W ostatnim czasie kuleczki z nazwami PSG i Barcelona jakoś nadzwyczaj chętnie łączą się ze sobą w rękach „Łysego z UEFA”. Nie inaczej jest w tym roku. Jest jednak jedna znacząca różnica – do dwóch pojedynków między nimi dojdzie już w fazie grupowej.
Obie ekipy mierzyły się ze sobą po raz ostatni nieco ponad rok temu. Pierwsze stracie zostało rozegrane w Paryżu i towarzyszyły mu naprawdę niesamowite emocje. W końcówce meczu prowadzenie Barcelonie dał Xavi, jednakże w doliczonym czasie gry trafił Matuidi i stało się jasne, że w rewanżu będzie walka na śmierć i życie.
Tam przez długi czas utrzymywał się remis. W 50. minucie do bramki gospodarzy trafi Pastore i w oczach piłkarzy z Katalonii zaczął pojawiać się strach związany z odpadnięciem. Kilkanaście minut później do remisu doprowadził Pedro i dał swojemu zespołowi, dzięki lepszemu bilansowi bramek na wyjeździe, awans do kolejnej rundy.
Okazja do rewanżu przyszła zatem dość szybko. Na początku trzeba jednak zauważyć, że stawka dzisiejszego starcia nie będzie nawet w 10 procentach taka jak w kwietniu 2013 roku. Nie można się oszukiwać, obie ekipy bez względu na wynik tego meczu, a także tego, który będzie rozegrany później w stolicy Katalonii, bez problemu powinny się zameldować w fazie pucharowej.
A więc o co będzie ten mecz? Przede wszystkim o prestiż. Duma graczy z Paryża z pewnością została mocno nadszarpnięta po odpadnięciu z Barceloną i rana ta nie została jeszcze zabliźniona. Obie jedenastki znajdują się w tym momencie w nieco innych momentach swojego rozwoju i w tym należy upatrywać szansy gospodarzy. „Duma Katalonii” bardzo dobrze spisuje się w Primera Division, ale dopiero mecz z tak silnym zespołem pomoże odpowiedzieć na pytanie, w jakim stopniu została przyswojona filozofia nowego trenera.
A kwestia składów? Tu mamy jeszcze kilka niejasności, ale wszystko wskazuje, przynajmniej według mediów w Hiszpanii, że na boisku będzie wyglądało to tak:
Już na pierwszy rzut oka widać, że trener Enrique, jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego, zdecyduje się, podobnie jak w pierwszym meczu grupowym, na rotację w bramce. Poza tym do wyjściowej jedenastki powinien wrócić Gerard Pique.
W zespole z Paryża zabraknie co prawda największej gwiazdy w postaci Zlatana Ibrahimovicia, ale tercet: Moura, Cavani i Pastore też powinien napędzić sporo strachu obronie Barcelony.
Tak czy inaczej powinniśmy się spodziewać naprawdę ciekawego widowiska. Obu zespołom nie towarzyszy w tym momencie żadna presja, więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby zaprezentowały wszystko, co mają najlepszego.
