Najzdolniejszy rocznik od lat? Siedemnastolatkowie oblali sprawdzian


26 marca 2015 Najzdolniejszy rocznik od lat? Siedemnastolatkowie oblali sprawdzian

Nie tak miały wyglądać odbywające się na polskich boiskach eliminacje do młodzieżowych mistrzostw Europy do lat siedemnastu. Uznawany za wybitnie zdolny rocznik 1998 był murowanym faworytem do wygrania swojej grupy eliminacyjnej, tymczasem reprezentacja Polski zakończyła turniej eliminacyjny na ostatnim, czwartym miejscu.


Udostępnij na Udostępnij na

Arsenal, Chelsea, Borussia Dortmund, Hoffenheim i FC Salzburg. Do tego oczywiście Legia, Lech i Jagiellonia. Biorąc pod uwagę przynależność klubową naszych zawodników, wysokie oczekiwania wobec reprezentacji U17 wydawały się uzasadnione. Presji na zawodnikach nie zmniejszył też selekcjoner Robert Wójcik, mówiąc w wywiadach o niezwykłej sile naszej kadry. Ostatecznie okazało się, że były to słowa (przynajmniej na obecną chwilę) zdecydowanie na wyrost.

Gdy w październiku w gruzińskim Tbilisi odbyła się pierwsza runda eliminacji, wokół kadry zapanowała euforia. Podopieczni trenera Wójcika pokonali wszystkich rywali (Gruzja, Liechtenstein, Estonia), strzelając dziewięć bramek i nie tracąc żadnej. Z jednej strony przeciwnicy nie byli wówczas imponujący, z drugiej – wyniki zdawały się tylko potwierdzać znakomitą dyspozycję, bowiem dwa miesiące wcześniej Polacy wygrali towarzyski turniej o Puchar Syrenki, pokonując znacznie bardziej renomowane drużyny(imponująca wygrana 4:0 ze Szwecją w finale). Gdy okazało się, że rywalami naszej reprezentacji w drugiej, ostatniej rundzie eliminacji będą Irlandia, Grecja i Białoruś, a turniej odbędzie się w Polsce, właściwie zaczęto się zastanawiać, z kim przyjdzie nam grać na samych mistrzostwach. Jak się jednak okazało, optymizm był przedwczesny.

Turniej eliminacyjny zaczął się dla nas meczem przeciwko Białorusi. 21 marca na stadionie w Grodzisku Wielkopolskim spodziewaliśmy się nieprzyjemnie grających przeciwników, nastawionych na kontry. Oczekiwania potwierdziły się, nasi wschodni sąsiedzi skupieni byli głównie na organizacji gry defensywnej i posyłaniu długich piłek do przodu. Największą niespodzianką było jednak to, że Polacy nie potrafili sobie poradzić z tak grającym rywalem, atakowali więc zupełnie bez pomysłu. Zawodnicy ofensywni nie oddawali strzałów na bramkę Białorusi, trudno więc było oczekiwać korzystnego rezultatu. Białorusini byli natomiast bardzo skuteczni, po fatalnych błędach naszej obrony i dwóch bramkach Antona Bieleziaka zwyciężyli 2:0.

Rozpoczęcie turnieju było bardzo złe, wciąż jednak były nadzieje na zajęcie choć drugiego miejsca w grupie (siedem z ośmiu ekip z drugich miejsc awansuje do turnieju głównego). Drugim rywalem była Grecja, która nie jest z pewnością słabsza od Białorusi. Styl gry naszego zespołu nie uległ niestety zmianie, dalej brakowało jakości w ofensywie. Grecy umieli wykorzystać jedną sytuację w meczu i po golu Giannisa Tsingosa pokonali Polaków 1:0.

Ostatni mecz okazał się być tylko spotkaniem o honor. Naszym rywalem była spisująca się zaskakująco dobrze reprezentacja Irlandii. Grający bez presji Polacy wreszcie pokazali się z lepszej strony. Już w 10. minucie podopieczni trenera Wójcika objęli prowadzenie po doskonałej akcji zespołowej. Piłkę w środku pola przechwycił Bielik i znakomicie uruchomił podaniem Mateusza Ostaszewskiego, który kapitalnie dograł piłkę na skrzydło do wbiegającego Kamila Jóźwiaka, którego płaskie dośrodkowanie na gola zamienił Paweł Kaczmarczyk. Nasi reprezentanci dominowali przez całą pierwszą połowę, przez większość drugiej części meczu również kontrolowali spotkanie. Pod koniec do głosu zaczęli dochodzić Irlandczycy, ostatecznie jednak wynik nie uległ zmianie. Honorowe zwycięstwo Polaków stało się faktem. Do turnieju głównego awans wywalczyły reprezentacje Grecji i Irlandii.

Drużynowo nasza reprezentacja zawiodła, co można powiedzieć o dyspozycji pojedynczych zawodników? Z liderów kadry nie zawiódł tylko Kamil Jóźwiak. Skrzydłowy Lecha Poznań nie bał się wchodzić w drybling, wygrywał dużo pojedynków, zwykle w bardzo widowiskowy sposób. Dopiero w spotkaniu z Irlandią pełnię swoich możliwości pokazał Krystian Bielik. To on rozpoczął akcję bramkową w 10. minucie, do tego wyraźnie dominował nad rywalami w środku pola. W spotkaniu z Białorusią spisał się tak słabo, że mecz przeciwko Grecji zaczął na ławce rezerwowych, co było dość zaskakujące w przypadku zawodnika wartego 3 miliony euro. Tak samo jak w przypadku Bielika, dopiero ostatni mecz był dobry w wykonaniu Mateusza Ostaszewskiego z Borussii Dortmund. Gdyby poprawił skuteczność, byłby to doskonały występ, dla irlandzkich obrońców był niemal nie do zatrzymania.

Zupełnie zawiódł Hubert Adamczyk. Piłkarz Chelsea podejmował bardzo złe decyzje boiskowe, psuł wiele akcji. To definitywnie nie był jego turniej. Tych eliminacji dobrze wspominać nie będzie kapitan, Ernest Dzięcioł z Legii Warszawa. Po jego złym podaniu padła jedyna bramka dla Greków, do jego dyspozycji w meczu z Białorusią też było dużo zastrzeżeń. Nasz środkowy napastnik, Marcin Listkowski, nie miał w całym turnieju ani jednej dogodnej okazji do zdobycia bramki. Częściowo można za to winić jego partnerów z pomocy, można się jednak przyczepić do ustawiania się zawodnika Pogoni Szczecin na boisku.

W meczu z Irlandią nieźle zagrali Robert Gumny z Lecha i rok młodszy od kolegów Adam Chrzanowski ze Znicza Pruszków, którzy wcześniej nie mieli okazji do zaprezentowania swoich umiejętności. Pochwalić można też strzelca jedynej bramki dla Polski w turnieju, Pawła Kaczmarczyka z Jagiellonii. Co prawda sam gol to tylko wykończenie doskonałej akcji kolegów, można było jednak zauważyć duży polot w grze młodego skrzydłowego w meczu z Irlandią.

Czy wobec rezultatu z eliminacji powinniśmy przekreślać tych chłopaków? Nie popadajmy ze skrajności w skrajność. W komentarzach pod wynikami meczów można było zauważyć mnóstwo zarzutów pod adresem naszych reprezentantów, jakoby nie zależało im na reprezentacji, krytykowano też rzekomy brak zaangażowania. Wydaje się, że należy wypośrodkować opinie na temat rocznika 1998. Zawodnicy w tym wieku mają tendencje do dużych wahań formy, nie jest to nic zaskakującego. Skauci dużych zachodnich klubów musieli dostrzec talent w naszych zawodnikach, skoro zdecydowały się w nich zainwestować tak duże marki, jak: Arsenal, Chelsea czy Borussia.

Wydaje się, że nasi piłkarze nie potrafią jeszcze radzić sobie z presją. Ich przygoda z reprezentacją U17 właśnie dobiegła końca, większość z nich trafi w przyszłym sezonie do reprezentacji U18. Powinniśmy z dużą uwagą śledzić ich klubowe kariery, pamiętając, że to dopiero początek ich piłkarskiej drogi. Czy wszyscy ci, na których liczymy w przyszłości, rozwiną się tak, jak się tego oczekuje? Na pewno nie. Futbol młodzieżowy ma tendencje do kreowania kandydatów na gwiazdy, które nie potrafią jednak się odnaleźć w dorosłej piłce. Może się okazać, że któryś z mniej rozpoznawalnych zawodników rozwinie się nadspodziewanie dobrze, a ci, którzy obecnie są na świeczniku, szybko zgasną. Trzymajmy jednak kciuki za wszystkich tych chłopaków, skreślanie ich po jednym nieudanym turnieju byłoby wielką głupotą.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze