Miła niespodzianka w Słowenii


2 lipca 2015 Miła niespodzianka w Słowenii

Śląsk Wrocław skopiował litewski wyczyn Jagiellonii Białystok i pokonał na wyjeździe NK Celje 1:0. W odróżnieniu od „Żubrów”, wrocławianie pokazali swoją wyższość nad rywalem, w pełni kontrolując przebieg meczu.


Udostępnij na Udostępnij na

Śląsk wyszedł na ten mecz w ustawieniu z fałszywym napastnikiem – tak jak miał to w zwyczaju w czasach kontuzji Marco Paixao. Tym razem jego rolę przejął Peter Grajciar. Zgodnie z oczekiwaniami, cała formacja ofensywna wymieniała się pozycjami w trakcie meczu. Generalnie niespodzianek w składzie nie było, a na ławce, zgodnie z analizami, nie uświadczyliśmy zbyt wielu doświadczonych zawodników (Krzysztof Ostrowski i Mateusz Machaj – obaj weszli na boisko w drugiej części spotkania).

Początek meczu pokazał, że wrocławianie nie przyjechali do Celje po remis. Od początku odważnie ruszyli do przodu i starali się prowadzić grę. Słoweńcy odpowiadali kontratakami, na szczęście nie były one zbyt groźne. W 12. minucie znakomitą akcję przeprowadził Robert Pich, ale strzał Petera Grajciara obronił Matić Kotnik. Sześć minut później groźnie strzelał Bajde, ale dobrze zachował się Pawełek. W 28. minucie świetny strzał z dystansu oddał Paweł Zieliński, dobrze ustawiony był jednak bramkarz Celje.

Cztery minuty później doszło do kluczowej dla całego meczu sytuacji. Flavio bardzo dokładnie dośrodkował w pole karne, co wykorzystał stojący blisko bramki Robert Pich – celną główką pokonał Kotnika. Do przerwy byliśmy świadkami nieśmiałych prób odpowiedzi Słoweńców, wielkich akcji jednak nie uświadczyliśmy.

Dopiero na drugą połowę wyszedł najgroźniejszy napastnik Celje – Sunny Omoregie. Dziesięć minut później usiłował przedrzeć się w pole karne Śląska, wycofał następnie piłkę i groźny strzał oddał Miskić. Chwilę później Słoweńcy przeprowadzili jeszcze dwie dość groźne okazje. Wrocławianie wyraźnie cofnęli się i oczekiwali na okazje do kontrataków.

W 76. minucie oko w oko z Pawełkiem stanął Tezak, wpadł na bramkarza Śląska, na szczęście sędzia pokazał na rzut rożny. Chwilę później Flavio Paixao stanął przed stuprocentową sytuacją, gdy niekryty otrzymał piłkę w polu karnym rywali. Wydawało się, że już jest 2:0, niestety, sobie tylko znanym sposobem Portugalczyk nie trafił w bramkę. Do końca meczu nie wydarzyło się już zbyt wiele, Śląsk spokojnie dowiózł korzystny wynik.

Tytuł artykułu może być zaskakujący – w końcu Śląsk był uznawany za faworyta. Niespodzianką było to, że podopieczni Tadeusza Pawłowskiego zaprezentowali niesamowicie dojrzały futbol. Po piłkarzach było widać, że są pewni swoich umiejętności, wiedzą, że rywal nie wyrządzi im krzywdy, gdy będą grać swoje. Tego zabrakło u piłkarzy Jagiellonii, a Celje to jednak rywal o klasę lepszy od Kruoji.

Ten wynik stawia wrocławian w kapitalnej sytuacji przed rewanżem – jeden gol zdobyty u siebie właściwie rozwiąże sprawę. Zanosi się na to, że Tadeusz Pawłowski wróci do miasta, gdzie po raz pierwszy zagrał w europejskich pucharach. Tak więc, Gotebrogu, drżyj!

Składy:

Celje: 12. Matic Kotnik – 20. Marko Jakolić, 6. Tilen Klemenčič, 27. Ramón Soria, 30. Tadej Vidmajer – 25. Matej Mršić (70, 28. Karlo Težak), 29. Mihovil Klapan, 8. Danijel Miškić, 10. Valon Ahmedi (46, 11. Sunny Omoregie), 9. Gregor Bajde (63, 4. Blaž Vrhovec) – 7. Ivan Firer

Śląsk: 33. Mariusz Pawełek – 23. Paweł Zieliński, 3. Piotr Celeban, 17. Mariusz Pawelec, 12. Dudu Paraíba – 28. Flávio Paixão (78, 2. Krzysztof Ostrowski), 6. Tomasz Hołota, 4. Tom Hateley, 29. Peter Grajciar (69, 8. Mateusz Machaj), 10. Róbert Pich (90, 30. Kamil Dankowski) – 9. Jacek Kiełb

Żółte kartki: Klemenčič – Grajciar, Ostrowski

Widzów: 4900

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze