Remontada Wisły i dwie czerwone kartki dla Podbeskidzia


24 października 2014 Remontada Wisły i dwie czerwone kartki dla Podbeskidzia

13. kolejka T-Mobile Ekstraklasy w Krakowie przysporzyła nam wielu emocji. Wisła Kraków najpierw odrobiła dwubramkową stratę w meczu z Podbeskidziem, by na minuty przed końcem zdobyć zwycięskiego gola i pierwszy raz w historii pokonać u siebie drużynę „Górali”. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego skończyli natomiast to spotkanie w dziewiątkę.


Udostępnij na Udostępnij na

Dla Wisły mecz z Podbeskidziem miał wyjątkowa rangę, ponieważ „Biała Gwiazda” jeszcze nigdy nie pokonała „Górali” na własnym stadionie. Po ciężkim boju wiślakom udało się jednak w końcu przełamać te złą passę. Warunki do gry w Krakowie nie były zbyt sprzyjające, ponieważ termometry wskazywały zaledwie cztery stopnie, ale Wisła zdołała wyjść z naprawdę dużych opresji i dołożyć na swoje konto trzy punkty.

W pierwszej połowie to podopieczni Smudy dominowali na boisku. Wisła stwarzała sobie okazje, ale jak zwykle brakowało skuteczności. Znakomite okazje mieli m.in. Boguski i Brożek. Ten ostatni spudłował na praktycznie pustą bramkę. Niewykorzystane sytuacje jak wiadomo lubią się mścić i tuż przed końcem spotkania to goście zdobyli pierwszego gola.

Po uderzeniu Macieja Iwańskiego piłka niefortunnie odbiła się od Łukasz Garguły i wpadła do siatki. Bramka śmieszna i w obliczu gry Podbeskidzia wydawać by się mogło niemożliwa, ale po pierwszej połowie to podopieczni Ojrzyńskiego prowadzili przy Reymonta.

Na zaistniałą sytuację natychmiastowo zareagował Franciszek Smuda i tuż po przerwie dokonał dwóch zmian. Gargułę zmienił Sarki, a Stępińskiego Donald Guerrier. Niestety druga połowa dla gospodarzy rozpoczęła się fatalnie, bo już w 54. minucie Podbeskidzie wywalczyło rzut karny. Maciej Sadlok zagrał piłkę ręką, a „jedenastkę” pewnie wykonał Maciej Iwański, dla którego był to drugi gol w tym meczu.

Wisła zdobyła kontaktowego gola kilka minut później, ale największa była w tym zasługa nie wiślaków, ale obrońcy Podbeskidzia Dariusza Pietrasiaka, który po strzale Brożka wpakował piłkę do własnej bramki. Defensor gości nie będzie miał miłych wspomnień z tego meczu, zwłaszcza, że po strzelonym samobóju, co jakiś czas usilnie przypominał mu o tej akcji spiker wiślaków.

Po kontaktowym golu Wisła zaczęła atakować rywala z jeszcze większą siłą, co w końcu przełożyło się na kolejną bramkę. Najpierw Peskovicia pokonał Łukasz Burliga, a tuż przed przerwą karnego bezbłędnie wykorzystał Semir Stilić. Za faul w „szesnastce” z boiska wyleciał najpierw Piotr Tomasik, a kilka minut po straconym golu za kolejne brutalne przewinienie murawę opuścił Adam Deja. Podbeskidzie kończyło więc mecz w dziesiątkę i bez żadnych punktów. Wisła ostatecznie zwyciężyła 3:2.

Komentarze
BoLek (gość) - 9 lat temu

"Podbeskidzie kończyło więc mecz w dziesiątkę"???

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze