Kilka dni temu w Ruchu świętowano rocznicę Jana Kociana w klubie. Wczorajszy mecz „Niebieskich” z GKS-em Bełchatów miał być prezentem dla słowackiego trenera, jednak okazał się kolejnym blamażem zawodników z Cichej. Mimo niesprzyjających okoliczności warto zastanowić się, co przez rok pracy osiągnął szkoleniowiec, czym nas zaskoczył i czym rozczarował.
Ruch nie rusza w górę ekstraklasy
Sytuacja Ruchu Chorzów w ekstraklasie jest tragiczna. „Niebiescy” po zaledwie jednym zwycięstwie, szeregu porażek i remisów wciąż zasilają dół tabeli. Złą passę klubu miało przerwać niedzielne spotkanie z PGE GKS Bełchatów, ale i tym razem chorzowianie zawiedli. Piłkarze chcieli obdarować swojego trenera trzema punktami, a zafundowali mu słabą grę bez polotu i bez nadziei na lepsze jutro: – Był to nasz najgorszy mecz w ciągu mojej pracy w Ruchu. Właściwie ciężko wskazać jakikolwiek pozytywny aspekt w naszej grze – powiedział po meczu z Bełchatowem Jan Kocian.
Przegrana na własnym terenie 0:1 nie nastraja pozytywnie przed kolejnymi meczami. Jeżeli jednak chorzowianie myślą jeszcze o awansie do grupy mistrzowskiej, to muszą szybko podnieść się z kolan i zacząć walczyć o lepsze wyniki. Za niecały tydzień ponownie będą mieli dogodną sytuację, aby powrócić na ścieżkę zwycięstw. W sobotę o 15:30 czeka ich bowiem starcie z ostatnią w tabeli Zawiszą Bydgoszcz.
Zanim przybył Kocian…
Na razie Ruch nie ma powodów do radości, ale wróćmy na chwilę do momentu sprzed przybycia do klubu Słowaka. Jak się okazuje, wtedy też nie było za wesoło. Po odejściu z klubu Waldemara Fornalika w 2012 roku „Niebiescy” ponownie znaleźli się w dołku, a zaistniały regres trwał przez kilka miesięcy. Brat byłego szkoleniowca, który przejął funkcję selekcjonera Polski, okazał się być niewypałem. Pod wodzą Tomasza Fornalika Ruch doznał trzech porażek z rzędu, tracąc przy tym siedem bramek i nie strzelając ani jednej. Włodarze klubu w błyskawicznym tempie zwolnili trenera, a w jego miejsce przyjęli Jacka Zielińskiego. Ostatecznie sezon 2012/2013 chorzowianie zakończyli na 15. miejscu i tylko dzięki nieprzyznaniu Polonii Warszawa licencji na grę w Ekstraklasie Ruch nie zaliczył spadku do I ligi. Lecz dopiero po miażdżącej porażce „Niebieskich” z Jagiellonią Białystok 0:6 Zieliński musiał pożegnać się z posadą trenera. Teraz efekt nowej miotły miał zapewnić Jan Kocian.
Osiągnięcia Słowaka w Chorzowie
Dokładnie 19 września 2013 roku Jan Kocian objął stanowisko szkoleniowca Ruchu. Już pierwsze starcie pod sterami Słowaka dało promyk nadziei kibicom z Cichej. Po zremisowanym 1:1 meczu ze Śląskiem Wrocław było już tylko coraz lepiej. Przez kolejne siedem rund chorzowianie nie doznali goryczy porażki. Diametralnie zmieniony został profil drużyny – z chłopców do bicia zespół stał się liczącą w stawce ekipą. Po swoich pierwszych sukcesach Kocian został okrzyknięty cudotwórcą i zbawcą Ruchu. Sezon wyczerpującej i intensywnej pracy się jednak opłacił, bo Ruch ponownie stał się jednym z najlepszych klubów w Polsce, a ligowe rozgrywki zakończył na 3. miejscu. Za swoje dokonania w ekstraklasie Słowak został odznaczony tytułem Trenera Sezonu.
Wywalczenie miejsca w eliminacjach do Ligi Europy spotęgowało jeszcze bardziej apetyty fanów „Niebieskich” na kolejne sukcesy. Kocian postanowił postawić wszystko na jedną kartę i skoncentrował całą energię drużyny na europejskich pucharach. W początkowej fazie eliminacji gra Ruchu wyglądała obiecująco, chociaż ucierpiały przy tym występy w krajowej lidze. Najpierw chorzowianie stawili czoła FC Vaduz. Później sprawili ogromną niespodziankę, przeciwstawiając się Esbjerg fB. Ostatnią przeszkodą w drodze do upragnionej Ligi Europy miał być Metalist Charków. „Niebiescy” nie zdołali już jednak przeskoczyć poprzeczki ustanowionej przez ukraiński zespół i tym samym zakończyli swój wyścig do Europy, tuż przed metą.
Porażka w eliminacjach była bolesnym ciosem dla chorzowian, po którym dalej się nie podnieśli. Rok po wkroczeniu Kociana na Cichą historia powoli zatacza koło. Zespół odpadł z europejskich rozgrywek i zasila dół tabeli. Tylko oczekiwania są większe niż przed rokiem. Chociaż Słowak i jego podopieczni nie znajdują się teraz w dobrej sytuacji, to nie można odmówić trenerowi zasług oraz pracy, jaką wykonał w klubie przez ostatnie 12 miesięcy.