Szaleństwo nad Bosforem. Fenerbahce zbroi się na potęgę


18 lipca 2015 Szaleństwo nad Bosforem. Fenerbahce zbroi się na potęgę

Nie ulega wątpliwości, że podczas transferowej gorączki tego lata większość z Was skupiała swoją uwagę na tym, co dzieje się w Hiszpanii, Anglii i na naszym krajowym podwórku. Tymczasem w Azji Mniejszej zapanował prawdziwy szał na zakupy i Fenerbahce dokonało kilku głośnych transakcji, które wywołały zachwyt u miejscowych kibiców. Wpisuje się to w nową strategię klubu, mającą przywrócić "Żółtym Kanarkom" lata świetności.


Udostępnij na Udostępnij na

Van Persie, Nani, Kjaer, Fernandao. Robi wrażenie, prawda? Oprócz ostatniego nazwiska, które znane jest przede wszystkim na krajowym podwórku, reszta to piłkarze o uznanej marce w Europie, za których w przeszłości trenerzy daliby się pokroić. Wielu szokować mógł zwłaszcza transfer Holendra. Były kapitan Arsenalu był już co prawda na wylocie z Old Trafford, o czym van Gaal miał go poinformować już w połowie maja, jednak turecki kierunek transferu raczej nie był brany pod uwagę. Ostatecznie okazało się, że przenosiny nad Bosfor nie były jednak tak odległym tematem.

Van Persie nie został wzięty pod uwagę przy powołaniach van Gaala na tournee „Czerwonych Diabłów” po Stanach Zjednoczonych i po tym wydarzeniu stało się jasne, że Holender odejdzie. Co więcej, poinstruował on swojego menedżera, aby przyjął ofertę lukratywnego, trzyletniego kontraktu w Fenerbahce.

„Otrzymaliśmy pięć faksów, wysłaliśmy sześć i… wszystko było gotowe” – tak do całej sprawy odnosił się rozentuzjazmowany prezes „Żółtych Kanarków”, Aziz Ildirim. Ostatecznie wszystko odbyło się wyjątkowo sprawnie i van Persie zameldował się w Stambule, witany jak król, z niespotykanym nigdzie indziej entuzjazmem tureckich kibiców.

No właśnie. Entuzjazm to słowo klucz, gdyż w ostatnim czasie kibice w Stambule mają dużo powodów do radości dzięki transferom, które są prawdziwym remedium na rany, których doświadczyli w zeszłym sezonie. Mistrzem został znienawidzony Galatasaray, a piłkarze z Sukru Saracoglu nie zrobili większego szału w Europie. Co więcej, kilka ostatnich sezonów to prawdziwa sinusoida w wykonaniu „Żółtych Kanarków”.

W ciągu ośmiu ostatnich lat Fenerbahce tytuł zdobyło tylko dwukrotnie. Jest to o tyle ważne, gdyż w Turcji rozgrywki ligowe traktowane są priorytetowo i zajmują wyższe miejsce niż rozgrywki europejskie. Wynika to oczywiście z faktu wielkiej rywalizacji między klubem z Sukru Saracoglu a drużynami Besiktasu i Galatasaray, znanej powszechnie jako Kıtalar Arası Derbi (z tur. Derby Interkontynentalne). W Stambule sytuacja jest o tyle skomplikowana, że w mieście znajdują się trzy potężne kluby, posiadające miliony kibiców w Turcji i nie tylko. Jest to ewenement na skalę światową, gdyż trudno znaleźć inne miasto posiadające tak bogatą tradycję derbowej rywalizacji.

25A57A3000000578-2952436-image-a-72_1423838513328
Najbardziej popularne profile sportowe w sieci. Zwróćcie uwagę na wysoką pozycję klubów z Turcji (źródło: dailymail.co.uk)

Nic więc dziwnego, że ciśnienie na sukces jest ogromne. Galatasaray w ostatnich latach częściej wygrywało mistrzostwo i ten sezon uznaje się za kluczowy. Co więcej, Fenerbahce odpokutowało już swój zakaz gry w Lidze Mistrzów i po raz drugi z rzędu będzie próbowało przebrnąć kwalifikacje do tych elitarnych rozgrywek. Sytuacja Turków jest o tyle trudna, że już w III rundzie eliminacji trafili na Szachtar Donieck i te spotkanie będzie niewątpliwie hitem tej serii meczów. Nic więc dziwnego, że w klubie doszli do wniosku, że duże wzmocnienia i zmiany są wręcz nieodzowne.

giuliano_terraneo_fenerbahceye_teshisi_koyduN9
Terraneo na Sukru Saracoglu (źródło: futbolarena.com)

Do pierwszej, kluczowej doszło 29 maja. Fenerbahce przedstawiło w tym dniu nowego dyrektora sportowego, Giuliano Terraneo, znanego włoskiego golkipera z lat 80. Po karierze zakończonej w 1990 roku piastował on stanowisko osoby odpowiedzialnej za pion sportowy m.in. w Lazio i Interze, bezpośrednio odpowiadał za transfery Fabio Cannavaro i Clarence Seedorfa. Po ogłoszeniu nominacji Włoch zakasał rękawy i błyskawicznie zabrał się do pracy, której efekty widoczne są już po niecałych dwóch miesiącach.

Na początek za kwestię kluczową uznano zatrudnienie doświadczonego zagranicznego trenera. Drużyna ze Stambułu ma pod tym względem bogatą historię, gdyż dobrze wspominany jest tam pobyt m.in. Zico, który doprowadził ekipę „Żółtych Kanarków” do ćwierćfinału Ligi Mistrzów i minimalnej porażki z Chelsea, a także Cristopha Dauma, dwukrotnie zdobywającego mistrzostwo Turcji w latach 2004 i 2005. Pojawiały się jednak pewne kontrowersje. Na Sukri Saracoglu mają mieszane wspomnienia związane z Luisem Aragonesem, a także drugim pobytem Dauma w stolicy Turcji, który zastąpił hiszpańskiego trenera. Co więcej, ostatnie mistrzostwo Fenerbahce zdobyło pod wodzą tureckiego opiekuna – Ersuna Yanala – a ostatni raz zespół prowadzony przez zagranicznego szkoleniowca wygrał turecką Superligę w 2008 roku…

Postanowiono jednak zaryzykować i Terraneo zadziałał. Fenerbahce zagięło parol na portugalskiego trenera Olympiakosu Pireus, Vitora Pereirę, który ma za sobą również dwuletni okres w FC Porto zakończony dwoma mistrzostwami.

Jego sprowadzenie było o tyle łatwiejsze, gdyż był on w konflikcie z zarządem „Czerwono-białych”, a punktem zapalnym okazał się brak funduszy na letnie transfery. Mimo to Włoch i tak musiał wykonać mnóstwo mrówczej pracy, gdyż od dłuższego czasu z Pereirą romansowało Glasgow Rangers, planujące odbudować swoją potęgę właśnie przy pomocy Portugalczyka. Ostatecznie panowie się dogadali i podpisano dwuletni kontrakt. Długość umowy jasno wskazuje, że w Stambule oczekuje się sukcesu „na teraz” i Pereira będzie pracował pod olbrzymią presją, porównywalną tylko do jego pobytu w Porto.

fft104mm3720047
Pereira na oficjalnej prezentacji w klubie (źródło: http://fotocdncube.fanatik.com.tr/)

W Stambule portugalski trener nie musiał już się prosić o fundusze na transfery i wraz z Terraneo ruszyli na poszukiwania wzmocnień w Europie. Pierwszą formacją, która potrzebowała wzmocnień, była niewątpliwie defensywa. O ile obaj boczni obrońcy – Caner Erkin (znany fanom FIFA 2008) i Gokhan Gonul – to klasa europejska, o tyle obsada środka defensywy mogła budzić zastrzeżenia. Bruno Alves nadal pozostaje nieomylny w pojedynkach powietrznych (skuteczność na poziomie 54%), aczkolwiek mizerna szybkość i zwrotność zdają się zwiastować, że najlepsze lata ma już zdecydowanie za sobą. Michal Kadlec to cenione nazwisko na giełdzie transferowej z zastrzeżeniem jednak, że pewnego poziomu jakości jednak nie przeskoczy, o czym świadczyć mogą jego problemy z grą w pierwszym składzie. Na drużynę o europejskich aspiracjach to zdecydowanie za mało.

Do zespołu dołączył więc Simon Kjaer. Duński obrońca, sposobem bycia przypominający Sergio Ramosa, po nieudanych pobytach w Wolfsburgu i AS Roma, odbudował swoją formę we francuskim Lille. Nadal nie jest on demonem szybkości i zwrotności, ale nabrał ogłady i doświadczenia. Dodatkowo był jednym z najlepiej grających w powietrzu obrońców w Ligue 1. Wartością dodaną będzie tu też niewątpliwie fakt, iż jest zawodnikiem umiejącym uderzyć z dystansu, zwłaszcza z piłki stojącej.

Co do jego przyjścia można mieć więc ambiwalentne odczucia. Do dwóch wysokich, dobrze grających głową obrońców dołącza trzeci o podobnej charakterystyce. Kto wie, czy nie lepszym pomysłem byłoby tu ściągnięcie piłkarza o większej zwrotności, który byłby rzeczywistym uzupełnieniem partnera w defensywie, a nie jego kopią. Przykładowo Younes Kaboul, uznawany za jednego z najszybszych stoperów w Europie, mógłby być tutaj lepszym rozwiązaniem. Transfer do Sunderlandu pokazał, że Francuz był do wyciągnięcia z White Hart Lane…

O van Persiem już Wam pisałem, a jego atuty są szeroko znane i cenione, dlatego nie będę głębiej wchodził w szczegóły. Warto jednak przyjrzeć się bliżej rywalowi Holendra do składu – Brazylijczykowi Fernandao, który był prawdziwą rewelacją zeszłorocznych rozgrywek.

https://www.youtube.com/watch?v=QlTp6NOtn30

Potężnie zbudowany Brazylijczyk nie należy raczej do piłkarskich wirtuozów, którzy od dawna zresztą nie są już towarem eksportowym z Kraju Kawy. Należy on raczej do typowych lisów pola karnego, nie szukając półśrodków i starając się trafić do siatki w sposób jak najszybszy i prosty. Co za tym idzie – przedkłada on efektywność ponad efekty wizualny i może to zabrzmieć trochę trywialnie, ale piłka ewidentnie szuka byłego piłkarza Bursasporu w polu karnym, o czym zresztą możecie się przekonać na powyższym filmiku. Mamy tu do czynienia z napastnikiem prezentującym wymierający już gatunek „9”, których naturalnym środowiskiem jest obręb pola karnego. Jeśli spojrzymy na to, jakie nazwiska będzie mieć za sobą (na początku przypadnie mu rola raczej zmiennika), transfer ten może okazać się strzałem w dziesiątkę. Diego i Nani to piłkarze, którzy urodzili się do tworzenia sytuacji kolegom, a i Meireles potrafi dograć „patelnię”. Mając na uwadze morderczą skuteczność Brazylijskiego internacjonała, możemy spodziewać się gradu bramek.

I w tym momencie doszliśmy do Naniego, który w zeszłym sezonie zaliczył piłkarski czyściec w Sportingu Lizbona i o dziwo, wyraźnie odżył. Świetna postawa w Lidze Mistrzów, efektowna gra i bardzo dobre liczby zachęciły działaczy Terraneo do zainwestowania w reprezentanta Portugalii. Wydaje się, że najgorszy okres ma on już zdecydowanie za sobą, a forma, jaką prezentuje w sparingach Fenerbahce, potwierdza tylko powyższą tezę. Zresztą, zobaczcie sami.

https://www.youtube.com/watch?v=2FVY128lip8

Do drużyny dołączył również defensywny pomocnik FC Sao Paulo, Souza, który pod koniec zeszłego roku regularnie pojawiał się w kadrze „Canarinhos” i miał okazję zagrać przeciwko Francji i Chile. Zapłacono za niego blisko 8 milionów euro, co do tej pory jest najdroższym transferem Fenerbahce w tym okienku transferowym. Na plus na pewno należy tutaj zaliczyć znajomość z Vitorem Pereirą (obaj panowie pracowali już razem w FC Porto). Wydaje się, że o pierwszy skład Brazylijczyk walczyć będzie z Raulem Meirelesem, gdyż ulubioną formacją Pereiry jest 4-2-3-1. Miejsce Mehmeta Topala jako drugiego defensywnego pomocnika jest raczej niezagrożone, więc rywalizacja między Souzą a Meirelesem może należeć do najciekawszej w całym zespole.

Czy skład wymaga jeszcze wzmocnienia? W tym momencie wydaje się, że jedynie pozycja lewoskrzydłowego mogłaby być lepiej obsadzona. Wracający z wypożyczenia Miroslav Stoch i Moussa Sow, który będzie przygotowywany do gry na tej pozycji, mogą nie dać wymaganej jakości.

Już niedługo przed Fenerbahce pierwszy egzamin. Kwalifikacje do Ligi Mistrzów mogą okazać się papierkiem lakmusowym możliwości ekipy Pereiry i tak naprawdę wtedy dowiemy się, czy rzeczywiście mamy do czynienia z nową-starą potęgą nad Bosforem. Na ten moment wydaje się, że działacze zrobili wszystko, aby zespół był jak najlepiej przygotowany do sezonu. Teraz wszystko zostaje w nogach i głowach piłkarzy.

[interaction id=”55a8ed159831cbaa219b2958″]

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze