Dziś rano gruchnęła informacja o tym, że John van't Schip chce zgłosić do holenderskiej federacji piłkarskiej wniosek o zbojkotowanie mistrzostw świata 2018, które odbędą się w Rosji. Były reprezentant „Oranje” uważa, że do czasu wyjaśnienia okoliczności katastrofy Boeinga 777 malezyjskich linii lotniczych Holandia powinna zerwać wszelkie stosunki dyplomatyczne z Rosją. Okupacja Krymu i problemy na wschodzie kraju to niejedyne (około)futbolowe problemy, z którymi boryka się Ukraina. Postanowiliśmy się im przyjrzeć.
Polityka, wojna….
Przypomnijmy – w ubiegły czwartek na terytorium wschodniej Ukrainy, tuż przy granicy z Rosją, zestrzelony został cywilny samolot rejsowy lecący do Holandii na międzynarodowy kongres lekarski dotyczący problematyki AIDS. Na pokładzie maszyny znajdowało się 298 osób – wszyscy zginęli. Do zestrzelenia samolotu nie przyznał się nikt, jednak 3 dni temu upublicznione zostały nagrania, według których za strącenie Boeinga odpowiedzialni są prorosyjscy separatyści, rozpalający konflikt w okolicach Doniecka. Igor Biezler, dowodzący grupą paramilitarną obywatel Rosji, w podsłuchanej rozmowie telefonicznej przyznał, że to jego ludzie są odpowiedzialni za ten akt terroru. Międzynarodowa opinia publiczna pełna jest oburzenia, które – tradycyjnie – ogranicza się do mniej lub bardziej konkretnych gróźb i żądań co do ukarania odpowiedzialnych za katastrofę. Swoje ubolewanie wyrazili m. in. Barack Obama, Angela Merkel czy sekretarz generalny ONZ, Ban Ki-Moon. Rosja ma jednak swój pogląd na całą sprawę – To oczywiste, że państwo, na terenie którego doszło do tej katastrofy, jest za tę katastrofę odpowiedzialne – miał czelność powiedzieć Władimir Putin. Stwierdzenie to, absurdalne chociażby w kontekście katastrofy smoleńskiej, idealnie obrazuje bezsilność tradycyjnych metod dyplomacji w walce z bezwzględną i nieoglądającą się na nikogo Federacją Rosyjską.
W katastrofie zginęło wielu lekarzy lecących na konferencję, ale wśród ofiar nie zabrakło cywilów. Zginęło 193 obywateli Holandii, ale również osoby pochodzące z Malezji, Australii, Indonezji, Wielkiej Brytanii czy Niemiec. W kraju tulipanów głosy domagające się sankcji wobec Rosji są najsilniejsze w całej Europie, jednak linia polityki prowadzonej przez organizacje międzynarodowe skupia się raczej na zagłaskiwaniu konfliktów, szczególnie z najsilniejszymi państwami. Obecna sytuacja przypomina zimną wojnę, w której nikt nie chce zapalić lontu, prowadzącego do międzynarodowego starcia. Rosja prowokuje, atakuje, a świat zdaje się wobec tego bezbronny i bierny.
… i futbol
Taka bierność, (niestety) naturalna dla polityki zagranicznej, nie jest zrozumiała i godna akceptacji dla przeciętnego człowieka. Także dla sportowców. Dlatego nie może szokować pomysł, który zgłosił dzisiaj John van 't Schip, były piłkarz Ajaksu Amsterdam, mistrz Europy z 1992 roku.
Ik zeg oproep aan @KNVB Ned. Regering en #FIFA om #WK2018 in Rusland te #boycotten!! #MH017
— john van't schip (@johnvantschip7) July 20, 2014
– Zadzwonię do KNVB i zgłoszę wniosek o bojkot MŚ 2018 – głosi powyższa wiadomość. Co więcej, były trener FC Twente zapewnia, że jego wniosek jest poparty przez wszystkich byłych selekcjonerów reprezentacji „Pomarańczowych”. Sytuacja taka byłaby powtórką z 1980 roku, gdy większość państw zachodu zbojkotowała olimpiadę w Moskwie z powodu interwencji zbrojnej ZSRR w Afganistanie. Jeśli sytuacja na wschodzie Ukrainy nie ustabilizuje się w najbliższym czasie, może okazać się że w ślad za Holendrami mogą pójść inne kraje. Brzmi to jak science fiction, ale FIFA jest zmuszona trzymać rękę na pulsie. Oskarżenia o korupcję przy wyborze Kataru na gospodarza mundialu 2022 wyglądają przy tej groźbie jak machanie palcem. Nie ma co się oszukiwać – mistrzostwa świata to ogromny koszt organizacyjny, ale również trudne do pojęcia ludzkim rozumem zyski, które w większości lądują w kieszeni Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej. Polityczny bojkot mistrzostw świata byłby finansową katastrofą dla FIFA, która jak do tej pory na turniejach wychodzi zawsze na plus. Gdyby (hipotetycznie) z udziału w XXI finałach MŚ zrezygnowały reprezentacje najbogatszych krajów zachodu (Holandia, Niemcy, Francja, Anglia), oznaczałoby to, że kibice z tych państw, nawet jeśli przyjechaliby do Moskwy czy Petersburga, zrobiliby to w zdecydowanie mniejszej niż prognozowana liczbie. To wprost oznacza mniejsze zyski, a na nie FIFA patrzy jak na nic innego. Można domniemywać, że w przypadku takiego bojkotu Blatter i spółka mogliby zdecydować się na zawieszenie zbuntowanych federacji, jednak trudno sobie wyobrazić, by zawieszono najsilniejsze reprezentacje czy kluby na świecie. To – po raz kolejny – byłaby finansowa katastrofa, okazuje się zatem, że FIFA znalazła się w niezwykle niekomfortowym położeniu. Sytuacja jest rozwojowa. Do mundialu pozostały 4 lata, jednak nie można odrzucić scenariusza, w którym do bojkotu ze strony części ekip zwyczajnie dojdzie. Miejmy nadzieję, że Polska kadra do tego czasu osiągnie poziom, w którym dylemat „jechać czy nie jechać” stanie się dla niej realnym problemem…
Osobnym problemem jest sytuacja klubów piłkarskich z okolic Doniecka czy Donbasu. Prawdziwy eksodus przeżyła niedawno ekipa Szachtara Donieck. Ze zgrupowania we Francji nie wrócili Alex Teixeira, Fred, Dentinho, Douglas Costa, Facundo Fereyra oraz jeden zawodnik, którego nazwisko nie zostało podane do informacji publicznej. Z zespołu Metalista Charków „zniknął” Sebastian Blanco, piłkarz rodem z Argentyny. Po katastrofie Boeinga 777 gracze klubów z zagrożonego regionu zwyczajnie boją się wracać w miejsca, które są areną krwawych starć. Pieniądze, które od lat inwestuje w Szachtara Rinat Achmetow, mogą okazać się zbyt mało atrakcyjnym bodźcem, by dalej ściągać do górniczego klubu talenty z Ameryki Południowej z zyskiem sprzedawane na Zachód. Właściciel Szachtara wystosował płomienny apel do zawodników, w którym wskazuje, iż nie mają oni powodów do strachu, klub dysponuje bowiem środkami, by zapewnić im bezpieczeństwo, a swoje mecze będzie (dopóki to konieczne) rozgrywał w Charkowie, unikając niebezpiecznych miejsc i sytuacji. – Będziemy jeszcze silniejsi – napisał Achmetow, ku pokrzepieniu serc piłkarzy i kibiców „Górnika Donieck”.
Konflikt zbrojny na Ukrainie, poza kosztami czysto ludzkimi, może przynieść niepowetowane straty sportowe. W obecnej sytuacji faworytem do zakończenia trwającej od 5 lat dominacji „Czarno-pomarańczowych” w lidze współorganizatorów Euro 2012 jest zespół Dynama Kijów. Premier Liha startuje już 25 lipca. Oby do tego czasu sytuacja na Ukrainie ustabilizowała się na tyle, by odzyskać tam chociaż cień normalności i radości, którą daje sport.