Właściciele parkingu w Gdańsku z kłopotami


19 listopada 2014 Właściciele parkingu w Gdańsku z kłopotami

W ostatnich tygodniach w Polsce jednym z najbardziej medialnych klubów jest Lechia Gdańsk. Dla żurnalistów i opinii publicznej temat drużyny z Pomorza jest okazją do zażartych dyskusji, a niekiedy do wypuszczania w eter słów, które – według klubu z Gdańska – naruszają jego dobre imię.


Udostępnij na Udostępnij na

Tak uczynił chociażby znany dziennikarz sportowy Roman Kołtoń. – Zamiast stabilnego klubu – dzięki nowym inwestorom – zorganizowany został „parking dla piłkarzy”. Podanie ręki Tomaszowi Hajcie przez właścicieli nie oznaczało, że został trenerem „Biało-zielonych”, choć takim się czuje… – tymi słowami rozpoczyna się tekst dziennikarza, który przyjrzał się kulisom działania klubu. Szczegółowiej przyjrzymy się zatem otwierającemu tekst dialogowi pomiędzy Kołtoniem a Tomaszem Hajto. Ten drugi miał być następcą Quima Machado na stanowisku trenera Lechii Gdańsk. Dlaczego tak się nie stało? W Niemczech Hajto spotkał się z właścicielami klubu. Były piłkarz m.in. Schalke 04 Gelsenkirchen uważa, że kwestią czasu jest, kiedy zasiądzie na ławce trenerskiej. Ciekawy jest zwłaszcza powód, dla którego Hajto tak uważa. Podanie ręki to według niego gest wiążący, który jest jednoznaczny z podpisaniem umowy i związaniem się zawodowymi więziami . Dziś wiadomo, że były trener Jagiellonii Białystok bardzo się mylił.

Nie ma naszej zgody na kandydaturę Tomasza Hajty. Jego dalsze forowanie może spowodować poważny kryzys w klubie. Aby Hajto został trenerem, najpierw musiałby zostać odwołany zarząd – mówił przed miesiącem w rozmowie z serwisem Trojmiasto.sport.pl prezes klubu Dariusz Krawczyk. Jest on przedstawicielem akcjonariuszy mniejszościowych. Tymczasem zwolennikami zatrudnienia Hajty byli Adam Mandziara oraz menedżer Roger Wittmann. Warto odnotować, że Dariusz Krawczyk jest jedną z osób, która odbudowywała Lechię Gdańsk po degradacji do A klasy. Jest on niezwykle szanowany przez kibiców i można nawet zaryzykować stwierdzenie, że jest ich głosem w klubie. Gdyby odwołano go z zarządu, mogłoby to oznaczać początek wojny z fanami.

22.08.2011 Lechia Gdańsk - ŁKS Łódź 0:0
Oświetlona PGE Arena po spotkaniu (fot. Agnieszka Skórowska/igol.pl)

Pomiędzy Mandziarą a Juskowiakiem doszło do różnicy zdań, która szybko przerodziła się w otwarty konflikt. Ostatecznie obaj panowie mieli przestać się ze sobą kontaktować, a w imieniu prokurenta z dyrektorem sportowym zaczął rozmawiać tylko menedżer Roger Wittmann. Sytuacja z chorej przerodziła się w patologiczną. Dyrektor sportowy Lechii, Andrzej Juskowiak, stracił pracę. Pozostaje jednak prezesem młodzieżowej akademii, którą finansuje firma Lotos – o czym wspomina w swoim tekście Roman Kołtoń. Spółka skarbu państwa ma w klubie z Gdańska bardzo mocną pozycję. W mediach podtrzymuje się, że zarówno grupa Lotos, jak i nowi inwestorzy mają podobną filozofię futbolu. Tak nie jest. Właściciele zapowiadali, że stworzą wielki klub w oparciu o wychowanków, ale ich słowa okazały się tylko buńczuczną zapowiedzią. Oczywiście, ku niezadowoleniu grupy Lotos i jej prezesa Pawła Olechnowicza, a nawet prezydenta miasta Gdańska Pawła Adamowicza.

Kołtoń zacytował również Zbigniewa Bońka, który tak wypowiedział się o Lechii: „Dla mnie Lechia to część historii polskiej piłki, takiej, która zaistniała nawet w szerszym wymiarze. Pamiętam, jak gościłem z Juventusem w Gdańsku, a na trybunach było czterdzieści tysięcy widzów – wśród których nie zabrakło Lecha Wałęsy. To był czas stanu wojennego, a ludzie skandowali „Solidarność”. Współczesna Lechia to też projekt, w którym z wielkim oddaniem uczestniczyli kibice. Jeśli miałby się powtórzyć scenariusz, jaki stał się udziałem belgijskiego Beerschotu, to byłaby fatalna sprawa”. Beerschot zadłużony został na 17 milionów euro i federacja odmówiła licencji. W 2013 roku przestał istnieć.

To sformułowanie jest wyraźnym nadużyciem i jednym z powodów dla których Klub zdecydował się na kroki prawne w stosunku do redakcji Polsatu Sport. Lechia Gdańsk posiada rachunek w niemieckim banku i na niego trafiają pieniądze za wszystkie dokonane w Euro transakcje. Wspomniane 750 tysięcy Euro pierwszej transzy za transfer Pawła Dawidowicza, które trafiły na to konto, zostało w 100% wydatkowane przez Lechię Gdańsk. Należy podkreślić, że w Lechii Gdańsk, jako Spółce Akcyjnej będącej pod stałym nadzorem Komisji Licencyjnej, wszystkie wydatki są odpowiednio dokumentowane – pisze klub w swoim specjalnym oświadczeniu, odnosząc się do słów zawartych w tekście Kołtonia. Jak na razie „Biało-zieloni” mają jednak problemy z regulowaniem swoich zobowiązań. Klub wciąż nie zapłacił Sokołowi Ostróda pieniędzy należnych z tytułu sprzedaży Pawła Dawidowicza do Benfiki Lizbona. Nieoficjalnie mówi się, że na transferze swojego wychowanka III-ligowiec powinien zarobić ponad milion złotych, a do tego dochodzi jeszcze ekwiwalent za wyszkolenie piłkarza.

Choć oficjalnie nikt nie chce zdradzić, ile on wynosi, to spekuluje się, że chodzi o 15 procent od kolejnej transakcji. Pod koniec maja br. Lechia Gdańsk poinformowała, że doszła do porozumienia z Benficą Lizbona w sprawie transferu Pawła Dawidowicza do Portugalii. Za 19-latka „Biało-zieloni” mieli otrzymać ok. 2 mln euro. Jak więc łatwo policzyć, Sokołowi Ostróda należy się ok. 1,2 mln zł. Działaczom III-ligowca należy się także ekwiwalent za wyszkolenie zawodnika, ale jak udało się nam dowiedzieć, na razie nie dostali od Lechii nawet złotówki.

https://twitter.com/filipkoniczuk/status/531104440456314880

Kuleje również aspekt sportowy, bo mimo sprowadzenia 20 piłkarzy Lechia znajduje się w drugiej części tabeli. Były już trener Tomasz Unton po przegranych meczach stwierdził, że nie ma kim grać. Żart? Ja się z Untonem zgodzę, bo transfery poszły ewidentnie na ilość, a nie jakość. Na palcach jednej ręki można wymienić zawodników, którzy są Lechii przydatni, a nie tylko uzupełniający szeregi drużyny występującej w trzeciej lidze. Lechia była kompletowana bez pomysłu. Zarząd i osoby odpowiedzialne za transfery na siłę starali się upchnąć nowych zawodników w klubie z Gdańska. Unton do swojej dyspozycji miał aż sześciu środkowych pomocników, ale co mu z tego zaszczytu, skoro na lewej obronie bądź lewym skrzydle nie miał kogo wystawić? W kadrze jest tylko jeden wartościowy napastnik, a to o wiele za mało.

Gdańsk ma jedno – kibiców. Takich, którzy na mistrzostwo czekają pół wieku, niektórzy tak długo nie pożyją. I stadion, z zewnątrz najpiękniejszy w Europie – pewnie dlatego występuje w reklamie Polski MSZ, a nie Narodowy… I to koniec. Nowy trener Jerzy Brzęczek ma z tej drużyny wyciągnąć tak dużo, żeby kibice wreszcie mieli powód do dumy. Ja również mam nadzieję, że nie będzie się ciągle mówiło i pisało o problemach wewnątrz klubu, ale tylko i wyłącznie o aspektach sportowych.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze