Lech Poznań – FC Basel okiem szwajcarskiego dziennikarza


31 lipca 2015 Lech Poznań – FC Basel okiem szwajcarskiego dziennikarza

O rywalizacji w trzeciej fazie eliminacji do Ligi Mistrzów, atmosferze w Poznaniu i samym meczu opowiada iGolowi Samuel Waldis, dziennikarz szwajcarskiego portalu TagesWoche.ch


Udostępnij na Udostępnij na

Atmosfera wokół spotkania to w Poznaniu odrębne przeżycie. Niesamowite, jak głośny doping może wydobywać się z gardeł ponad 25 000 ludzi na stadionie. W Bazylei na ogół jest dużo spokojniej, choć nie ukrywam, że także i architektura ichniejszego stadionu nie sprzyja rozchodzeniu się dźwięku. Siedząc na trybunie prasowej, miałem wrażenie, że INEA Stadion jest skonstruowany tak, by wspomagać intensywność dopingu zasiadających na jego trybunach widzów. Szczególnie konstrukcja dachu pomaga zatrzymać cały „hałas” wewnątrz stadionu.

Trudno jest takie przeżycie porównywać z czymkolwiek, co do tej pory doświadczył nasz szwajcarski kolega. – Co prawda przed rokiem we Lwowie fani dopingowali swoich ulubieńców równie głośno, ale z racji tego, że stadion ma bardziej otwartą budowę, dźwięk jakby uciekał. Szczególnie oprawa zrobiła na nas wszystkich duże wrażenie. Jeszcze dzień po spotkaniu dywagowaliśmy, jak to jest, że fani w imię „choreografii” poświęcają pierwsze piętnaście początkowych minut spotkania, ukryci pod płachtą materiału.

Podobnie jak ich fani pozytywnie zaskoczyli szwajcarskiego dziennikarza piłkarze „Kolejorza”: – Oczywiście sam rezultat raczej rozstrzyga wynik dwumeczu, ale drużynie Ursa Fischera nie przyszedł on łatwo. Miała duże problemy z konstruowaniem ataków, szczególnie we wstępnej ich fazie, gdy Lech intensywnie naciskał na środkowych pomocników FC Basel. Czasem można było odnieść wrażenie, że przyjezdni nie mieli pomysłu na rozegranie akcji i z rezygnacją przekazywali piłkę do najbliżej ustawionego kolegi z drużyny dla samej jej utrzymania.

Samuel przyznaje, że podczas meczu skupia się głównie na zawodnikach FC Basel. Stąd najbardziej zdziwiło go to, jak problematyczny był ten mecz dla Behranga Safariego. – Myślę, że na słowa uznania za ograniczenie jego poczynań ofensywnych zasługują Tomasz Kędziora i Dariusz Formella. Irańczyk nie był tego dnia sobą, sprawiając, że serce nieraz podskoczyło nam do gardeł z obawy o popełnienie przez niego błędu w defensywie.

Dla faworytów tego dwumeczu wynik 3:1 to siedmiomilowy krok do następnej rundy. Szwajcar nie spodziewa się, by rewanż w Basel niósł ze sobą specjalne emocje. – W Szwajcarii raczej nie wydarzy się wiele. Urs Fischer ustawi swoją drużynę tak, by ta po prostu dowiozła ten rezultat do 180. minuty tej rywalizacji.

Podobnie zresztą o samym spotkaniu pisze się w lokalnych mediach. Te bardziej emocjonowały po meczu narzekania na połączenie internetowe na INEA Stadionie i… problemy z transmisją telewizyjną. Szwajcarscy dziennikarze zmuszeni byli bowiem komentować spotkanie przez telefon.

Obserwuj Samuela na Twitterze: @samswald

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze