Lech stracił trzy punkty w ostatnich sekundach meczu


19 października 2014 Lech stracił trzy punkty w ostatnich sekundach meczu

Podopieczni Macieja Skorży na własne życzenie zremisowali wygrany mecz. Koronie należą się brawa za walkę do ostatniego gwizdka. Spotkanie miało dwa oblicza. Pierwsza połowa naprawdę bardzo ciekawa, a o drugiej myślę, że wszyscy chcemy jak najszybciej zapomnieć.


Udostępnij na Udostępnij na

Lech bardzo szybko wyszedł na prowadzenie. W 5. minucie po akcji Jevticia i fatalnym wybiciu piłki przez Golańskiego gola dla Lecha z bliskiej odległości strzelił Kasper Hamalainen. W 8. minucie mogło być już 0:2, ale dwa strzały Szymona Pawłowskiego świetnie obronił Cerniauskas, który już minutę później popisał się kolejną fantastyczną interwencją po strzale Marcina Kamińskiego. Pierwszy fragment spotkania to zdecydowana dominacja drużyny z Poznania. Już po kilku minutach Lech mógł podwyższyć prowadzenie, ale po fatalnym błędzie Radka Dejmka z bliskiej odległości przestrzelił Gergo Lovrencsics. A że niewykorzystane sytuacje się mszczą, to już w 16. minucie mieliśmy remis. Dośrodkowanie z rzutu rożnego Pawła Golańskiego na gola zamienił Olivier Kapo, który po raz pierwszy w tym sezonie wyszedł w podstawowym składzie drużyny z Kielc. Po strzeleniu gola przez kielczan mecz się wyrównał. Jednak już po dwóch kwadransach Lech znowu wyszedł na prowadzenie po fantastycznej indywidualnej akcji Szymona Pawłowskiego, który z ogromną łatwością minął kieleckich obrońców. Pod koniec pierwszej połowy dwie szanse zmarnował Łukasz Trałka. Pierwsza część spotkania zakończyła się wynikiem 2:1 dla Lecha, którego przewaga w pierwszej połowie meczu nie podlegała żadnej dyskusji.

W pierwszych minutach drugiej połowy gra toczyła się głównie w środku pola. Lech nie musiał atakować, a Korona po prostu nie umiała stworzyć sobie żadnej konkretnej sytuacji do zdobycia gola. W pierwszej połowie mecz mógł się podobać, ale w drugiej stał się po prostu nudny. Kielczanie bazowali jedynie na dośrodkowaniach w pole karne, które wychodziły im bardzo źle, a Lech, jako że miał „wynik w kieszeni”, nie kwapił się do ataków. To jak wyglądała druga połowa tego meczu pokazuje sytuacja wprowadzonego na boisko Zaura Sadajewa, który będąc w dogodnej pozycji, zachował się jak junior i w bardzo prosty sposób stracił piłkę. A piłkarze Korony Kielce liczyli na to, że któreś z ich licznych dośrodkowań zamienią na bramkę, bo innego pomysłu na grę nie mieli. Już w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry „Kolejorz” mógł podwyższyć prowadzenie, ale dobrej akcji Sadajewa nie wykorzystał Dariusz Formella.Była to pierwsza dobra akcja Lecha w drugiej połowie. Ostatnie dośrodkowanie w pole karne Lecha zakończyło się bramką dla Korony. Kamil Sylwestrzak wykorzystał ogromne zamieszenie w polu karnym i z bliskiej odległości umieścił piłkę w bramce.

Sytuacja Korony Kielce w tabeli jest nie do pozazdroszczenia. Jednak jeden punkt wywalczony w takich okolicznościach może tchnąć w tę drużynę nowego ducha. Natomiast Lech po tym spotkaniu znowu oddalił się od ligowej czołówki.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze