Niemcy – Polska. Gloria victis!


4 września 2015 Niemcy – Polska. Gloria victis!
Łukasz Szukała

Za nami wyczekiwane od miesięcy spotkanie. Niemądrym było oczekiwać, że mistrzowie świata pozwolą sobie przegrać dwa mecze przeciwko reprezentacji Polski. Niemądrym, nielogicznym, oderwanym od rzeczywistości. Ale nasi piłkarze przez długie minuty się tym nie przejmowali.


Udostępnij na Udostępnij na

Zaczęli z werwą, szybko, agresywnie. To wszystko wyglądało zbyt pięknie. Dwunasta minuta, najinteligentniejszy piłkarz świata zdobywa bramkę. Thomas Mueller traci w tym momencie tylko jednego gola w klasyfikacji strzelców do lidera, Lewandowskiego. Błąd popełnia Piszczek, cała akcja poszła naszą prawą stroną. Nie minęło nawet dziesięć minut, podwyższa Goetze. Znów ta przeklęta prawa strona – Piszczek zostawiony sam sobie niestety nie ogarnia. Zostaliśmy sparaliżowani, przed oczyma staje Brazylia. Niemcy klepią, nic z tego nie mając. Nagle kapitalny odbiór Krychowiaka, cudowne podanie Milika, „Quaresma” Grosickiego i fantastyczny szczupak Lewandowskiego dają nam nadzieję. Wszystko się odwróciło, „Lewy” znów ucieka Muellerowi w klasyfikacji, Polacy nabierają wiatru w żagle. Jeszcze przed przerwą Lewandowski powinien wyrównać, kapitalnie obronił jednak Neuer. Ten przeklęty Neuer, który irytuje wręcz swoją perfekcją.

Druga połowa to ambitna postawa Polaków, rewelacyjny Krychowiak w odbiorze i niestety – mało sytuacji podbramkowych. Środek pola zaskoczył, Niemcy bronili się jednak uważnie, co rusz próbując wbić tego trzeciego gola. W końcu sztuka się udała, strzał Muellera, jakiś chamski rykoszet – Fabiański odbija nogą, dobija Goetze. Porażka. Ale tylko na papierze i na boisku. Nie przegraliśmy w głowach, nie przegraliśmy w sercach, w dodatku mamy dodatni bilans – warto uśmiechnąć się pod nosem – w półfinale Champions League to my byśmy awansowali. A poziom meczu był właśnie mniej więcej taki.

Co do ocen indywidualnych. Fabiański na bramce bywał niepewny, ale to nie on zawalił przy bramkach. Obrona bywała niepewna, słabiutki był niestety Piszczek, Olkowski, który wszedł za niego, grał na ambicji, ale bez przesadnego szału – popełnił kilka poważnych błędów. Glik był lepszym w duecie stoperów, bardzo dobrze prezentował się Rybus – powinien zostać na stałe na lewej obronie – lepszego kandydata nie mamy. Ambicja, walka, sporo atutów z przodu – oczywiście momentami problemy w grze stricte defensywnej, ale to jest do nadrobienia. W środku pola generał Krychowiak, rządził i dzielił. Jodłowiec w drugiej połowie bardzo dobry, w pierwszej był lekko spięty. Mączyński też się rozkręcał z minuty na minutę. Milik momentami znakomity, przy bramce zachował się niesamowicie. Grosicki – ambiwalentne odczucia. Pierwsze pół godziny KOSZMARNE, bez dobrego zagrania – po cudownej asyście zewnętrzniakiem, którą powinni pokazywać wszędzie przez najbliższy tydzień, znacznie lepszy. Lewandowski zrobił, co mógł.

Martwi tylko wejście Błaszczykowskiego – miał pół godziny na pokazanie, że jest tej kadrze potrzebny. Zrobił jedną dobrą akcję, po której Milik wykonywał rzut wolny. Za mało, zdecydowanie za mało.

Podsumowując, wynik sprawiedliwy, Niemcy pokazali, dlaczego są mistrzami świata – zaprezentowali mądrość taktyczną, momentami dominowali. Ale Polacy jako aspirujący do europejskiej czołówki pokazali, że już za rok, dwa lata wspólnej gry to naprawdę może się udać. Wylądujmy na miejscu Rumunii w rankingu FIFA – gorsi od nich nie jesteśmy!

https://youtu.be/-mzMid_mIPk

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze