Kompromitacja City, czyli jak zremisować wygrany mecz


21 października 2014 Kompromitacja City, czyli jak zremisować wygrany mecz

To, co wydarzyło się w Moskwie, naprawdę trudno zrozumieć. Goście po pierwszej połowie byli niemal pewni zwycięstwa, ale w drugiej kompletnie przestali grać i srogo zapłacili za swoją nonszalancję.


Udostępnij na Udostępnij na

Manchester City przystępował do tego meczu, niejako będąc po ścianą. Wszystko dlatego, że w pierwszych dwóch meczach, z Romą oraz Bayernem, wywalczyli zaledwie jeden punkt. Tym razem zadanie miało być zdecydowanie łatwiejsze, bo CSKA jest jak na razie tylko dostarczycielem punktów.

Mimo tego na początku pojedynku faworyzowanym gościom wcale nie udało się jakoś specjalnie zdominować rywala. Nic więc dziwnego, że realizator bardzo często pokazywał kręcącego głową Manuela Pellegriniego. Przełamanie nastąpiło w momencie, gdy na zegarze wybiła 30. minuta. Silva świetnie zagrał na wolne pole do Dżeko, ten odegrał jeszcze do lepiej ustawione Aguero, a on dopełnił formalności.

Od tego momentu”Obywatele” zaczęli grać już znacznie lepiej. Zaczęli wyraźnie dominować nad przeciwnikiem i stało się jasne, że rywale będą musieli się przygotować na solidny bagaż bramkowy. Przed przerwą trafił jeszcze Milner, ale gdyby nie nieskuteczność jego kolegów, wynik byłby bardziej okazały. Bo CSKA kompletnie nie stawiała żadnego oporu.

W drugiej połowie mecz się wyrównał, ale nie dlatego, że gospodarze zaczęli grać lepiej. Podopieczni Manuela z tego względu, że czekają ich niełatwe mecz w Premier League, po prostu zaczęli się oszczędzać. To rozluźnienie rywali zaczęli wykorzystywać Rosjanie, czego efektem były dwie groźne sytuacje po godzinie gry. Trzecia przyniosła im bramkę, a roli egzekutora wystąpił Doumbia, który pojawił się na boisku po przerwie. I stało się wtedy jasne, że „Obywatele” będą musieli się jeszcze poruszać.

Na dodatek w ich szeregi wlała się nonszalancja, z tego wynikały kolejne sytuacje dla zespołu z Moskwy. Ci jednak mieli po prostu za mało jakości w formacji ofensywnej, aby wykorzystać rozluźnienie przeciwnika. Wtedy jednak uśmiechnęło się do nich szczęście i arbiter podyktował rzut karny. A ten został bezbłędnie wykonany. W końcówce gospodarze mieli nawet okazję do zdobycia zwycięskiego gola, ale mimo niewykorzystania jej mogli zadowoleni opuścić boisko.

Manchester City w zasadzie pozbawił się szansy na awans do fazy pucharowej. Trudno przypuszczać, że zaczną punktować w pozostałych meczach z Romą czy Bayernem, skoro dzisiaj nie potrafili pokonać tak słabo dysponowanego rywala. Bo nawet wysokie zwycięstwo u siebie z zespołem z Moskwy może mieć niewielkie znaczenie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze