Głowa do góry! Sytuacja w grupie nadal dobra


Wielu z nas przyznawało nam z urzędu zero punktów z Niemcami we Frankfurcie. Część wierzyła w remis, a niektórzy nawet po cichu wspominali o pierwszym w historii zwycięstwie na niemieckiej ziemi. Nie udało się, chociaż nie ukrywajmy – do remisu brakowało naprawdę niewiele. Na ten moment musimy jednak wrócić do naszej długoletniej tradycji i zacząć liczyć punkty oraz tworzyć scenariusze. 


Udostępnij na Udostępnij na

W tym miejscu mógłbym Wam zacząć nakreślać trzy-cztery scenariusze, które są możliwe w polskiej grupie aż do końca eliminacji. Powiem jednak wprost – to nie ma sensu. Lepiej skupić się na rzeczywistej ocenie sytuacji w grupie i tego, czy aby na pewno nasze położenie znacząco się pogorszyło po porażce we Frankfurcie.

Otóż nie. Niemiecki walec prawdopodobnie włączył rozrusznik i z jedynki wszedł już na najwyższy bieg. Na szczęście to już nie jest nasz problem, a zmartwienie Szkotów, którzy będąc naszymi największymi rywalami, mogą zderzyć się z murem. Na ten moment tracą do nas trzy punkty i trudno sobie wyobrazić, aby w spotkaniu z ekipą Loewa byli w stanie wyciągnąć nawet remis. Co więcej, Szkoci w Tbilisi wyglądali dzisiaj naprawdę beznadziejnie i w niczym nie przypominali ekipy z jesieni zeszłego roku, która potrafiła nas zdominować na Stadionie Narodowym w Warszawie. Gruzini już po pierwszej połowie powinni prowadzić 3:0 i trudno uznać, aby Szkocja była w stanie coś ugrać w poniedziałek z Niemcami.

W takim przypadku w październiku w spotkaniu z Polską zespół Gordona Strachana premiuje tylko zwycięstwo, co przy obecnej formie biało-czerwonych wydaje się raczej trudnym do spełnienia scenariuszem. Możliwość ustawienia się w defensywie na własnej połowie, przy naprawdę olbrzymim potencjale ofensywnym Polaków, stawia nas w uprzywilejowanej pozycji i pozwala wierzyć, że remis jest na wyciągnięcie ręki. Dzisiejszy mecz Gruzji ze Szkocją tylko ten fakt potwierdzał, gdyż Szkocja, zmuszona do pozycyjnego ataku, tworzyła zagrożenie pod gruzińską bramką wyłącznie po rzutach rożnych. Jeżeli dodamy do tego fakt, jak skutecznie umiemy grać z kontry, punkty na Hampden Park wydają się być w zasięgu. Brak porażki ze Szkotami może oznaczać dla nas praktycznie bezpośredni awans przy założeniu, że Irlandczycy nie wygrają z Niemcami.

No właśnie. Jeżeli chodzi o Irlandię, scenariusz jest podobny. Trudno uznać, aby byli w stanie ograć Niemców na Aviva Stadium. Co więcej, Gruzini, z którymi zagrają w poniedziałek, niejednokrotnie pokazywali już pazur w tych eliminacjach i wcale nie muszą być chłopcami do bicia. Najlepiej przekonali się o tym sami Irlandczycy, którzy w Tbilisi w zeszłym roku zapewnili sobie zwycięstwo dopiero w doliczonym czasie gry. Strata punktów z Gruzinami wchodzi więc w rachubę.

Jeżeli więc rzeczywiście do tego by doszło i podopieczni Martina O’Neilla przegraliby z Niemcami, przy hipotetycznym zwycięstwie podopiecznych Adama Nawałki z Gibraltarem, nie byliby już w stanie nam zagrozić (5 punktów straty).

Jak więc widzicie, jest dobrze. Przy założeniu, że Niemcy zrobią swoje, wystarcza nam 5 punktów w trzech meczach, co przy dwóch spotkaniach u siebie i słabej formie Szkotów jest jak najbardziej wykonalne. Zwłaszcza że po dzisiejszym meczu trudno nie być optymistą. Byliśmy świadkami kawałka dobrej piłki w wykonaniu podopiecznych trenera Adama Nawałki i jeżeli zagrają podobnie w pozostałych spotkaniach, wszelkie wyliczenia nie będą potrzebne.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze