Karnet na Lechię dla selekcjonera Nawałki


25 stycznia 2015 Karnet na Lechię dla selekcjonera Nawałki

Lechia Gdańsk ponownie nie próżnowała podczas otwartego okienka transferowego. Dalej wielu zastanawia się, czy nowym zawodnikom w klubie z Gdańska wystarczy numerów do wyboru na swoją koszulkę. Pojawił się jednak promyk nadziei w prowadzonej przez „Biało-zielonych” polityce transferowej.


Udostępnij na Udostępnij na

Zaczęto bowiem patrzeć na jakość sprowadzanych zawodników aniżeli na ilość. To, co działo się latem, przeszło najmilsze oczekiwania wszystkich kibiców. Dwudziestu nowych piłkarzy, z którymi Lechia miała sięgnąć po mistrzostwo Polski, a przynajmniej europejskie puchary. Ówczesna polityka, którą zdarzało mi się nazywać „gwałtem na własnej żonie”, doprowadziła do walki o utrzymanie. Ogrom niepotrzebnych zawodników spowodował brak zgrania, a zatrudnienie szkoleniowca, który nie nadawał się do budowy zespołu od podstaw – zakończyło się jego rychłym zwolnieniem i koniecznością szukania wartościowego następcy. Przez chwilę był Tomasz Unton, ale w Lechii nie zaprzestawano szukania prawdziwego trenera. Obecnie o to miano stara się Jerzy Brzęczek.

I ma niepowtarzalną okazję to osiągnąć. Długi zimowy okres przygotowawczy jest tutaj kluczem do sukcesu. Do jego zespołu dołączyły takie gwiazdy, jak: Sebastian Mila, Grzegorz Wojtkowiak, Jakub Wawrzyniak czy Litwin Donatas Kazlauskas. Poczynione transfery są swego rodzaju symbolem zmian w Lechii. Przynajmniej jeżeli chodzi o politykę transferową. Sprowadzono doświadczonych graczy z nazwiskiem, dwóch gra w reprezentacji Polski, trzeci się o nią ociera. Ściągnięto młodego Litwina, który już rozegrał trzy spotkania w drużynie narodowej Litwy, a do naszego kraju przyjechał z renomą olbrzymiego talentu. Przeglądając ostatnie 20 transferów Lechii, próżno szukać takich zawodników.

Defensywa Lechii może być postrachem każdego napastnika w T-Mobile Ekstraklasie. Wojtkowiak i Wawrzyniak na bokach, w środku młody i zdolny Rafał Janicki. Cała wymieniona trójka jest w kręgu zainteresowań Adama Nawałki, który będzie musiał częściej oglądać spotkania „Biało-zielonych”. Sebastian Mila ma być liderem formacji ofensywnej, kreatorem gry, którego w Lechii po prostu nie było. Co by nie mówić o milionie zawodników Lechii – kadrowy potencjał jest przeogromny. A przynajmniej taki powinien być. W pierwszym składzie Lechii może wyjść nawet siedmiu reprezentantów Polski, a od tych powinno wymagać się najwięcej.

W tym okienku Lechię opuściło trzech zawodników. Kacpra Rosę zabrał do siebie Michał Probierz, a Tiago Valente został wypożyczony do FC Penafiel. Sprawiający kłopoty wychowawcze Danijel Aleksić został bez klubu, rozwiązano z nim bowiem kontrakt. Takich zawodników powinno być jeszcze kilku, ale niestety sprawa nie jest taka prosta, a klub nie chce wypłacać niepotrzebnych odszkodowań.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze