Kto kapitanem po powrocie Kuby? Możliwość jest tylko jedna


21 listopada 2014 Kto kapitanem po powrocie Kuby? Możliwość jest tylko jedna

Świetna atmosfera i wyniki kadry to również duży udział nowego kapitana, Roberta Lewandowskiego. Piłkarza, który dorósł, aby być prawdziwym filarem i liderem naszej kadry.


Udostępnij na Udostępnij na

Od długiego czasu narzekaliśmy, że w naszej reprezentacji brakuje lidera. Osoby charyzmatycznej, przywódcy zdolnego zmotywować resztę, krzyknąć, pociągnąć za sobą. Po Michale Żewłakowie nie było przez długi czas przywódcy z prawdziwego zdarzenia. Marcin Wasilewski notorycznie był pomijany przy powołaniach, Boruc natomiast miał utrudnione zadanie o tyle, że przegrywał rywalizacje z Wojtkiem Szczęsnym, a trudno być kapitanem z ławki rezerwowych. Natomiast Kuba Błaszczykowski… Serca i umiejętności odmówić mu nie można, ale na opaskę kapitańską trzeba wyróżniać się czymś jeszcze.

Roczna nieobecność Kuby w reprezentacji wyszła nam… Na dobre. Wcześniej wszyscy liczyli na skrzydłowego BVB, który był podporą każdej akcji ofensywnej kadry i jej najlepszym zawodnikiem. Jego kontuzja wymusiła jednak wykrystalizowanie nowych liderów. Okazało się, że ktoś nowy musi wziąć grę na siebie, nadać kolegom sygnał do ataku, wyrwać się do przodu w trudnych sytuacjach. Trochę to potrwało, teraz jednak możemy śmiało stwierdzić, że mamy nie jednego, a kilku zawodników, którzy potrafią nas uratować w trudnych sytuacjach. Pewny siebie Wojtek Szczęsny, pędzący po skrzydłach niczym struś Kamil Grosicki, twardy jak skała Kamil Glik i rozprowadzający wszystkie ataki Robert Lewandowski. Postacie, które w ostatnich spotkaniach nigdy nie zawodzą, znają swoją wartość. Na opaskę kapitańską zasługuje zwłaszcza ostatnich dwóch.

Obaj są przykładami kompletnie innych kapitanów. Przywódca Torino potrafi krzyknąć na kolegów, zmotywować ich słowami. Lewandowski natomiast świeci swoimi umiejętnościami, nakazuje innym iść za sobą, jeśli chce się  wygrać. Jak pokazują ostatnie spotkania, wybór „Lewego” na kapitana był dobrą decyzją.

Napastnik Bayernu jest pewny siebie. Podoba mi się jego nerwowość i złość na boisku. Kiedy krzyczy na Rybusa, aby zaatakował rywala. Kiedy się denerwuje, że golkiper rywali wymienia zbyt długo krótkie podania z obrońcą i sprintem zmusza do wykopania daleko futbolówki. Kiedy podrywa kibiców na meczu z Niemcami do dalszego, jeszcze głośniejszego dopingu, bo wie, że pozwoli to utrzymać pozytywny rezultat. To facet, który chce wygrywać. Wie, że jest świetnym piłkarzem, ale ma świadomość, że gra się w jedenastu, dlatego też ciągnie innych za sobą. Co przynosi pozytywne efekty.

Początkowo nie podobało mi się, że opaskę kapitańską wobec kontuzji Błaszczykowskiego przejmie Lewandowski. Robert podołał jednak nowemu wyzwaniu. Jest liderem, przywódcą, który nie wygłasza przemówień, a swoimi ruchami na boisku motywuje do dalszej gry. Ponadto gra w jednym z najlepszych na świecie klubów, co nie dość, że imponuje kolegom, to pozwala im się uczyć. Bo „Lewy” wie, jak grać na najwyższym poziomie i tego samego wymaga od swoich kolegów.

Błaszczykowski potrafił pociągnąć do przodu. Nie ma jednak takiego charakteru jak Robert. Potrzeba nam piłkarza, który nie będzie owijał w bawełnę podczas wywiadów i powie to, co myśli, a jednocześnie swoją grą zmotywuje innych do podjęcia rękawicy.

Po ostatnim wywiadzie „Lewego” dla „Przeglądu Sportowego” pojawiły się opinie, że piłkarz nie dorósł do noszenia kapitańskiej opaski. Wszystko przez to, iż powiedział to, co wie każdy – pod nieobecność 29-letniego Kuby nasza kadra poczyniła postępy. Nie należy się tu jednak doszukiwać żadnych podtekstów czy niechęci do skrzydłowego BVB, było to zwyczajnie stwierdzenie faktu. Może nasi najlepsi zawodnicy nie pałają do siebie miłością, jednak na boisku żadnych konfliktów nigdy nie mieli, zaś Nawałka za swojej kadencji w reprezentacji stwierdził:

Nie przyjaźnią się jakoś bardzo, ale piłkarze nie muszą się kochać, żeby tworzyć zgrany zespół i dobrze wykonywać pracę. Jedyne, co dostrzegłem, to rywalizacja Roberta i Kuby o to, kto w drużynie będzie najlepszy. Jeśli to konflikt, to życzyłbym sobie, żeby wszyscy byli w ten sposób poróżnieni, bo właśnie takie nastawienie jest motorem postępu”.

Pozostaje pytanie, kto po powrocie Błaszczykowskiego dalej będzie pełnił funkcję kapitana zespołu? Skoro drużyna pod Lewandowskim, który zasuwa za wszystkich, funkcjonuje tak dobrze, to czy warto cokolwiek zmieniać? Zwłaszcza że atmosfera w kadrze jest świetna i psucie jej poprzez nagłe zmienianie przywódcy mogłaby spowodować kolejne niepotrzebne konflikty. Sam Robert otwarcie przyznaje, że chce dalej być kapitanem. I oby był, bo swoją grą porywa nie tylko kibiców na stadionie, ale i kolegów z zespołu, którzy idą za nim tak pewnie jak nigdy.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze