Zobacz, jak grano poza Europą


17 października 2012 Zobacz, jak grano poza Europą

Wczoraj cały piłkarski świat emocjonował się meczami eliminacyjnymi do mundialu w Brazylii. Ciekawie było nie tylko w Europie, gdzie mieliśmy wszystko, od wspaniałych comebacków Francuzów i Szwedów, aż po gorące dyskusje na temat dachu, drenażu i deszczu w Warszawie. Na innych kontynentach również wiele się działo.


Udostępnij na Udostępnij na

Strefa CONMEBOL (Ameryka Południowa)

Najciekawiej w tej kolejce eliminacji zapowiadało się spotkanie rozgrywane najpóźniej. Do Chile przyjechała rozgniatająca kolejnych przeciwników Argentyna, ale początek należał do gospodarzy. Już w 17. minucie powinno być 1:0 dla nich, lecz Mark Gonzalez głową uderzył prosto w bramkarza rywali, Romero, czym bardzo ułatwił mu skuteczną interwencję. Po początkowych kłopotach „Los Albicelestes” zaliczyli jednak zabójcze 180 sekund.

Argentyna pewnie zmierza na mundial
Argentyna pewnie zmierza na mundial (fot. Skysports.com)

Najpierw w 28. minucie wspaniałe podanie od Gago otrzymał Messi. Magik z Barcelony spokojnie przyjął piłkę, zwiódł po drodze jednego rywala i strzałem w długi róg pokonał Pinto. W 31. minucie było już 2:0, bo Higuain zszedł z futbolówką z prawego skrzydła do środka i mocnym uderzeniem nie dał szans bramkarzowi. Na przerwę goście mogli schodzić z trzybramkową przewagą, ale po strzale Aguero piłka odbiła się od rąk Pinto i trafiła w słupek. Po zmianie stron Argentyńczycy kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń aż do 92. minuty. Wtedy z lewej strony pola karnego futbolówkę przejął Gutierrez, uderzył w długi róg, a piłka przeszła po rękach Romero, odbiła się od słupka i wpadła do siatki.

Po równi pochyłej stacza się natomiast Urugwaj, który pojechał na stadion najsłabszej do tej pory Boliwii i wrócił z bagażem czterech goli. Strzelanie rozpoczął już w 6. minucie Saucedo, który z bliska wbił piłkę do bramki po rzucie rożnym. Po stałym fragmencie gry padł też drugi gol. W 27. minucie w stojącą futbolówkę mocno kopnął Mojica i ta, otarłszy się jeszcze po drodze o głowę Suareza, wpadła do siatki. Na boisku dziesięć minut później pojawili się Lodeiro i Cavani, ale to niewiele dało.

Goście nie wyciągnęli bowiem wniosków i po przerwie nadal tylko statystowali rywalom przy stałych fragmentach gry. W 50. minucie po rzucie wolnym Mojiki Saucedo znowu tylko lekko musnął piłkę, co całkowicie zmyliło Muslerę. Cztery minuty później ten sam zawodnik skompletował hat-tricka. Tym razem dostał wspaniałe dośrodkowanie z lewej strony od Cardozo i nie pozostało mu nic innego, jak wykończyć akcję. Urugwajczyków stać było jedynie na gola honorowego w ostatnim kwadransie, kiedy to Suarez kopnął piłkę z wolnego, ta odbiła się po drodze od muru i wpadła do siatki. Ostatecznie jednak czwarty zespół poprzedniego mundialu przegrał trzeci mecz z ostatnich czterech, a po drodze zanotował tylko jeden remis.

Z kolan podniósł się za to Paragwaj, który po czterech porażkach z rzędu w końcu zwyciężył. Minimalnie, bo tylko 1:0, ale jednak, a bramkę na wagę trzech punktów strzałem głową po dośrodkowaniu z rzutu wolnego zdobył w 53. minucie Pablo Aguilar.

Gola kolejki zdobył natomiast Wenezuelczyk Juan Arango. Pomocnik grający w Borussii Moenchengladbach pokazał w 6. minucie meczu z Ekwadorem, że ma dynamit w nodze, posyłając niesamowitą petardę w okienko bramki rywali. Radość z prowadzenia Wenezuelczyków nie trwała jednak długo, ponieważ tylko do 24. minuty, kiedy to po rzucie rożnym najsprytniejszy w polu karnym okazał się Castillo i doprowadził do wyrównania. Choć obie drużyny się starały, to pojedynek zakończył się wynikiem 1:1.

W tej strefie każdy rozgrywa z każdym mecz i rewanż. Po dziewięciu z szesnastu zaplanowanych kolejek powoli rywalom zaczyna odjeżdżać Argentyna, która zgromadziła dwadzieścia punktów i o trzy wyprzedza Ekwador, o cztery Kolumbię (która ma jedno starcie rozegrane mniej) i o osiem Wenezuelę. Gdyby dzisiaj kończyły się eliminacje, to te cztery zespoły awansowałyby do mundialu, a piąty Urugwaj zagrałby w barażach z przedstawicielem Azji. Dalej znajdują się Chile, które ma tyle samo punktów co rywale z dwóch miejsc wyżej, oraz Boliwia, Peru (po osiem oczek) i Paragwaj (siedem).

Strefa CONCACAF (Ameryka Północna i Środkowa)

Luis Suarez zdobył gola, ale na pewno nie jest zadowolony po meczu z Boliwią
Luis Suarez zdobył gola, ale na pewno nie jest zadowolony po meczu z Boliwią (fot. Skysports.com)

Tutaj zapadły ostateczne rozstrzygnięcia w III rundzie, w której musiało odpaść sześć z dwunastu drużyn. W grupie A szansę na promocję zachowywały jeszcze trzy reprezentacje. Jamajka tym razem nie dała sobie urwać punktów przez outsidera, czyli reprezentację Antiguy i Barbudy, pewnie pokonując rywali 4:1. Do przerwy po dwóch golach w odstępie minuty, których strzelcami byli Phillips i Nosworthy, było 2:0 dla faworytów. W drugiej odsłonie bramkę kontaktową zdobył Griffith, ale dwa trafienia Ricardsa w ostatnim kwadransie załatwiły sprawę i dały Jamajczykom szansę na awans.

Tylko szansę, bo gdyby w meczu USA z Gwatemalą padł remis, to właśnie te dwa zespoły zagrałyby dalej. Amerykanie nie zamierzali jednak kombinować, tym bardziej że od 5. minuty przegrywali 0:1. Ruiz wykorzystał błąd w ustawieniu obrony rywali, pierwszy dopadł do prostopadłego podania, ograł Howarda i skierował piłkę do pustej bramki. Minęło jednak drugie pięć minut i był remis. Po wrzutce z rzutu rożnego piłkę głową przedłużył Dempsey, a z bliska do siatki wbił ją Bocanegra. Największa gwiazda Amerykanów wzięła sprawy w swoje ręce, a raczej nogi, i przesądziła o wyniku. Były to dwa bardzo łatwe do zdobycia gole, bo piłkarz Tottenhamu tylko wykańczał z bliska podania najpierw Johnsona w 18. minucie, a następnie Bradleya w 36. minucie. Po przerwie wynik się nie zmienił i Amerykanie zapewnili awans nie tylko sobie, ale również Jamajce.

W grupie B wszystko było praktycznie jasne. Co prawda Salwador miał teoretyczne szanse na wyprzedzenie Kostaryki, ale musiał wygrać na wyjeździe z Meksykiem, który walczył już tylko o komplet punktów. Gospodarze cel osiągnęli, atakowali przez cały mecz i 2:0 to najniższy wymiar kary. Gole padły późno, bo w 64. i 84. minucie, a strzelali je odpowiednio Oribe Peralta i Javier Hernandez, ale szóste zwycięstwo Meksykanów w szóstym spotkaniu nie było zagrożone.

Tym bardziej że Kostarykanie sami załatwili swoje sprawy i zrobili to, co do nic należało, czyli rozbili outsidera z Gujany. Po pierwszym kwadransie i trafieniach Brenesa i Gamboi było 2:0. Kolejne bramki padały po przerwie. 180 sekund po zmianie stron znowu trafił Brenes, a po trzech kolejnych minutach czerwoną kartkę otrzymał Moore. Na domiar złego gospodarze dostali rzut karny, który wykorzystał Saborio. W 60. minucie do siatki trafił Bolanos, a przed końcem meczu na listę strzelców wpisywali się jeszcze Borges oraz Saborio, ustalając wynik na 7:0.

W grupie C nadal mogły awansować trzy zespoły. Najłatwiejsze zadanie miała Panama, która grała z outsiderem, Kubą. Faworyci jednak zawiedli, już od 38. minuty przegrywali 0:1 po golu Gomeza. Była to pierwsza bramka Kubańczyków w tej fazie eliminacji, co świadczy o skali sensacji, na jaką się zanosiło. Od totalnej kompromitacji uchronił Panamczyków Barahona, który na kwadrans przed końcem doprowadził do remisu. Punkt wystarczał do awansu, więc ostatecznie się udało, chociaż ze swojej postawy faworyci nie mogą być zadowoleni.

Meksykanie przez tę rundę eliminacji przeszli jak burza
Meksykanie przez tę rundę eliminacji przeszli jak burza (fot. Anna Kaszuba / iGol.pl)

Sprawa drugiego zespołu przechodzącego dalej miała się rozstrzygnąć w Hondurasie, gdzie przyjechała Kanada. Gospodarze musieli wygrać i od samego początku wzięli się do pracy. Już w 7. minucie na gola 1:0 strzelił Bengtson, który niedługo później podwyższył też na 2:0. Po 28 minutach i trafieniu Costly’ego było już 3:0, a 240 sekund potem Martinez zdobył czwartą bramkę. Taki wynik utrzymał się do przerwy, a po niej Honduranie tylko dobijali rywala. W pierwszym kwadransie Costly oraz Martinez strzelili swoje drugie gole, ale na kwadrans przed końcem bramkę honorową strzałem z wolnego zdobył Hume. W ostatnich dziesięciu minutach Bengtson oraz Costly skompletowali swoje hat-tricki, ustalając tym samym wynik na 8:1 i zapewniając swojej ojczyźnie awans do ostatniej rundy eliminacji.

W niej zmierzy się ze sobą sześć zespołów, czyli USA, Meksyk, Kostaryka, Panama, Honduras i Jamajka, które rozegrają każdy z każdym mecz i rewanż. Trzy najlepsze awansują do mundialu, a czwarty powalczy w barażu interkontynentalnym z przedstawicielem strefy Oceanii.

Strefa AFC (Azja)

Azjaci po ostatniej przerwie tym razem nadrabiali zaległości. Obecnie w strefie AFC trwa finalna faza eliminacji, w której mamy dwie pięciozespołowe grupy. W grupie A dwa razy było 1:0. Za niespodziankę na pewno trzeba uznać zwycięstwo Iranu nad faworyzowaną Koreą Południową po golu Nekounama z 75. minuty. W drugim spotkaniu Katar podejmował Uzbekistan i wygrali ci biedniejsi. Dla odmiany jednak rozstrzygnięcie przyszło bardzo szybko, bo Tursunow zdobył swoją bramkę już w 13. minucie. Po czterech kolejkach w tabeli grupy A prowadzi z siedmioma punktami Korea Południowa, tyle samo punktów ma drugi Iran. Uzbekistan jest trzeci z pięcioma oczkami, a jedno mniej mają Katar oraz Liban.

W grupie B odbić się od dna próbowała Australia, która eliminacje rozpoczęła słabo. Podobny był początek jej meczu w Iraku, bo to gospodarze prowadzili od 72. minuty i gola Zahry. Przed końcem jednak najpierw do wyrównania doprowadził Cahill, a pierwsze zwycięstwo w tej fazie eliminacji zapewnił piłkarzom z antypodów Thompson. W drugim spotkaniu Oman podejmował Jordan i na pierwszego gola trzeba było czekać do 62. minuty, kiedy to prowadzenie gospodarzom dał Mubarak. Na 2:0 tuż przed końcem podwyższył Darwish, a gości stać było tylko na odpowiedź w postaci gola Bawaba. W grupie zdecydowanie prowadzi Japonia, która ma dziesięć punktów i o pięć wyprzedza Australię oraz Oman. Czwarty jest Jordan z czterema oczkami, a ostatni Irak, który ma na koncie dwa remisy i dwie porażki.

Po tej fazie eliminacji do mundialu awansują po dwa najlepsze zespoły z każdej grupy. Drużyny z trzecich miejsc rozegrają ze sobą mecz i rewanż o prawo do gry w barażu interkontynentalnym z przedstawicielem Ameryki Południowej.

Strefa OFC (Oceania)

Tutaj zespoły nie walczą o bezpośredni awans, tylko miejsce w barażu interkontynentalnym i mecz z zespołem ze strefy CONCACAF. Od początku w ostatniej fazie eliminacji, w której cztery drużyny rozgrywają w systemie każdy z każdym mecz i rewanż, prowadzi Nowa Zelandia. Ekipa ta tym razem 3:0 pokonała ostatnie jak na razie Tahiti. W drugim starciu jeszcze wyższe zwycięstwo odniosła druga w tabeli Nowa Kaledonia, pokonując Wyspy Salomona 5:0. Jeśli Nowozelandczycy zwyciężą Nową Kaledonię w spotkaniu, które te reprezentacje rozegrają 22 marca, to zapewnią sobie grę w barażu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze