Czy Lech powinien obawiać się FC Basel?


29 lipca 2015 Czy Lech powinien obawiać się FC Basel?

Już w środę Lech zagra w III rundzie kwalifikacji do Ligi Mistrzów. Łatwo nie będzie, bowiem na drodze poznaniaków stoi o klasę lepszy przeciwnik, jakim jest FC Basel. Szwajcarzy są zdecydowanym faworytem do awansu, ale czy Lech już na starcie stoi na straconej pozycji?


Udostępnij na Udostępnij na

Po pierwsze: to nie Barcelona!
Największym błędem, jaki piłkarze Lecha mogliby popełnić w dwumeczu z mistrzem Szwajcarii, byłoby przegranie go… już przed jego rozpoczęciem! Wiadomo, Bazylea jest zespołem o klasę lepszym, ale nie jest to już ten FC Basel, który potrafił wyeliminować z Ligi Mistrzów Manchester United. Nie mówię, że jest to słaba drużyna, ale nie jest to też zespół nie do przejścia. Maciej Skorża musi przede wszystkim dobrze przygotować swoich piłkarzy pod względem mentalnym i wpoić im, że nie ma czego się bać i że trzeba wyjść z głową w górze i uwierzyć w to, że się uda, bo tak wygrywa się mecze z największymi!

Po drugie: oni też się nas boją!
Może i Basel jest najtrudniejszym rywalem, jakiego poznaniacy mogli wylosować w III rundzie, ale Lech Poznań też nie jest wymarzonym przeciwnikiem dla Szwajcarów. Jak przyznaje Tomas Vaclik, gdy na tablicy obok nazwy ich klubu pojawił się KKS, nikomu nie było do śmiechu. Czech dodał, że mistrzem Polski nie zostaje się przypadkiem, a dobre wyniki Lecha w pucharach oraz poznańscy kibice sprawiają, że czeka ich trudny mecz.

Po trzecie: Linetty!
Do składu gospodarzy na środowe starcie prawdopodobnie wróci Karol Linetty. 20-latek w starciu z FK Sarajewo naciągnął mięsięń dwugłowy uda i do tej pory nie oglądaliśmy go w akcji. We wtorek Linetty zaczął jednak trenować z kolegami. – Nie jest jeszcze w pełni sił, ale faktycznie zaczął z nami lekkie treningi – powiedział Maciej Skorża. Trener KKS-u przyznaje, że analizował grę rywala i stwierdził, że jest on niezwykle zdyscyplinowany pod względem taktycznym. Dzięki jego dobrej grze w odbiorze i umiejętności szybkiego rozegrania piłki Karol Linetty może być kluczowy w walce w środku pola. Trwa więc walka z czasem, a decyzja o jego występie pewnie zapadnie tuż przed pierwszym gwizdkiem.

Powrót Linettego może być dużym wzmocnieniem Lecha
Powrót Linettego może być dużym wzmocnieniem Lecha

Po czwarte: stadion!
Jeżeli wygrywać, to gdzie, jak nie przy Bułgarskiej? Siłą Lecha z pewnością będzie jego boisko. Kibice „Kolejorza” już nie raz pokazali, że na Inea Stadionie potrafią stworzyć prawdziwe piekło. Poznańscy fani są w stanie zrobić taki kocioł, że zdeprymują każdego. Niektóre z ich opraw są powszechnie znane i doceniane na całym świecie. Na tym obiekcie potykały się już takie marki jak Juventus Turyn czy Manchester City, więc dlaczego nie FC Basel?

Po piąte: Lech się wzmocnił, a Basel osłabiło!
Jak pisałem wcześniej, FC Basel nie jest już tak silne co kiedyś. W klubie nie ma już takich gwiazd jak Frei czy Streller, a jeszcze wcześniej odszedł na przykład Salah. Lech natomiast utrzymał swoją kadrę, którą jeszcze wzmocnił w ataku, bo nie dość, że z klubu odszedł Sadajew (co samo w sobie jest już dużym atutem), to do „Kolejorza” trafili Marcin Robak i Denis Thomalla. Obaj już na początku sezonu pokazali, że są transferowymi wypałami. Trzeba więc wykorzystać okazję i przejść osłabionego rywala!

Po szóste i ostatnie: najwyższy czas się zakwalifikować!
Wiem, wiem, polskie zespoły od blisko 20 lat próbują awansować do najbardziej elitarnych klubowych rozgrywek i co roku kończy się tak samo. Powoli wszyscy zaczynamy się godzić z faktem, że Liga Mistrzów nie jest po prostu dla nas. Ale nie! Trzeba uwierzyć w to, że w końcu nam się uda! I dlaczego nie miałoby to być teraz? Czekamy na awans zdecydowanie zbyt długo. Rok temu wszyscy spisywali Legię na straty, a „Wojskowi” przejechali się po Celticu jak walec. Pamiętajmy, że bilans szczęścia i pecha zawsze wychodzi na zero, musimy w końcu dać radę!

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze