniu historycznej świętości. LA czy inne zwiazki Zawiszy od początku miały herb zawierający zlote barwy.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze