Jest jednym z najbardziej obserwowanych piłkarzy z Polski. Dostaje regularne oferty z zagranicznych klubów, wcześniej chciał go Bayern Monachium, lecz transfer zablokowała mama zawodnika. Przed wami Dawid Kownacki!
Zaczęło się w 2011 roku. W listopadowym spotkaniu reprezentacji U-15 Polska pokonała Niemcy 5:3. Trzy bramki naszym zachodnim sąsiadom strzelił mający wówczas 14 lat Dawid Kownacki. Jego wyczyn tak poszedł w świat, iż do mamy chłopaka dzwonić miał sam Franz Beckenbauer. Ostatecznie Kownacki zdementował te plotki, choć zainteresowanie „Bawarczyków” było prawdą.
– Temat Bayernu faktycznie był. Uznaliśmy jednak, że Dawid musi skończyć gimnazjum i nie będziemy podejmować żadnych pochopnych kroków. Zwłaszcza że najpierw muszę kogoś poznać i mu zaufać, żeby podejmować ważne decyzje – opowiadała mama piłkarza na łamach „Przeglądu Sportowego”. Jak zareagował syn? Raczej nie ma nikomu za złe, że nie trafił do najlepszego niemieckiego klubu.
– Wszyscy myśleli, że zadzwonią do mamy, ładnie poopowiadają i ona się zgodzi. To jest jednak osoba twardo stąpająca po ziemi i poprowadziła mnie w sposób najlepszy z możliwych – przyznał zawodnik.
W Lechu Poznań zadebiutował pod koniec 2013 roku w meczu z Wisłą Kraków, kiedy to w końcówce zmienił Kaspra Hamalainena. Od tego momentu dostawał więcej okazji do gry, choć wchodził zwykle na końcówki. Swój czas na boisku świetnie wykorzystywał. Grając średnio po 24 minuty w 13 meczach poprzedniego sezonu, zdołał uzbierać 2 gole i 4 asysty. Do tego należało dorzucić spotkania młodzieżowej reprezentacji U-17, w której m.in. w pojedynkę załatwił Greków, strzelając im dwie bramki.
Obecny sezon zaczął już w podstawowym składzie jako napastnik Lecha i od razu strzelił gola oraz zanotował asystę. Na boisku grywa już więcej, choć nie zawsze od pierwszej minuty. W tych rozgrywkach na murawie pojawiał się zawsze, o ile był zdrowy.
Z tym zaś bywało dotąd różnie. Od momentu debiutu w poznańskiej lokomotywie 17-letni napastnik zdołał nabawić się już sześciu kontuzji! Dwa razy w ostatnim czasie zerwał więzadło w stawie skokowym, i to tej samej nogi. Choć w Poznaniu dmuchają i chuchają na niego, aby tylko piłkarzowi nic się nie stało, to i tak nie przynosi to spodziewanych efektów. Organizm zawodnika jest bardzo eksploatowany, zwłaszcza iż sytuacja kadrowa w drużynie Macieja Skorży zwykle jest nieciekawa, do czego zresztą zdążyliśmy się przyzwyczaić.
https://www.youtube.com/watch?v=p-GkuSs1HgA
Kiedyś Bogusław Leśnodorski wspominał, iż chętnie widziałby Kownackiego przy Łazienkowskiej. Nie było w tym nic dziwnego i należało tylko oczekiwać, aż Legia złoży za piłkarza ofertę. Mistrzowie Polski wyrwali „Kolejorzowi” już kilku zawodników – Bereszyńskiego, Ojamę, Miłosza Kozaka czy Krystiana Bielika. Dawid podkreślał jednak, iż on do Warszawy nie odejdzie, i jak przyznał, do żadnych rozmów nie doszło.
– W Legii nigdy nie zagram. W Polsce liczy się dla mnie tylko „Kolejorz”. Jestem właściwie wychowankiem tego klubu, wiele mu zawdzięczam i nie widzę opcji przenosin w żadne inne miejsce w Polsce – powiedział.
W letnim okienku transferowym dostawał oferty z zagranicznych klubów. Niemiecki RB Lipsk dawał za niego i Teodorczyka łącznie 7 mln euro. Piłkarza chcieli ponoć również francuski Bordeaux czy Arsenal, który ostatnio zakupił innego utalentowanego piłkarza z naszego kraju. 17-latek jednak dobrze czuje się w Lechu, podpisał nowy kontrakt, o przenosinach wypowiada się zaś następująco – Żeby wyjechać, trzeba coś osiągnąć. Ja jeszcze nic nie zrobiłem.
I to jest zdrowe podejście poukładanego człowieka. Ile już naszych talentów znad Wisły wyjeżdżało na Zachód, aby przepaść i wracać z podkulonym ogonem? Pozostanie w drużynie dobrze mu zrobiło. Gra regularnie zarówno w klubie, jak i kadrach młodzieżowych, stale się rozwija. Na boisku imponuje zaś najbardziej sprytem i walecznością. Jak dotąd Kownacki nie prezentował ani techniki z kosmosu, ani ponadprzeciętnej szybkości. Chłopak potrafi jednak wykorzystać zagapienie się rywala, złą pozycję obrońcy. Nie boi się zagrać długiej piłki i spróbować sił w dryblingu. I jak na razie wychodzi mu to na dobre. A na popisy techniczne jeszcze przyjdzie czas.
Jeśli Kownackiego z gry nie wyeliminują kontuzje, będzie pewny swojej przyszłości. O jego potencjale niech świadczy chociażby fakt, iż ponownie pozyskać piłkarza chciał Red Bull Salzburg. Na ewentualny transfer musiałby wyłożyć 5 mln euro.