Wielkie chwile Basków


28 sierpnia 2014 Wielkie chwile Basków

Doczekali się. Po raz pierwszy od sezonu 1997/1998 Athletic będzie rywalizował z najlepszymi drużynami Europy. To wielkie chwile dla tego zespołu, który od początku swojego istnienia wybrał niełatwą drogę do sukcesów.


Udostępnij na Udostępnij na

Wszystko z powodu motta, którym kieruje się klub, czyli „z wychowankami i wparciem lokalnym niepotrzebni są nam obcokrajowcy”. Oznacza ono nic innego jak grę tylko i wyłącznie zawodnikami, który pochodzą z tego regionu. Wyobrażacie sobie taką sytuację, że Bayern postanawia grać jedynie piłkarzami pochodzącymi z Bawarii, a Real z Kastylii? To mogłoby spowodować sporą rewolucję w europejskim futbolu. Ale trudno mi przypuszczać, aby równomiernie z tym szły sukcesy sportowe.

Mimo wszystko, choć często z zewnątrz napływały głosy kpin, nie zamierzali  rezygnować ze swojej filozofii. Nawet wtedy, gdy z zespołu odchodził po wygaśnięciu kontaktu najlepszy strzelec, Fernando Llorente. Nie zdecydowali się także na to, gdy za wielkie – jak na możliwości tego klubu – pieniądze wyjeżdżał do Monachium Javi Martinez.

A działo się to wówczas już po pierwszym wielkim europejskim sukcesie zespołu, a mianowicie awansie do finału Ligi Europy. Owszem, uległ w nim Atletico Madryt, ale pozostawił po sobie kapitalne wrażenie, eliminując wcześniej Schalke czy Manchester United, który zresztą przed rozpoczęciem obecnego sezonu wybrał z zespołu jeszcze jedną gwiazdę, Andera Herrerę.

Po pewnym czasie wydawało się jednak, że formuła zaczęła się wyczerpywać, z klubu odszedł bowiem wielki architekt, Marcelo Bielsa. Zastąpiono go wówczas Ernesto Valverde, który rozpoczął budowanie kolejnego wielkiego projektu, który w środę doczekał się swojej wielkiej nagrody. A dokonali tego piłkarze tacy jak Aduriz czy Rico, po których kilka sezonów temu nikt już w Hiszpanii nie oczekiwał wielkich rzeczy. A wspierani młodymi talentami jak Laporte czy Muniain udowodnili, że bez wielkich transferów też można zaimponować kibicom na całym świecie.

Pojawi się jednak pytanie, czy to, co wystarczyło na eliminacje i wyeliminowanie nie najlepiej grającego ostatnio Napoli, nie okaże się zbyt mało na fazę grupową i grę przeciwko wielkim firmom, takim jak: Manchester City, Bayern czy PSG. Pokazał to zeszłoroczny przykład Realu Sociedad San Sebastian, który krótko mówiąc, skompromitował się w poprzedniej edycji Champions League.

Jedno jest pewne, San Mames, stadion, na którym swoje mecze rozgrywają piłkarze Athleticu, zasłużył na goszczenie Ligi Mistrzów. A i zespoły, które tam przyjadą, będą musiały się liczyć z bardzo trudnym zadaniem. I tłumem fanatycznych kibiców.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze