Mundial w Rosji strzałem w kolano?

W obliczu eskalacji przemocy na Ukrainie m.in. politycy z Niemiec domagają się bojkotu mistrzostw świata. Nasi zachodni sąsiedzi o bojkocie wspominali już jakiś czas temu. Temat ucichł, ale wrócił jak bumerang po zestrzeleniu malezyjskiego Boeinga przez prorosyjskich separatystów. Tragedia pochłonęła 298 ofiar.

Czy bojkot jest możliwy? Oczywiście. Jednak w bojkocie musiałyby wziąć udział państwa pokroju Holandii. W kraju tulipanów, wiatraków, chodaków i sera także przewinął się pomysł bojkotu. Były holenderski piłkarz John van’t Schip uważa, że jego kraj powinien zrezygnować z udziału w mistrzostwach świata, które odbędą się w Rosji za cztery lata. Były reprezentant „Oranje” napisał na twitterze: „Nasza kadra powinna zbojkotować ten turniej”. Gdyby w ślad Holandii poszły inne państwa, a jest to bardzo możliwe, powstałaby pewna reakcja łańcuchowa i wtedy rozegranie mundialu w Rosji wydaje się bardzo niemożliwe.

Ik zeg oproep aan @KNVB Ned. Regering en #FIFA om #WK2018 in Rusland te #boycotten!! #MH017

— john van't schip (@johnvantschip7) July 20, 2014

Chyba nikt nie wierzy w to, że FIFA samowolnie odbierze organizację mistrzostw świata Rosji. Nie od dzisiaj jest wiadomo, że Sepp Flatter i Władimir Putin mają ze sobą dobre kontakt. Do tego rosyjski minister sportu,  Witalij Mutko, powiedział, że nie widzi żadnego problemu, bo według niego konflikt Rosji z Ukrainą nie jestem problemem. Mutko jest także szefem organizacyjnym MŚ i członkiem komitetu wykonawczego FIFA. Dlatego jedyną opcją, aby mundial nie odbył się w Rosji jest bojkot, do którego z pewnością dojdzie jeśli Rosja z Ukrainą nadal będzie w konflikcie.

Wydaje się, że wybór Rosji był strzałem w kolano. Jednak żeby FIFA doszła do tego wniosku, trzeba wywrzeć nacisk pod groźbą zbojkotowania mundialu. Jeśli federacje piłkarskie będą chciały przeniesienia mistrzostw do innego państwa, to przecież FIFA nie powinna robić problemu. No chyba, że robi się interesy…