Rosja to nie Europa?


8 maja 2015 Rosja to nie Europa?

Świetne kompleksy treningowe, sprawnie działające akademie piłkarskie, niezłe stadiony, wysoki współczynnik UEFA, parę rozpoznawalnych nazwisk wśród piłkarzy i trenerów, kibice zaliczający się do najlepszych w Europie, nieustanny rozwój, dobrze zarządzane kluby i pieniądze. Gigantyczne pieniądze. Tym wszystkim zachęca rosyjska Premier Liga. Mimo to kluby z największego kraju świata nadal nie osiągają w międzynarodowych rozgrywkach wyników, których się od nich oczekuje. Czego zatem brakuje CSKA, Dynamo, Spartakowi czy Zenitowi?


Udostępnij na Udostępnij na

Jeśli spojrzeć na atuty wymienione powyżej, liga rosyjska mogłaby uchodzić za jedne z bardziej atrakcyjnych rozgrywek krajowych na Starym Kontynencie. Kluby z Rosji nadal jednak mają ogromne problemy z nakłonieniem klasowych zawodników do reprezentowania ich barw. Brak wystarczającej liczby piłkarzy na światowym poziomie. To główny powód tego, że w ostatnich latach w końcowych fazach Ligi Mistrzów i Ligi Europy nie mogliśmy oglądać rosyjskich drużyn. Przyjrzyjmy się przypuszczalnym obawom, które sprawiają, że zawodnicy zamiast ligi rosyjskiej wybierają ligi zachodnie.

Trudna aklimatyzacja

Tego, że Rosja jest pod wieloma względami specyficznym krajem, nie da się ukryć. Od legendarnego wręcz zachodniego świata różni się prawie wszystkim. Składa się na to wiele czynników, które skumulowane mogą uniemożliwić piłkarzowi odpowiednie nastawienie do pracy. Klimat na pewno nie należy do przyjemnych. Srogie zimy i krótkie cieplejsze okresy nie przyciągają tak jak słońce Hiszpanii czy Włoch. Rosjanie mają zupełnie inne podejście do świata niż obywatele państw po drugiej stronie „żelaznej kurtyny”. Popularne hasło, mówiące, że „Rosja to nie kraj, to stan umysłu”, ma w sobie sporo prawdy. Dużą przeszkodą może się też okazać język. Nawet jeśli stwierdzimy, że „futbol jest językiem uniwersalnym”. Według badań zaledwie 5% Rosjan potrafi komunikować się w języku angielskim. A rozmawiać jakoś trzeba. Nie tylko w życiu codziennym pokrzykiwanie: „Davai, davai!”, „liewa!” i „udar!” raczej nie wystarczy.

Żelazna kurtyna

Prawie ćwierć wieku po zakończeniu zimnej wojny Rosja nadal uznawana jest za europejskiego outsidera. Kraj ten ma bardzo niekorzystną reputację, między innymi ze względu na sytuację polityczną. Ludzie od wielu lat wieszają psy na rosyjskim państwie, co nierzadko jest całkowicie nieuzasadnione. Widoczne jest to także w świecie piłki. Podczas gdy zawodnicy swobodnie poruszają się na przykład pomiędzy ligą hiszpańską a angielską, transfery, w których jedną stroną jest klub rosyjski, zdarzają się dosyć rzadko. Szczególnie trudno jest o podróż z Rosji w kierunku zachodnim. Z moich obserwacji wynika, że zawodnik rosyjskiej drużyny, który marzy o tym, aby jego następnym przystankiem kariery była któraś z drużyn walczących o europejskie trofea, musi zabłysnąć o wiele jaśniej niż zawodnik klubu z innego kraju.

[interaction id=”5549fe67103be6e070869cea”]

Nierówna liga

Chociaż głównym tematem artykułu są rozgrywki międzynarodowe, warto spojrzeć także na ligę krajową. W kontekście transferu zawodnika bardzo ważnym aspektem jest to, z jakimi drużynami będzie się on mierzył co weekend przez cały sezon. Liga rosyjska od wielu sezonów jest zdominowana przez cztery zespoły z Moskwy i jeden z Sankt Petersburga. Co jakiś czas pojawia się „ciekawostka”, jak na przykład niedawno Anży Machaczkała czy FK Krasnodar w tym sezonie. Po krótkich zawirowaniach zwykle jednak wszystko wraca do normy, a o pięć miejsc w europejskich rozgrywkach bije się pięć drużyn. Prowadzi to do tego, że mecze z większością pozostałych zespołów są niezbyt wymagające. Nietrudno się domyślić, że zawodnikom zarabiającym w rosyjskich klubach niemałe pieniądze może być trudno o grę według hasła „Wymagajcie od siebie, choćby inni od was nie wymagali”.

Pieniądze!

Moscow International Business Centre
Moskwa

Tak, wiem. Jak w lidze, w której wydaje się takie sumy na transfery, problemem mogą być pieniądze? Mogą, jeśli walutą krajową jest niestabilny rubel. W dużym skrócie: zawodnicy nie chcą w kontraktach kwot podawanych w rublach, a kluby boją się ryzykować zapisami w innych walutach, ponieważ ich przychody generowane są w tej krajowej. Dodatkowo twierdzenie, że rosyjskie zespoły wydają kolosalne sumy na transfery, jest odrobinę przekłamane. Jeśli zestawić ligę rosyjską z ligą francuską, która ma podobny współczynnik UEFA, można stwierdzić, że kwoty te są porównywalne. Tym bardziej przemawia to na korzyść zespołów Premier Ligi, ponieważ Ligue 1 uchodzi za bardziej atrakcyjną dla zawodników, więc ściągnięcie piłkarza o podobnych umiejętnościach będzie kosztowało więcej np. CSKA Moskwa aniżeli Olympique Marsylia.

Ograniczenia w Premier Lidze

Rosyjska federacja piłkarska ustaliła zasadę, w myśl której w jedenastce musi się znajdować co najmniej trzech piłkarzy rosyjskiej narodowości. Ma ona na celu rozwój zawodników, którzy mogliby reprezentować Rosję chociażby w mistrzostwach świata w 2018 roku. Jest to niewątpliwie słuszne posunięcie, gdyby wziąć pod uwagę dotychczasowe osiągnięcia reprezentacji kraju. Rykoszetem uderza to jednak w piłkę klubową. Oczywiście, nie jest to jakieś bardzo rygorystyczne zaostrzenie. W większości mocnych zespołów Premier Ligi ograniczenie to jednak nierzadko prowadzi do sporych osłabień. Trenerzy muszą kombinować i dostosowywać wyjściową jedenastkę w ten sposób, aby spełniała ona wymogi. Obcokrajowiec musi się więc liczyć z tym, że jeżeli na jego pozycję w zespole trener dysponuje rosyjskim zawodnikiem o podobnych umiejętnościach, wybór padnie na tego drugiego.

Kibice

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Kibice Zenita

Na początku napisałem o fanach, którzy zaliczają się do najlepszych na kontynencie. Trzeba jednak podkreślić, że kierują się oni pewnymi zasadami, a najbardziej konserwatywne grupy nie zgadzają się na jakiekolwiek odstępstwa od nich. Nie tak dawno byliśmy świadkami oburzenia kibiców Arsenalu Londyn, którzy nie mogli się pogodzić z tym, że wypromowany przez ich klub Cesc Fabregas w następnym sezonie wybiegnie na murawę w koszulce Chelsea. W Rosji przyjmuje to o wiele poważniejsze formy. Pewnego czasu bardzo głośno było o liście „Landskrony”, czyli grupy najbardziej zagorzałych kibiców Zenita, kierowanej do zarządu swojego ukochanego klubu. W swoim komunikacie protestowali oni przeciwko zatrudnianiu przez władze drużyny piłkarzy czarnoskórych i homoseksualnych. Ich zdaniem godzi to w tożsamość klubu. W pewnym sensie rozumiem ich obawy, gdyż zaciąganie cudzoziemców w klubach z całego świata osiągnęło zbyt dużą skalę. „Landskrona” tłumaczyła, że rosyjski zespół powinien składać się z zawodników, którzy są wychowankami lub przynajmniej mają słowiańskie korzenie. W mediach list ten był ostro krytykowany, ale moim zdaniem jest to bardzo ciekawe podejście i podkreślam – w pewnym stopniu zrozumiałe. Mnie również nie odpowiada to, że przykładowo w drużynie zeszłorocznego mistrza Anglii, czyli Manchesteru City, pewne miejsce w wyjściowej jedenastce miał tylko jeden Anglik. Oczywiście takie podejście fanów ma kolosalny wpływ na liczbę klasowych zawodników w lidze rosyjskiej. Może to bowiem powodować strach zawodników „niesłowiańskich” przed transferem do Rosji. Dodatkowo klubowym władzom zależy zapewne na uniknięciu konfliktu ze swoimi kibicami.

Małe szanse w europejskich pucharach

Koło się tutaj zamyka. Rosyjskie zespoły nie osiągają satysfakcjonujących wyników w Lidze Mistrzów i Lidze Europy, ponieważ klasowi zawodnicy chcą grać w klubach, które je osiągają. To wydaje się główną przyczyną obecnej sytuacji. Do rosyjskiej ligi piłkarzy przyciągają głównie pieniądze. Jednak tryumfy na krajowym poziomie w przypadku większości graczy nie są szczytem ambicji. W związku z tym transfery piłkarzy, którzy mogą dać jakość potrzebną do sukcesów w rozgrywkach międzynarodowych, są rzadkością.

Krok w stronę Europy

Czego zatem potrzebują CSKA, Dynamo, Spartak czy Zenit? Moim zdaniem przede wszystkim czasu. Widać w ostatnich latach spory progres w poziomie ligi rosyjskiej. Nawet jeśli nie niósł on za sobą dotychczas oczekiwanych wyników w Lidze Mistrzów ani Lidze Europy. Sukcesy takie jak CSKA i Zenita w rozgrywkach Pucharu UEFA wiszą w powietrzu. Delikatne zmiany w mentalności i zasadach ligi mogą skrócić drogę do satysfakcjonujących wyników. Nam pozostaje czekać.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze