Kolejne nigeryjskie podejście. Tym razem udane?


26 stycznia 2015 Kolejne nigeryjskie podejście. Tym razem udane?

Legia Warszawa już oficjalnie potwierdziła, że na zgrupowaniu w Belek pojawił się Taye Taiwo. Nigeryjski piłkarz na razie będzie trenował z zespołem mistrza Polski, a potem? Jeśli się sprawdzi, to pozostanie w stolicy naszego kraju na dłużej. I miejmy nadzieję, że sprawdzi się lepiej niż pozostali Nigeryjczycy, którzy mieli okazję występować w barwach „Wojskowych”.


Udostępnij na Udostępnij na

Cała „zabawa” zaczęła się dość niewinnie. Klasycznie atmosferę podgrzał Bogusław Leśnodorski, który umiejętnie używa Twittera do grania z kibicami i dziennikarzami. Co prezes Legii Warszawa zamieścił tym razem?

No i rozpoczęła się loteria nazwisk. Jeśli poszukamy głębiej, znajdziemy odpowiedzi pokroju Tarkadiusz Tiech czy Tikel Tarraubarena. Jeden z kibiców zagłębił się w temat i zaproponował wciąż młodego Thomasa Toure. Kreatywność kibiców nie zna jednak granic, bo przypuszczano, że może chodzić również o Arkadiusza Malarza.

https://twitter.com/TraditionalPol/status/559446270004445184

Kibice szybko jednak domyślili się, że tak naprawdę chodzi o Taye Taiwo. Z marketingowego punktu widzenia to zdecydowanie strzał w dziesiątkę. Doskonale wiemy, jak fani „Wojskowych” zareagowali na przyjście i (znakomitą) grę gwiazdy francuskiej piłki, Daniela Ljuboji. Nic więc dziwnego, że zapanowała radość, gdy ponad 200-krotny reprezentant Olympique Marsylii czy były zawodnik AC Milan zasila taką ligę jak T-Mobile Ekstraklasa.

Gra warta świeczki

Przyjście zawodnika z takim piłkarskim CV to zawsze duże ryzyko. To chyba oczywiste, że gdy piłkarz reprezentuje barwy tureckiego przeciętniaka to nie po to, by rozwijać dalej swoje umiejętności i podbijać tamten rynek, a po prostu po to, by rozbić bank. Pytanie również, ile Taiwo zostało z zawodnika grającego znakomicie (kilkakrotnie w jedenastce sezonu) w Ligue 1. Podobne wątpliwości pojawiały się jednak przecież również podczas kontraktowania Serba. Jak się skończyło? Pamiętamy chyba wszyscy…

Dla Legii Warszawa Taiwo może okazać się bezcenny. Przed mistrzami kraju bardzo ciężka batalia z Ajaksem Amsterdam, a w tym momencie kontuzjowani są Ondrej Duda i, co gorsza, Tomasz Brzyski. Nigeryjczyk na spokojnie mógłby zastąpić o cztery lata starszego Polaka, u którego doszło do małego złamania zmęczeniowego kości sześciennej prawej stopy, co wyklucza go z gry na najbliższe kilka tygodni. W sytuacji, gdy ciężko o zmiennika, przydatność i obecność w składzie 54-krotnego reprezentanta kraju może okazać się nieoceniona.

Wielki znak zapytania

W każdej sprawie są jednak dwie strony medalu. Niestety, musimy pamiętać również o tej ciemnej. Taiwo ostatnio spędzał czas w Bursasporze. Ciężko powiedzieć, żeby grał – w pierwszym sezonie wystąpił w niemal 20 meczach ligi, jednak na początku rozgrywek 2014/2015 pojawiły się pierwsze problemy. Turecki rząd, z powodu nieprawidłowości w przeprowadzonym transferze, postanowił anulować pozwolenie na pracę Nigeryjczykowi. Czym to skutkowało? Taye jest po półrocznym rozbracie z profesjonalną grą. Jak to się odbije na formie w najbliższych spotkaniach?

Kiedy kibice Legii słyszą Nigeryjczyk, z pewnością od razu łapią się za głowy. Za głowy, w których wciąż gdzieś tkwią słynne nazwiska z tego kraju. W Warszawie było już „spoko” za sprawą Kennetha Zeigbo, który akurat zrobił w stolicy największą karierę i do dzisiaj jest miło wspominany. W sezonie 1997/1998 zielono-biało-czerwone barwy reprezentował też Patrick Ndah, który nie wystąpił w żadnym oficjalnym spotkaniu. Szesnaście meczów w trzy sezony rozegrał Martins Ekwueme.

Najciekawsze historie dotyczą jednak kogoś zupełnie innego. Felix Ogbuke był piłkarzem Legii w roku 2011. Starszy przyrodni brat reprezentanta kraju, Chinedu Obasiego, trafił do Warszawy z Apollonu Limassol. Czym się „wsławił”? Pod koniec swojej przygody z klubem z Pepsi Arena próbował sprzedać… służbowy samochód. Nabywca w ostatniej chwili zorientował się, w czym rzecz i poinformował klub. Sam zawodnik jednak zaprzeczał, jakoby taka sytuacja miała mieć miejsce. – Nic takiego się nie zdarzyło. Ktoś, kto tak mówi, musi mieć  bardzo złe życie – mówił w wywiadzie dla Legia.net. Przed przyjściem dziennikarze doszukali się informacji, że ten sam zawodnik bił żonę, żona biła jego, a do tego Ogbuke miał pić na umór.

Do tego pamiętajmy, że w Afryce są różne problemy z „papierami”. Nie wiadomo, czy Taiwo rzeczywiście ma 29 lat. Co rusz głośno o wielkich graczach z „Czarnego Kontynentu”, o których mówi się, że najprawdopodobniej są starsi, niż mają napisane w różnego rodzaju dokumentach. Sprowadzenie Taye może okazać się albo wielkim hitem, albo wielkim niewypałem. Oby jednak to pierwsze!

Komentarze
Hans Ivanović Hagen (gość) - 9 lat temu

Powodzenia i oby Taiwo nie zawiódł oczekiwań.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze