Nie martwmy się o nastawienie! Módlmy się o wynik!


21 sierpnia 2014 Nie martwmy się o nastawienie! Módlmy się o wynik!

Już dzisiaj Legia Warszawa i Ruch Chorzów wchodzą do gry o fazę grupową mniej prestiżowych europejskich rozgrywek, Ligi Europy. I o ile o nastawienie obu drużyn się nie martwię, o tyle z wynikami mogą być problemy. Mistrz Polski z Aktobe wygrać pozornie musi, Ruch z Metalistem tylko może. Choć „Niebiescy” nie stoją na straconej pozycji.


Udostępnij na Udostępnij na

Legia poleciała do Aktobe w jednym celu. Zniszczyć rywala i udowodnić w Europie, że „Wojskowi” nie będą dawać się ustawiać w szeregu tak jak chcą sobie tego w Nyonie. Zdobycie jak największej ilości punktów do kolejnego rankingu tylko w tym pomoże. Przy Łazienkowskiej liczy się tylko zwycięstwo – idealnie obrazują to wpisy chociażby Kuby Rzeźniczaka, który po przerwie od social-mediów szybko dał o sobie przypomnieć.

To chyba pokazuje idealnie, że warszawianie Aktobe się nie boją. Kara od UEFA zadziałała na nich motywująco. Myślę, że gdyby przyszło im teraz grać nawet z mistrzami najmniejszych europejskich państw, to nastawienie byłoby takie samo: szybki nokaut w pierwszej rundzie i zaproszenie do ringu kolejnego zawodnika. Pocieszające,ale problemem będzie jednak zupełnie co innego. Legionistom przyjdzie grać w diabelnie trudnych warunkach atmosferycznych. Tuż przed godziną piętnastą w kazachskim mieście było koło 40 stopni Celsjusza. Piekło! Tutaj swojej szansy szukać mogą mistrzowie kraju byłego ZSRR. Warszawiacy do takich temperatur i wilgotności (8%) nie są zwyczajnie przystosowani. Mamy do naszych przeciwników szacunek. Aktobe to dobry zespół, doskonale radził sobie w poprzednich rundach eliminacyjnych. Mecz w Kazachstanie na pewno będzie dla nas wyzwaniem – zaznaczył trener Henning Berg.

Pojawia się jeszcze jeden problem. Co z Bartkiem Bereszyńskim? Niektórzy twierdzą, że będzie musiał pauzować tylko w wyjazdowym meczu z Aktobe. Inni dodają, że poczeka do drugiego spotkania fazy grupowej i dopiero wtedy będzie mógł zagrać. Co na to sztab Legii Warszawa? W tym momencie nie wiemy. Zapewne informacje dostaniemy po 90 minutach drugiego meczu, bądź (tfu!) kilka dni później, gdy stosowny komunikat zostanie opublikowany na stronie Europejskiej Federacji Piłkarskiej.

Do Gliwic przyleciał Metalist Charków, który zagra z Ruchem Chorzów. Ihor Rachajew jest pewny swego i zapowiada wygraną. Przyjechaliśmy tu po zwycięstwo. Chcemy ze spokojem awansować do kolejnej rundy – powiedział szkoleniowiec klubu z ogarniętej wojną Ukrainy. „Niebiescy” bardzo szybko dostaną okazję do dania mu prztyczka w nos. Ślązacy zarówno w meczu z Vaduz, jak i Esbjerg nie byli faworytami. Mocno szczęśliwie przebrnęli przez oba dwumecze i teraz nie mają nic do stracenia. Piłkarze zza wschodniej granicy mają nie odstawiać nóg, dlaczego mieliby robić to piłkarze z Cichej?

„Żółto-niebiescy” przyjechali do Gliwic mocno osłabieni. Konflikt toczący się na wschodzie kraju sprawił, że z urlopów nie wrócili Sebastian Blanco (osiem goli), Alejandro Gomez (cztery gole, sześć asyst), obrońca Rodrigo Moledo i napastnik Jose Sosa, który był wypożyczony do Atletico Madryt. Nowe kluby znaleźli sobie Marko Dević (osiemnaście trafień), który trafił do Rubina Kazań. Do Szachtara Donieck przenieśli się Marlos (trzy gole, siedem asyst) i Marcio Azevedo (lewy obrońca, wystąpił w 33 meczach). Wszystkie dane powyższych zawodników pochodzą z poprzedniego sezonu. Każdy z nich odgrywał znaczącą rolę w Metaliście, żadnego z nich już tam nie ma.

W grę wchodzą również wielkie pieniądze. Włodarze Ruchu chcą zarobić na awansie kilka milionów złotych, które ostatecznie znacząco wzmocnią budżet. Klub pomoże nie tylko sobie, ale również kibicom, którzy chętniej przyjdą oglądać europejskich średniaków niż kolejną batalię z Podbeskidziem Bielsko-Biała.

Ciężko powiedzieć jakimi wynikami zakończą się dzisiejsze spotkania. Faworytem do zwycięstwa jest zdecydowanie Legia. Kursy nie kuszą – nic dziwnego. Wszak wydawać się może, że zwycięstwo jest tylko formalnością. Biorąc pod uwagę okoliczności poboczne, problemy mogą być dużo większe, więc skłaniałbym się ku minimalnemu zwycięstwu mistrza naszego kraju. Natomiast jeśli chodzi o Ruch, to tu zastanowiłbym się nad postawieniem na bramkowy remis. Niewiadomo czemu bukmacherzy stawiają chorzowian na zupełnie straconej pozycji. To przecież tylko futbol – a ten potrafi być zupełnie nieprzewidywalny.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze