– Celtic jest do pokonania – otwarcie przyznaje w rozmowie z nami były piłkarz i trener Legii Warszawa Stefan Białas. Jeśli jednak „Wojskowi” mają zamiar pokonać mistrzów Szkocji „muszą pokazać, że chcą wygrać, a nie prześlizgnąć się dalej”. W przeciwnym razie mogą ziścić się brutalne przewidywania Wojciecha Kowalczyka o „szkockim gwałcie”...
Celtic bez wątpienia jest dużym wyzwaniem dla Legii. To spotkanie cieszy się sporym zainteresowaniem i oczekiwany jest komplet widzów w Warszawie. Uważa Pan, że dzisiejszy mecz jest spotkaniem tego sezonu w Polsce?
Trochę za wcześnie na takie stwierdzenie. To jest dopiero trzecia runda Ligi Mistrzów, eliminacyjna zresztą, więc ciężko mówić tutaj o spotkaniu sezonu w Polsce. Jest to natomiast bardzo trudny mecz dla Legii. Celtic nie jest byle jaką drużyną, ale odnoszę wrażenie, że jest ekipą do pokonania. To już nie ten Celtic z okresu, kiedy zdobywał trofea europejskie. Są solidną drużyną, bez wątpienia lepiej notowaną niż Legia. Myślę jednak, że Legia ma tutaj szanse. Optymizmem na pewno napawa to, że w ostatnich dwóch meczach Legia zrobiła spory postęp. Poprawiła się też atmosfera w szatni. Po przegranym Superpucharze, wpadkach w lidze i z St. Patrick’s mieliśmy na pewno dużo wątpliwości. Widzieliśmy Legię bardzo słabo grającą. Te dwie ostatnie wygrane dały jednak trochę nadziei.
Legia nie jest faworytem tego spotkania, co ściąga z niej dużą presję, jaka towarzyszyła jej na przykład w meczu z Zawiszą czy St. Patrick’s. Myśli Pan, że to może pozwolić jej na pozytywny wynik u siebie?
Uważam, że absolutnie stać ją na dobry wynik. Nie możemy mówić o jakiejś dużej presji w meczu z St. Patrick’s, bo to, co pokazała Legia, było katastrofą. Bałagan, który powstał po tym niestabilnym składzie w pierwszych meczach spowodował, że ta drużyna nie wiedziała, o co chodzi. Atmosfera nie była dobra i grali słabo. Teraz w zespole nie ma takiej rotacji, wszystko się stabilizuje. Przy pomocy kibiców Legia na pewno jest w stanie osiągnąć pozytywny rezultat.
Gloryfikujemy Celtic, ale tak jak Pan już wspomniał, to nie jest ta sama ekipa, z jaką kojarzymy ten zespół sprzed lat. Uważa Pan, że duży wpływ na to może mieć fakt, że w lidze nie gra ich największy rywal Glasgow Rangers?
Na pewno. Jeśli nie ma się takich wymagających przeciwników, jakich w Polsce powinna mieć również Legia, która ze względu na ich brak spokojnie wygrywała ostatnie dwa sezony, to ten poziom spada. Zresztą dotyczy to wszystkich zespołów w lidze. Drużyny, które grały nam w Lidze Europy, też cienko przędły. Zmiany przeprowadzone w Legii były po to, aby mogła grać w fazie grupowej Ligi Mistrzów. W Polsce problemem jest jednak niestabilność zespołów z czołówki. Te drużyny mogą zagrać bardzo dobrze, jak i bardzo źle. To jest właśnie problem polskiej ekstraklasy, która potem na arenie międzynarodowej nie może sobie poradzić.
Na przedmeczowej konferencji trener Ronny Deila przyznał, że dla Celticu kluczowa będzie gra w obronie. Spodziewa się Pan ofensywnej gry ze strony Celticu czy raczej rzeczywiście wyczekiwania na kontrataki?
Raczej to drugie. Celtic gra na wyjeździe i najprawdopodobniej bez swojego najlepszego napastnika. To tylko może potwierdzić, że będą bardzo ostrożni w tyle, żeby w meczu u siebie móc zaatakować i przypieczętować awans. Na pewno będą grali w Warszawie o zwycięstwo, ale raczej bardzo ostrożnie. Największą przewagą, jaką Celtic ma nad Legią, jest przede wszystkim ogranie na arenie międzynarodowej. Po ich stronie jest doświadczenie. Nas może napędzać chęć błysku i to ogromne pragnienie gry w Lidze Mistrzów. Zobaczymy, jakie będzie to miało odniesienie na boisku.
Jeśli Celtic postawi na grę z kontrataków, to Legia zostanie zmuszona do ataku pozycyjnego, co nie wychodziło jej ostatnio najlepiej.
Legia powinna utrzymywać się przy piłce, ale nie w tyle, tylko w ataku pozycyjnym na połowie przeciwnika. Z tym jest problem. Mało polskich… nie ma polskiej drużyny, która potrafi grać w ataku pozycyjnym. To kolejny problem ekstraklasy, problem szkolenia. Trudno, żeby więc Legia zdominowała to spotkanie. Ogromnie ważne dla Legii jest to, że zagra Kuciak. Nawet w meczu z tak słabą drużyną, jaką był St. Patrick’s, to właśnie ten zawodnik uchronił swój zespół od straty kolejnych bramek i zapewnił remis w pierwszym meczu. Mecz z Celtikiem Legia powinna zdominować, bo gra u siebie. Niestety Legia ma kompleksy europejskie. To się wiąże właśnie z tą grą na arenie międzynarodowej. „Wojskowi” też będą chcieli grać z kontry, co, biorąc pod uwagę, że Celtic to naprawdę doświadczona drużyna, będzie bardzo trudne.
Cały czas wymienia się przed tym meczem aspekty, w których Celtic jest lepszy od Legii. Jest według Pana coś, czym to jednak „Wojskowi” mogą zaskoczyć mistrza Szkocji?
Spontanicznością i nieustępliwością od pierwszych minut. Muszą pokazać od pierwszego gwizdka, że chcą ten mecz wygrać. To nie może być takie wyczekiwanie, jak w poprzednich meczach. Nawet w spotkaniu z Cracovią na początku to gospodarze byli lepsi i strzelili gola. Legia musi siąść na przeciwniku, pokazać, że chce wygrać. Nie może też odpuścić po ewentualnym strzeleniu gola rywalowi. Przez 90 minut musi grać z ogromną determinacją, co zaskoczy przeciwnika. Jeśli tego nie zrobi, to może być problem.
Tego Legii właśnie brakowało w ostatnich spotkaniach. Taka postawa „Wojskowych” może ziścić przewidywania Wojciecha Kowalczyka, który stwierdził, że Legia zostanie „zgwałcona” przez Celtic?
Nie sądzę. Wojtek ma taką opinię i to jest jego zdanie. Ja uważam, że Legia jest w stanie tutaj namieszać, ale musi rozegrać jak na razie swój najlepszy mecz tego sezonu. W meczach, które do tej pory widzieliśmy, nawet tych wygranych, rzeczywiście to nie była ta Legia, jakiej sobie życzyliśmy. Były dobre okresy gry, ale potrzeba ich zdecydowanie więcej. Legia musi od początku pokazać, że chce ten mecz wygrać, a nie prześlizgnąć się do kolejnego meczu, jak było to w poprzednich meczach. Jeśli tak się stanie, wtedy Wojtek będzie miał rację. Jeśli jednak cała jedenastka zagra z pełną determinacją przez 90 minut, to są w stanie wygrać.
Po jednej stronie Dusan Kuciak, po drugiej Fraser Forster. Myśli Pan, że losy tego spotkania może w dużej mierze rozstrzygnąć właśnie ich dyspozycja?
Ostatnio zwłaszcza mundial pokazał nam, jak wielką rolę odgrywają bramkarze w zdobywaniu największych trofeów. To właśnie Neuer walnie przyczynił się do tego, że Niemcy zdobyli mistrzostwo świata. Dzięki bramkarzom takie zespoły jak Meksyk czy Kolumbia wiele osiągnęły. W meczu Legii z Celtikiem również wydaje mi się, że bramkarze będą odgrywali kluczową rolę.
Drugim niekwestionowanym filarem Legii po Kuciaku jest Miroslav Radović. Myśli Pan, że stać go będzie na zrobienie różnicy w tym meczu? Pokonać Forstera to nie będzie łatwe zadanie.
To będzie trudne, tym bardziej, że ten zawodnik ma wahania formy. Wydaje mi się, że bardzo dużo będzie zależało od Onreja Dudy. To piłkarz, który swoimi zagraniami potrafi uruchomić napastników, w tym też Radovicia. To on będzie odpowiedzialny za kreowanie sytuacji bramkowych dla Legii.
Drużyna to piłkarze, ale też trener. Mam na myśli postawę Henninga Berga. To szkoleniowiec z dobry piłkarskim CV, ale słuchając jego wypowiedzi, często da się wyczuć brak zdecydowania i nadużywania tekstów, które „trzeba” powiedzieć na konferencji prasowej, np. „Rywal będzie trudny” itp. Czy myśli Pan, że ten trener będzie w stanie zmotywować swoich zawodników do gry na maksimum swoich możliwości?
Będzie musiał. Do tej pory nie ocenialiśmy pracy Berga, bo dowiezienie mistrzostwa Polski nie było dla niego niczym trudnym. On przyszedł do Legii żeby wprowadzić ją do Ligi Mistrzów. Myślę, że jest w stanie zmotywować swoich zawodników, ale będziemy mogli go zacząć oceniać dopiero, gdy Legia zakończy swoją przygodę z europejskimi pucharami.