Stan posiadania Legii


31 marca 2015 Stan posiadania Legii

Korzystając z dwutygodniowej przerwy w rozgrywkach ekstraklasy, można na chłodno przyjrzeć się kadrze Legii. Początek „wiosny” w wykonaniu legionistów dalece odbiegał od tego, czego oczekiwali ich kibice. Przeanalizujmy stan posiadania mistrza Polski.


Udostępnij na Udostępnij na

Bramka

Dušan Kuciak wreszcie zyskał godnego siebie konkurenta. Wielu kibiców dziwiło się temu transferowi, jednak Arkadiusz Malarz udowodnił, że sprowadzenie go na Łazienkowską nie było złym pomysłem – został nawet wybrany piłkarzem lutego przez serwis Legia.net. Zaraz po podpisaniu kontraktu z Legią Arkadiusz Malarz zapowiadał, że nie zadowoli go rola rezerwowego i Dušan będzie czuł jego oddech na plecach. W ostatnim czasie to Malarz mógł czuć oddech Kuciaka, ponieważ Henning Berg zadecydował postawić na Arka i ten wystąpił w ostatnich trzech ligowych meczach. Jednak jego interwencja z 62. minuty meczu z Lechem, kiedy zagrał piłkę ręką poza polem karnym, przypomniała wielu kibicom o starym Malarzu sprzed wyjazdu za granicę. Wtedy również zaliczył kilka wpadek (m.in. kuriozalny błąd z meczu z Dyskobolią z czasów gry w Amice).

Wydaje się, że po czerwonej kartce Malarza w Poznaniu szansę powrotu między słupki powinien otrzymać Słowak. Po trzech świetnych latach w barwach Legii Kuciak wyraźnie obniżył loty – o ile w meczach Ligi Europejskiej spisywał się rewelacyjnie, to w ekstraklasie zaliczył sporo niepewnych interwencji. Po jego błędzie padła chociażby bramka w zremisowanym 1:1 meczu z Górnikiem. Jak dotąd nie dało się słyszeć, żeby Słowak wyrażał swoje niezadowolenie z powodu posadzenia go na ławce. Jeżeli jednak Berg nadal będzie rotował bramkarzami tak jak do tej pory, to znając porywczy charakter Kuciaka, jest całkiem możliwe, że w końcu się zbuntuje. A kto wie, czy obrażony na trenera Kuciak nie będzie chciał odejść latem. Mam jednak nadzieję, że decyzje Berga wpłyną na Słowaka motywująco i przełożą się na jego dobrą dyspozycję. Na tę chwilę wydaje się, że pozycja bramkarza w Legii jest dobrze obsadzona. Rywalizacja o miejsce w składzie trwa.

Lewa obrona

Lewy obrońca to pozycja, na której możemy wypatrywać wzmocnienia w letnim okienku transferowym. Wprawdzie kiedy kontuzjowany był Tomasz Brzyski, nie najgorzej na nowej dla siebie pozycji radził sobie Guilherme, jednak nie jest to rozwiązanie optymalne. Brazylijczyk jest z pewnością typem zawodnika, z którym chciałby współpracować każdy trener. W zaistniałej sytuacji – kiedy z konieczności musi występować na obronie – odnalazł się bardzo dobrze. Twierdzi nawet, że sposób gry warszawskiej drużyny – częsta gra z kontrataku, szybkie przechodzenie z obrony do ataku i na odwrót – pozwala pokazać mu więcej w ofensywie, ma więcej miejsca do gry niż wtedy, kiedy występował w pomocy. Jednak biorąc pod uwagę, że do dobrej dyspozycji wraca Brzyski, Berg będzie chciał wypróbować wariant z ustawieniem Guilherme jako rozgrywającego bądź skrzydłowego. Warto też pamiętać, że Brzyski to już nie młodzieżowiec, więc wzmocnienie na tej pozycji jest jak najbardziej oczekiwane.

Środek obrony

Tutaj Berg ma do dyspozycji trzech graczy na niezłym poziomie: Jakub Rzeźniczak, Dossa Júnior i Iñaki Astiz. Ten ostatni ma kontrakt ważny do końca czerwca tego roku. W Legii miał lepsze i gorsze momenty. Warto się zatem zastanowić, czy nie należy rozejrzeć się za nowym obrońcą, który podniesie poziom drużyny. Szacunek za dwa mistrzostwa w barwach Legii, ale wydaje się, że klub, by się rozwijać, powinien wzmocnić się klasowym zawodnikiem na tę pozycję. Rzeźniczak to obrońca na miarę Legii w obecnym momencie. Piłkarz wprawdzie nie grzeszy zwrotnością, ale to nadal jeden z najlepszych ŚO w Polsce. Na pewno bardziej zasługuje na powołanie do reprezentacji niż chociażby Cionek czy Janicki. Wydaje mi się, że Dossa Júnior wciąż nie pokazał pełni swoich możliwości. Mam nadzieję, że limit pecha, jeżeli chodzi o ilość kontuzji, już wyczerpał i kiedy rozegra pełną rundę bez żadnych urazów, to pokaże swoją prawdziwą wartość. Po średnim początku sezonu, świetnym występie w LE z Trabzonsporem i niezłych meczach w lidze pod koniec roku, Igor Lewczuk wiosną jest znowu rezerwowym. Pozostaje on dla Legii jakąś opcją, ale trudno rozpatrywać go jako podstawowego defensora.

Prawa obrona

O tym, że Legia na tej pozycji dysponuje graczami na dobrym poziomie, może świadczyć chociażby fakt, że do reprezentacji nie jest powoływany, grający od pięciu meczów w wyjściowym składzie Bartosz Bereszyński, a siedzący w ostatnim czasie na ławce Łukasz Broź. Były kapitan Widzewa, który jesienią prezentował chyba najwyższy w swojej dotychczasowej karierze poziom, na pewno nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Podobnie jak w przypadku bramkarzy, rywalizacja i na tej pozycji zapowiada się ciekawie.

Defensywny pomocnik

„Czołg” – to określenie przychodzi mi za każdym razem do głowy, kiedy patrzę na grę Tomasza Jodłowca. Podstawowy gracz reprezentacji Polski dołożył swoją cegiełkę do historycznej wygranej nad Niemcami. I pomyśleć, że jego początki w Legii zdecydowanie nie zapowiadały tego, jak ważną rolę w drużynie będzie odgrywał. Ściągnięty na Łazienkowską jako środkowy obrońca. Na tej pozycji najpierw występował, zaliczając przy tym wiele niepewnych interwencji. Na szczęście trener Jan Urban poszedł po rozum do głowy i przesunął go do linii pomocy – na tej pozycji występuje do dziś. Wprawdzie wiosny, jak dotąd, nie zaliczy do bardzo udanych (m.in. nie najlepszy występ w meczu reprezentacji z Irlandią), ale w Legii wciąż pozostanie kluczowym zawodnikiem – jak na naszą ligę to zawodnik-maszyna.

Drugim podstawowym defensywnym pomocnikiem jest Ivica Vrdoljak. Kapitana warszawskiego zespołu za jedno należy pochwalić – o ile jeszcze rok temu można było mu zarzucić, że nie angażuje się w grę, człapie po boisku, to pod okiem Berga poprawił się w tym elemencie gry. Solidny zawodnik. Jednak wydaje się, że transfer jeszcze jednego dobrego gracza na tę pozycję zwiększy rywalizację i będzie motywacją dla Vrdoljaka do cięższej pracy na treningach. Tym bardziej, że prawie pewne jest, że z końcem sezonu z Łazienkowską pożegna się Hélio Pinto, któremu kończy się kontrakt. Statystki Portugalczyka w pierwszym roku w Legii wyglądały nieźle. Potem było już tylko gorzej – w tym sezonie Pinto jest typowym „zapchajdziurą”. Jednym z głównych zarzutów wobec Portugalczyka jest sposób, w jaki porusza się po boisku – nie biega. Jednak są i tacy, którzy docenili jego postawę – stał się ambasadorem jednej z kampanii społecznych.

W kadrze Legii znajduje się jeszcze wypożyczony z FC Toulouse Dominik Furman. Po powrocie do Warszawy miał niezły początek – został wybrany piłkarzem meczu z Koroną. Jednak potem wystąpił tylko w pucharowym meczu ze Śląskiem. Trudno się jednak dziwić Bergowi, że na niego nie stawia, kiedy nie ma szans na jego wykupienie z francuskiego klubu.

Lewoskrzydłowy

Popularny „Kuchy King”, czyli Michał Kucharczyk, to niewątpliwie odkrycie Berga. Odkrył Kucharczyka na nowo – zawodnik w Legii jest już od dawna, ale jeszcze nigdy nie był w drużynie postacią wiodącą, jak to jest teraz u Norwega. Na początku bieżącego sezonu wygrał rywalizację z Jakubem Koseckim i od tego czasu regularnie występował w najważniejszych meczach. Pomimo jego wyraźnych braków, Kucharczyk ma jeszcze Legii sporo do zaoferowania – nadrabia zaangażowaniem w grę. Jego dobrą formę postanowił w nietypowy sposób wyróżnić @LordKoks, który zrobił z niego komiksowego bohatera.

Wspomniany wcześniej Kosecki od roku jest cieniem samego siebie. Chociaż w tym sezonie jest jedynie zmiennikiem Kucharczyka, to okazji do zaprezentowania się miał całkiem sporo. Niestety nie były to najlepsze występy w jego wykonaniu – brakuje mu tej charakterystycznej dla niego pewności siebie. Jest na boisku praktycznie niewidoczny. Wygląda na to, że na tę chwilę jest po prostu na Legię za słaby. Kosecki na pewno będzie jeszcze próbował odwrócić kartę – do końca sezonu pozostało jeszcze kilka miesięcy. Decyzja o jego przyszłości zapadnie po sezonie.

Prawoskrzydłowy

Na tej pozycji niepodważalną pozycję w układance Berga ma Michał Żyro. Piłkarz wielokrotnie był już łączony z zagranicznymi klubami, ale problem z ustabilizowaniem formy na równym, wysokim poziomie, wyraźnie przeszkadza mu w wyjeździe do lepszej ligi. Żyro wielokrotnie udowadniał, że umiejętności ma nieprzeciętne. Jednak momenty świetnej gry przeplata długimi minutami gry bezbarwnej albo wręcz słabej. Tę sinusoidalną formę można było tłumaczyć młodym wiekiem piłkarza, jednak od prawie już 23-letniego zawodnika wymaga się, by zagwarantował pewną jakość. Najbliższy rok może okazać się dla Żyro decydujący – jeżeli nie potwierdzi, że stać go na grę na równym poziomie, to marzenia o karierze na zachodzie, czy grze w reprezentacji, będzie musiał odłożyć na bok, a sam może podzielić los Koseckiego.

Ofensywny pomocnik

Po odejściu Miroslava Radovicia największą gwiazdą Legii jest w tej chwili Ondrej Duda. 20-letni Słowak, kiedy przyszedł do warszawskiego zespołu z miejsca wdarł się do wyjściowej jedenastki. Stworzył z Serbem świetnie rozumiejący się duet, grając w systemie bez nominalnego napastnika. Pomimo że miesiąc temu podpisał nowy kontrakt, najprawdopodobniej opuści Legię już latem. Włodarze klubu nie zamierzają blokować transferu młodego Słowaka, ale za drobne też go nie oddadzą. Wygląda na to, że padnie rekord transferu z ekstraklasy – zimą mówiło się nawet o kwocie 8 mln euro.

W układance Berga miejsce Radovicia miał zająć sprowadzony w ostatnim okienku transferowym za olbrzymie, jak na polskie warunki, pieniądze Michał Masłowski. Niestety, jak na razie jego postawa na boisku nie pozwala kibicom zapomnieć o braku Serba, a raczej przywodzi na myśl popisy Gizy lub Iwańskiego. Należy jednak pamiętać, że zanim Radović stał się kluczowym zawodnikiem Legii, potrzebował około trzech lat. Zatem nie trzeba jeszcze wyrokować, czy Masłowski nadaje się do klubu z Warszawy. Wyróżniający się na boiskach 1. ligi Mateusz Szwoch, jak dotąd nie potwierdził swojej klasy w Legii. Gracze Football Managera 2014 mogą kojarzyć go jako jednego z lepiej zapowiadających się zawodników z tej edycji gry. Jednak rzeczywistość nieco zweryfikowała skalę jego talentu – na razie na boisku pojawia się sporadycznie w mniej ważnych meczach.

Napastnik

Dawno chyba Legia nie miała napastnika tej klasy co Orlando Sá. 11 goli strzelonych w tym sezonie może nie robi wrażenia, ale zważając na liczbę rozegranych przez Portugalczyka meczów, to wynik całkiem przyzwoity. Dobra współpraca Dudy z Radoviciem przyniosła Legii wiele punktów, ale jednocześnie oznaczała ławkę dla Sá. Kiedy wydawało się, że po odejściu Serba portugalski napastnik wreszcie będzie mógł liczyć na regularne występy w pierwszej jedenastce, Berg nie chcąc zmieniać sprawdzonej koncepcji gry bez napastnika, postawił tym razem na Masłowskiego. Sá może czuć się tym bardziej niezadowolony, gdyż kiedy już się pojawiał na boisku, to z reguły nie zawodził. Żeby było ciekawiej, dobrą dyspozycję napastnika dwukrotnie w tym sezonie docenił selekcjoner reprezentacji Portugalii, powołując go do szerokiej kadry. Tylko że po każdym z tych powołań Sá zamiast swoją dobrą grą zawalczyć o umieszczenie go w jednej drużynie z Cristiano Ronaldo, siadał znowu na ławce. Wielce prawdopodobne, że niezadowolony takim obrotem spraw Portugalczyk będzie chciał opuścić Legię. Chyba że Berg wreszcie zauważy, że to co sprawdzało się z Radoviciem, niekoniecznie dobrze działa w wariancie z Masłowskim. I wreszcie bardziej zdecydowanie postawi na Sá.

Kolejną przeszkodą do gry w pierwszej jedenastce dla portugalskiego piłkarza był Marek Saganowski. To chyba kolejna niezrozumiała dla wielu decyzja, że trener, kiedy miał okazję dać pograć Portugalczykowi, pokazać, że na niego liczy, wolał postawić na „Sagana”. 36-letni już Marek czasu nie oszuka. Sam przyznaje, że kariery kończyć jeszcze nie zamierza. Nie wiadomo tylko, czy będzie mu dane kontynuować ją w Warszawie, ponieważ zarząd wciąż nie rozpoczął z nim rozmów na temat przedłużenia umowy.

Gdzie są młodzi?

Dało się słyszeć opinie, że Berg odważnie stawia na młodych piłkarzy z akademii – sam zaobserwowałem coś zupełnie innego. Nie odgrywają oni w zespole żadnej znaczącej roli. Jest oczywiście Duda, ale to piłkarz wytransferowany za niemałe pieniądze i jest produktem słowackiej myśli szkoleniowej. Inni powiedzą, że jest przecież Żyro. Ale przypomnijmy, że już na początku 2012 roku wybiegał on w pierwszym składzie w najważniejszym meczu sezonu – pucharowym spotkaniu ze Sportingiem Lizbona. Za kadencji Skorży o sile drużyny stanowił także 19-letni wtedy Rafał Wolski. Za pierwszej kadencji Urbana był Ariel Borysiuk. Kiedy zaczął trenować Legię po raz drugi, odważnie postawił na Furmana, Łukasika i Koseckiego. Wszystkie przytoczone tu nazwiska to piłkarze, którzy byli wtedy kluczowymi postaciami w drużynie. Dziś w Legii podobnych nie widać.

Bartłomiej Kalinkowski, Mateusz Wieteska czy Robert Bartczak pojawiali się na boisku tylko w mniej ważnych meczach z powodu rotacji, jaką zastosował Berg w czasie, gdy Legia rozgrywała mecze co trzy dni. Temu ostatniemu, robiąc poniekąd krzywdę, wystawiając go jako obrońcę – kiedy Bartczak w meczach rezerw nie raz udowodnił, że jest zawodnikiem o nieprzeciętnych umiejętnościach technicznych z inklinacją do gry w ofensywie. A grając jako boczny obrońca w meczu o Superpuchar Polski z Zawiszą, w którym zaliczył debiut w pierwszej drużynie, popełnił głupią stratę, po której padł gol. Nawet Krystian Bielik – uznawany za największy talent w polskiej piłce w ostatnich latach, grał u Berga tylko ogony. Po jego odejściu do Arsenalu za najbardziej obiecującego młodego piłkarza uznaje się Adama Ryczkowskiego. Ale i jego sytuacja nie jest lepsza. Kiedy Legia odpadła z Ligi Europejskiej i nie rozgrywa już meczów z taką częstotliwością, jak miało to miejsce, gdy walczyła na trzech frontach, Berg nie stosuje rotacji w takim wymiarze, jak wcześniej. Konsekwencje? Ryczkowski nie wybiegł na boisko nawet na minutę w trzech ostatnich spotkaniach.

Warto, żeby młodzi piłkarze mieli się od kogo uczyć. Myślę, że dobrym pomysłem jest sprowadzanie do klubu doświadczonych zawodników, najlepiej reprezentantów Polski. Zbliżający się do końca kariery Michał Żewłakow był nadal na tyle dobry, by na dwa lata uporządkować grę w obronie legionistów. Wielokrotny uczestnik Ligi Mistrzów, mistrz Grecji i Belgii – tacy zawodnicy mogą być autorytetami dla młodych piłkarzy z akademii. Obecnie nie widzę w reprezentacji kandydata, który mógłby (a raczej chciałby) przejść do Legii. Może za kilka lat będzie możliwy transfer Grosickiego albo Rybusa? Całkiem prawdopodobny wydaje się powrót na Łazienkowską Artura Boruca. Może jeszcze nie w najbliższym okienku transferowym, ale chyba w 2016 roku byłoby to możliwe. Jego ewentualne ściągnięcie do Legii należałoby rozpatrywać jako dokooptowanie do zespołu nie tylko autorytetu, ale i gwiazdy.

Jestem też zwolennikiem sprowadzenia na Łazienkowską dużego nazwiska. Wszyscy pamiętamy, w jaki sposób zakończyła się przygoda Ljuboi z Legią. Jednak podsumowując pobyt Serba z francuskim paszportem w warszawskim klubie, rachunek zysków i strat wychodzi na plus. Podczas dwuletniego pobytu przy Łazienkowskiej strzelił 29 goli (często efektownych), stworzył świetnie rozumiejący się duet (na boisku i nie tylko) wraz z Radoviciem, wydatnie przyczynił się do dobrej gry Legii w Lidze Europejskiej. Przez pewien czas niektórzy kibice Legii chodzili „na Ljuboję”, na stadionie widać było ludzi w koszulkach z numerem 28 na plecach i nazwiskiem piłkarza. To jest jakieś rozwiązanie – szczególnie teraz, kiedy są problemy z zapełnieniem stadionu przy Łazienkowskiej. Oczywiście zawsze należy przed transferem danego zawodnika przeanalizować go pod kątem charakterologicznym. W przypadku Serba nie zawsze pod tym względem było ok i niektórzy twierdzili, że psuje atmosferę w szatni. Jednak transfer piłkarza z przeszłością w najlepszych europejskich klubach jest nadal przeze mnie oczekiwany. Zdaje się, że wolnym zawodnikiem zostanie teraz Ronaldinho – może warto spojrzeć w tamtą stronę ;)

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze