Niepokonany


1 maja 2012 Niepokonany

Polskie trio robi furorę w Dortmundzie. Borussia po raz drugi z rzędu zdobyła tytuł mistrza Niemiec, a polscy piłkarze mieli w to spory wkład. Wydaje się, że najdłuższą i najtrudniejszą drogę na szczyt miał kapitan reprezentacji Polski, Jakub Błaszczykowski.


Udostępnij na Udostępnij na

Kuba przyszedł na świat 14 grudnia 1985 roku w niewielkiej miejscowości położonej pod Częstochową, Truskolasach. Od małego miał zadatki na dobrego piłkarza. Wraz z bratem grał w piłkę w pokoju. Przed każdym takim „meczem” śpiewali hymn, wyobrażając sobie, że za moment będą reprezentowali swój kraj.

Jakub Błaszczykowski
Jakub Błaszczykowski (fot. Grzegorz Rutkowski / iGol.pl)

Młody Błaszczykowski zaczął trenować w Rakowie Częstochowa w wieku ośmiu lat. Gra w piłkę wymagała wielu poświęceń. Na treningi musiał bowiem docierać autobusem. Podróż w jedną stronę trwała około godziny.

Gdy Kuba miał jedenaście lat, przytrafiła mu się największa życiowa tragedia. W jednej chwili stracił oboje rodziców. Na jego oczach ojciec dźgnął mamę nożem. Ta nad ranem zmarła, a ojciec trafił do więzienia.

Jakubem i jego bratem zaopiekowała się babcia. Sam zawodnik twierdzi, że to właśnie jej zawdzięcza swoje sukcesy. Spory wkład w wychowanie Błaszczykowskiego miał również jego wujek, Jerzy Brzęczek. Po śmierci mamy Kuba na trzy miesiące przestał grać w piłkę. Trudno się dziwić. Młodemu chłopakowi w jednej chwili zawalił się cały świat. Dzięki najbliższym zdołał się jednak pozbierać.

Minęło kilka lat. Grającym w IV lidze Błaszczykowskim zainteresował się Werner Liczka, ówczesny trener Wisły Kraków. Przebojowy pomocnik szybko trafił do drużyny mistrza Polski.

Jakub Błaszczykowski
Jakub Błaszczykowski (fot. welt.de)

Sam zawodnik wspomina, że gdy pierwszy raz znalazł się w szatni „Białej Gwiazdy”, wręcz trząsł się z podenerwowania. Młody chłopak grający dotychczas w IV lidze miał nagle stać się kolegą z drużyny takich piłkarzy jak Frankowski czy Żurawski.

Kuba szybko oczarował publiczność z Reymonta. Kolejni trenerzy stawiali na niego, widząc w nim potencjalną gwiazdę. Błaszczykowski przyznaje, że po kilku dobrych występach zaczął być rozpoznawany na ulicach. Był zaskoczony, że ludzie traktują go jak idola.

Bodaj najlepszy mecz w barwach Wisły rozegrał przeciwko Panathinaikosowi Ateny. Jako prawy obrońca grał kapitalnie. Nie tylko rozbijał ataki „Koniczynek”, lecz także podłączał się do akcji ofensywnych. Niestety, doznał groźnej kontuzji, która uniemożliwiła mu występ w rewanżu.

Radość po drugiej bramce dobytej przez Jakuba Błaszczykowskiego
Radość po drugiej bramce dobytej przez Jakuba Błaszczykowskiego (fot. Agnieszka Skórowska/igol.pl)

Dobra dyspozycja blondwłosego pomocnika zaowocowała zainteresowaniem kilku europejskich klubów. Ostatecznie Kuba trafił do Dortmundu, gdzie gra zresztą po dziś dzień. Jakiś czas temu ze składu wygryzła go nadzieja niemieckiej piłki, Mario Goetze. Jednak Błaszczykowski nie poddawał się i po raz kolejny udowodnił, że potrafi walczyć o swoje. Gdy Goetze doznał kontuzji, na jego miejsce wskoczył Kuba i do tej pory spisuje się fantastycznie. Strzelał bramki nie tylko w Bundeslidze, ale również w Lidze Mistrzów, asystował, dryblował. Przez ostatni rok uczynił duże postępy, co podkreślają również niemieckie media. Kilka razy trafił do jedenastki kolejki magazynu „Kicker”. Trudno jednak przewidzieć, jak potoczą się jego losy, gdy do pełnej dyspozycji powróci Mario Goetze.

Być może przepustką do innego, lepszego klubu będą dla niego nadchodzące mistrzostwa Europy. Kuba zawsze bardzo poważnie traktował kadrę. Również dzięki temu został jej kapitanem.

W reprezentacji zadebiutował u Pawła Janasa. Myśliwy z Wronek miał go nawet zabrać na mistrzostwa świata do Niemiec, ale kontuzja pleców uniemożliwiła powołanie Błaszczykowskiego. Na dobre zaczął więc grać u Leo Beenhakkera. Mimo początkowych niepowodzeń (fatalny mecz z Finlandią) Holender nadal wierzył w przebojowego skrzydłowego, a ten odwdzięczył mu się dobrą grą w kolejnych spotkaniach. Miał duży udział w awansie naszej drużyny na Euro 2008. W czempionacie Starego Kontynentu jednak nie wystąpił ze względu na kontuzję. Był to duży cios dla zawodnika oraz reprezentacji.

Na chwilę obecną Błaszczykowski jest jednym z liderów drużyny budowanej przez Franciszka Smudę na nadchodzący turniej. Mam dzieję, że tym razem sprawdzi się powiedzenie „do trzech razy sztuka” i Kuba będzie mógł zagrać na Euro 2012. Jestem przekonany, że nie zawiedzie pokładanych w nim nadziei i jako kapitan poprowadzi Polskę do sukcesu.

Trzeba przyznać, że życie Kuby nie było usłane różami. Jego droga do sukcesu była bardzo trudna. Sam piłkarz jednak nie narzeka. Uważa, że to, co zgotował mu los, sprawiło, że teraz jest silniejszym, lepszym człowiekiem.

Komentarze
~Błaszczu z 24 numerem. (gość) - 12 lat temu

Pod drugim zdjęciem jest napisane "Mario Götze
próbujący ominąć Błaszczykowskiego", a na
zdjęciu jest Perquis. :D

Odpowiedz
Roger (gość) - 12 lat temu

O to jest zawodnik z którego powinno się brać
przykład.

Odpowiedz
~jaskotinho99 (gość) - 12 lat temu

Według mnie to jst najlepszy polski piłkarz a nie
Lewandowski który umie tylko strzelać golle

Odpowiedz
~Alsanchez (gość) - 12 lat temu

Polakom zawsze wiatr w oczy.

Odpowiedz
~eneya (gość) - 12 lat temu

Zgadzam się z kolegą wyżej. I Kuba i Lewy są
świetni i nie ma co ich porównywać ;) bardzo
szanuje ludzi którzy mieli w życiu przesra*e

Odpowiedz
~Babcia Władzia (gość) - 12 lat temu

Dla mnie zawsze był najlepszym polskim piłkarzem.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze