Lewandowski na podbój Ligi Mistrzów


17 września 2014 Lewandowski na podbój Ligi Mistrzów

Co roku, gdy rozpoczyna się Liga Mistrzów wszyscy Polacy patrzą w stronę reprezentantów naszego kraju. Od pewnego czasu osobą, która przyciąga naszą największą uwagę jest strzelec słynnych czterech bramek w meczu z Realem Madryt – Robert Lewandowski. Polski napastnik znowu będzie chciał oczarować Europę.


Udostępnij na Udostępnij na

Kiedy 13 września 2011 roku wychowanek Varsovii Warszawa zadebiutował w Lidze Mistrzów w barwach Borussii Dortmund, nikt nie spodziewał się, że osiągnie aż tak wielki sukces. Pierwszy sezon nie był dla niego najlepszy, ponieważ zdobył tylko jedną bramkę w przegranym meczu przeciwko Olympiakosowi Pireus (1:3). Do tego trafienia dołożył także dwie asysty, które jednak nie pomogły w awansie do kolejnego etapu Ligi Mistrzów. W sumie w sezonie 2011/12 zaliczył sześć średnich występów. Często był krytykowany za nieprzykładanie się do tych rozgrywek. Lewandowski wziął sobie słowa krytyki do serca i już w następnym sezonie pokazał, że zasługuje na miano najlepszego napastnika na świecie.

Najlepszy sezon w życiu

Liga Mistrzów w sezonie 2012/13 rozpoczęła się najlepiej jak tylko mogła dla Borussii Dortmund i Roberta Lewandowskiego. Strzelił on pierwszą bramkę w pierwszym meczu, co ostatecznie pomogło mistrzom Niemiec odnieść zwycięstwo w spotkaniu z Ajaxem. Już wtedy bardzo pozytywnie oceniono napastnika za umiejętność ustawienia się w polu karnym. Nie był to jednak najważniejszy gol w Lidze Mistrzów dla Lewandowskiego. Ponad miesiąc później razem ze swoją drużyną zaskoczył futbolową Europę. Jako ósmy Polak w historii strzelił bramkę Realowi Madryt. Cała Polska była pod wrażeniem umiejętności, jakie prezentował. Dzięki temu trafieniu skazywana na ostatnie miejsce w grupie drużyna, prowadzona przez Jurgena Kloppa, osiągnęła ogromny sukces. Największą zasługę miał przy tym oczywiście polski napastnik, który przez całą fazę grupową strzelił cztery bramki. Jednak prawdziwe wyzwanie było dopiero przed nim.

Po remisie w Doniecku, gdzie Robert strzelił bramkę oraz zwycięstwie w Dortmundzie los zetknął Borussię Dortmund z hiszpańską Malagą. Pierwszy mecz na La Rosaleda był bardzo wyrównany. Obie drużyny oddały równą ilość strzałów, podzieliły się posiadaniem piłki po połowie. Dopiero drugi mecz, ten w Dortmundzie, okazał się być prawdziwym widowiskiem. Robert Lewandowski pomógł przywrócić kibicom wiarę w awans do kolejnej rundy. Ten mecz nie będzie jednak pamiętany dzięki pokazowi umiejętności piłkarzy mistrza Niemiec, lecz ze względu na kontrowersje przy trzeciej bramce dla gospodarzy. Po podaniu Lewandowskiego do Felipe Santany sędzia powinien odgwizdać spalonego.

W półfinale na Borussię czekał natomiast znowu wielki Real Madryt. Skazywana na porażkę Borussia mierzyła się z dziewięciokrotnym zdobywcą Pucharu Europy. Dzięki pewności siebie, szacunku do rywala oraz dopingowi kibiców nie bali się wyjść na murawę Signal Iduna Park. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego nikt nie spodziewał się, że „Królewskich” czeka pogrom.

Szczęśliwa czwórka

Swoje show Lewandowski rozpoczął już w ósmej minucie po asyście Mario Goetze. Nieupilnowany przez Pepe napastnik reprezentacji Polski doskoczył do piłki, która bez problemu wpadła do bramki. Druga bramka zostanie zapamiętana na długo. Wielu ekspertów uważa, że przy golu w 50. minucie napastnik przy podaniu od Marco Reusa był na spalonym. Wynik jednak mówił sam za siebie, ponieważ na tablicy widniało już 2:1. Przy trzeciej bramce Polak przypomniał, dlaczego mówi się o nim, że potrafi grać na bardzo małej przestrzeni. Po podaniu od Schmelzera został zaatakowany przez dwóch piłkarzy Realu, jednak i tym razem udało mu się zmieścić piłkę w siatce. Ostatnia bramka została strzelona przez niego z rzutu karnego. Prasa w całej Europie rozpisywała się o umiejętnościach Polaka. Zaczęto pisać książki na jego temat. Do dziś bardzo często wspomina się o tym wyczynie, ponieważ naprawdę rzadko zdarza się, aby ktoś strzelił cztery bramki Realowi Madryt.

Uznanie w Europie

Swój dorobek bramkowy w tej edycji Ligi Mistrzów, Lewadnowski zamknął w liczbie dziesięciu. Do zwycięzcy klasyfikacji zabrakło mu dwóch bramek. Wyprzedził takie gwiazdy, jak Lionel Messi czy Zlatan Ibrahimović. Po tym pamiętnym spotkaniu zaczęto łączyć Roberta z wieloma europejskimi klubami. Jednym z nich miał być nawet Real Madryt. Po meczu obecny trener „Królewskich” podszedł do Polaka, uścisnął mu dłoń i zaproponował przejście do swojej drużyny. On jednak został w swoim klubie na kolejny sezon.

Ostatnia szansa

Strzelanie w Lidze Mistrzów 2013/14 Lewandowski rozpoczął w drugim meczu fazy grupowej z Olympique Marsylia. Dwie bramki w tym spotkaniu zapewniły Borussii zwycięstwo, podobnie jak gol w kolejnym meczu, tym razem z Arsenalem. Po dośrodkowaniu Grosskreutza w 82. minucie i uderzeniu z pierwszej piłki przez Lewandowskiego piłkarze z Dortmundu mogli cieszyć się z drugiego zwycięstwa w tej edycji Ligi Mistrzów. Czwartą bramkę w fazie grupowej polski napastnik strzelił w drugim spotkaniu z Olympique Marsylia na Stade Velodrome. W czwartej minucie meczu udało mu się oderwać od obrońcy gospodarzy i tuż przed interwencją bramkarza podbił nad nim piłkę i skierował ją do bramki.

Po awansie do kolejnej rundy Borussia Dormund trafiła na Zenit Sankt Petersburg. Wielu oczekiwało wyrównanego spotkania, jednak wicemistrzowie Rosji zupełnie odpuścili sobie ten mecz. Lewandowski zapewnił awans swojej drużynie, strzelając dwie bramki. W meczu na Signal Iduna Park Borussia uległa, jednak dzięki trafieniom „Lewego” z poprzedniego meczu to wicemistrzowie Niemiec awansowali dalej.

W ćwierćfinale na dortmundczyków po raz kolejny w historii czekał Real Madryt. Była to jednak zupełnie inna drużyna niż przed rokiem. W ekipie Królewskich pojawił się nowy trener i nowi zawodnicy. Reprezentant Polski w pierwszym meczu zagrać nie mógł, ponieważ uzbierał zbyt dużą ilość żółtych kartek. Dzięki zwycięstwu Realu w pierwszym meczu 3:0 to drużyna prowadzona przez Carlo Ancelottiego awansowała dalej. Nie wystarczyły starania Marco Reusa, który w drugim meczu zdobył dwie bramki. To był koniec przygody Roberta Lewandowskiego z Borussią Dormtund w Lidze Mistrzów. Dziś Polak rozpoczyna nowy etap w swojej karierze.

Rewanż na City

Gdy latem Lewandowski trafił do Bayernu, szybko został okrzyknięty najlepszym letnim transferem. W przedsezonowych sparingach strzelał gola za golem. Dziś batalię o triumf w Lidze Mistrzów rozpoczyna od meczu z Manchesterem City. To nie pierwszy raz, gdy Lewadnowski będzie mierzył się z mistrzami Anglii. W tym samym sezonie, gdy strzelił cztery bramki Realowi Madryt, musiał stoczyć bój z The Citizens. Mimo że w starciach przeciwko drużynie, którą prowadził Roberto Mancicni spędził 103 minuty, nie udało mu się strzelić ani jednej bramki, dziś ma szansę w końcu pokonać Joe Harta, z którym mierzył się już pięciokrotnie. Sam bramkarz Manchesteru City nie jest ostatnio w najlepszej formie, a będzie musiał się postarać, aby zatrzymać najlepszego polskiego strzelca w Champions League, Roberta Lewandowskiego.

Mistrzowski pojedynek

Starcie pomiędzy tymi drużynami już na sam początek zmagań w Lidze Mistrzów jest gratką dla kibiców. Mecz pomiędzy dwoma mistrzami z najlepszych lig na świecie może przynieść bardzo dużo emocji. Obie drużyny nie zamierzają oszczędzać swoich zawodników, zwłaszcza, że mają ochotę na końcowy triumf. Faworytem jest oczywiście Bayern Monachium, który sięgał po Puchar Europy dwa sezony temu. Mają jednak ochotę po raz kolejny udowodnić, że są najlepszą drużyną w Europie. Manchester City jednak nie zamierza tak łatwo odpuścić. Nie prezentują najlepszej formy, ale chcą udowodnić, że mogą być faworytem w tej edycji Ligi Mistrzów.

https://www.youtube.com/watch?v=eR-LYeia7sE

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze