Oficjalnie: były napastnik reprezentacji kończy karierę!


22 grudnia 2014 Oficjalnie: były napastnik reprezentacji kończy karierę!

Były gwiazdor Ligue 1, Ireneusz Jeleń, oficjalnie zakończył swoją przygodę z profesjonalnym futbolem.


Udostępnij na Udostępnij na

29-krotny reprezentant Polski strzelił w kadrze pięć goli. Pokazał się z dobrej strony na mundialu w 2006 roku. Miał bardzo dobrą markę we Francji, był gwiazdorem AJ Auxerre, gdzie w 140 spotkaniach strzelił 48 bramek. Jego formę regularnie jednak psuły kontuzje, które nie pozwoliły na stabilizację strzelecką napastnika. W 2011 roku odszedł do silnego Lille, gdzie występował z innym kadrowiczem, Ludoviciem Obraniakiem. Nie przypadł jednak do gustu trenerowi ekipy „Les Douges”, a na boisku nie imponował. Przez cały sezon grywał końcówki meczów, strzelił jednego gola. Aby się odbudować, wrócił do Polski, wszyscy jednak pamiętamy jego marnowane sytuacje i rzuty karne w barwach Podbeskidzia. Niewiele lepiej było w Górniku Zabrze. Jakiś czas temu pomógł Piastowi Cieszyn awansować do ligi okręgowej, obecnie jednak w piłkę gra tylko rekreacyjnie.

Nie mówię głośno o tym, ale gram już tylko dla siebie, rekreacyjnie. Chciałbym otworzyć szkółkę piłkarską w Cieszynie. Podjąłem w tej kwestii pierwsze działania. Poza tym myślę, aby zająć się menedżerką. W tym kierunku pójdę w przyszłości – mówi Ireneusz Jeleń.

Za czasów jego najlepszej gry w Auxerre (sezony 2008/09 i 2009/10) miał być podporą reprezentacji narodowej. Z orłem na piersi grał z różnym skutkiem, był zawodnikiem, który nie był w stanie wykorzystać w pełni swojego talentu  i umiejętności. Jego plany regularnie przekreślały odnawiające się kontuzje. Nie miał fenomenalnej techniki, ale gdy był w formie, miał nosa do zdobywania goli.

W rozwoju kariery przeszkodziły mu również wymagania finansowe. AJ Auxerre w pewnym momencie nie było na niego stać, potencjalnych chętnych odstraszała pensja, której domagał się napastnik, wierząc, iż wreszcie znajdzie się ktoś, kto zapłaci za piłkarza o tak wyrobionym we Francji nazwisku. Jak się okazało, jego transfer do Lille, ówczesnego giganta Ligue 1, był kompletnym niewypałem. Jeleń miał ponoć później oferty z innych zagranicznych klubów, nie zmieniał jednak swoich żądań finansowych. Gdy zorientował się, że jego szanse na powrót na szczyt maleją z każdym dniem, było już za późno i trafił do słabych klubów polskiej ekstraklasy. Jego niepowodzenie w naszej lidze trudno wytłumaczyć. Przed nim nie stali wcale jacyś fenomenalni bramkarze i obrońcy, a mimo to nie trafiał do siatki. Jasne, miały na to na pewno wpływ zaległości treningowe, które zawodnik miał po długim przebywaniu bez klubu. Nazwisko jednak zobowiązywało.

33-latek zdał sobie sprawę o końcu kariery dopiero po niepowodzeniu w wyjeździe do Szwajcarii. Byłem faktycznie blisko wyjazdu, ale przytrafiła mi się po sezonie kontuzja i przez okres pięciu tygodni nie mogłem normalnie trenować – mówi portalowi SportoweBeskidy.pl.

Szkoda, iż były napastnik naszej reprezentacji i jeden z nielicznych Polaków, którzy zrobili karierę we Francji, nie miał możliwości osiągnięcia czegoś więcej. Choć zadatków na grę w najpotężniejszych klubach europejskich nie miał, to mógł z powodzeniem grać w drużynach regularnie grających w Lidze Mistrzów. Przykro również, iż karierę kończy w takim momencie. Będąc piłkarzem niemal zapomnianym, nigdzie nie grającym.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze