Kto na plus, kto na minus w Lechu w meczu z Bazyleą


29 lipca 2015 Kto na plus, kto na minus w Lechu w meczu z Bazyleą

No nie udało się. Znowu były nadzieje, emocje, gra napawała optymizmem i d...ołująca końcówka. Lech przegrywa 1:3, ja skupiłem się na tym, kto w drużynie Skorży był najlepszy, a kto najgorszy w tym spotkaniu.


Udostępnij na Udostępnij na

Zagrali na plus:

Karol Linetty

Potwór, zwierz, ironman. W odbiorze niedościgniony przez swoich kolegów, biegał za trzech, w ataku dawał sporo, choć czasem były kłopoty z dokładnością. No i wytrzymał 90 minut, co jest sporym osiągnięciem, bo dopiero wczoraj zaczął trening na pełnych obrotach. Duży szacunek za ten mecz – on już jest gotowy na wielką piłkę.

Szymon Pawłowski

Skrzydłowy miał w sobie tyle pasji, że mógłby nią obdzielić wszystkich kolegów z drużyny, rezerwowych i drużyny juniorskie do rocznika 2007 włącznie. Na skrzydle szarpał, ile mógł, grał na miarę swoich możliwości, zwłaszcza w pierwszej połowie. No i zdobył piękną bramkę na 1:1, niesłusznie zaliczoną dopiero Denisowi Thomalli. Gdyby drugi skrzydłowy Lecha był równie dobry, mecz może zakończyłby się nieco innym wynikiem.

https://youtu.be/8zG8IzH9VcE

Jasmin Burić

Szacunek za obronionego karnego się należy, bezwzględnie. Przy pierwszej bramce może powinien wychodzić do tej wrzutki, ale znacznie bardziej obciąża ona konto Kamińskiego. Przy pozostałych golach bezradny.

Zagrali na minus:

Tomasz Kędziora

Dramat. Po jaką cholerę wyciągał tę rękę i popychał Bjarnasona? Islandczyk był tak rozpędzony, że nie dogoniłby tej piłki. Tomek znacznie osłabił zespół, w ogromnym stopniu przyczynił się do porażki „Kolejorza”. Przy pierwszej bramce też mógł chyba zrobić nieco więcej, niż stać przy słupku i podziwiać Michaela Langa. Bardzo dobrze, że odpocznie w rewanżu – takie błędy często kształtują charakter, wierzę, że dzięki temu stanie się lepszym piłkarzem.

Tamas Kadar

„Kadarstrofa”, jak to ładnie określił Michał Zachodny. Koszmarne błędy Węgra w ustawieniu przy drugiej i trzeciej bramce bezpośrednio obciążają jego konto. Wydawało się, że Kadar zaaklimatyzował się wreszcie w Poznaniu, w pierwszej połowie znakomicie „czuwał” nad Embolo, który nie potrafił rozwinąć skrzydeł w tym meczu. Ostatnie pół godziny lepiej jednak przemilczeć.

Marcin Kamiński

Jak on pięknie wyprowadza piłkę. Szkoda tylko, że niespecjalnie gra w obronie. Wiele razy było tak, że sprawiał bardzo solidne wrażenie, po czym rozsypał się w kluczowym momencie. Tak było i tym razem. Lech lepiej wszedł w mecz, ale Kamiński kryjący powietrze przy pierwszym golu był głównym powodem utraty bramki. Szkoda – to słowo powtarzam chyba zbyt często.

Pozostali zawodnicy zagrali przeciętnie lub słabo – zwłaszcza w tej feralnej drugiej połowie. Na zakończenie, żeby nie było tak smutno, proponuję – przyjmijmy postawę amerykańską. Czekamy lat 19 na awans do Ligi Mistrzów, poczekamy i 20. Wmawiajmy sobie, że Liga Mistrzów jest dla słabych, ekstraklasa po prostu kreuje trendy. Jest bardziej wymagająca od Premier League – stąd nasi piłkarze nie mają sił na grę w Europie. Sarkazm sarkazmem, może Legia choć trochę poprawi nam humor w meczu z Albańczykami.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze