„Lionesses” z brązem. Niemki rozczarowały


6 lipca 2015 „Lionesses” z brązem. Niemki rozczarowały

W meczu o trzecie miejsce na mistrzostwach świata kobiet na Commonwealth Stadium zmierzyły się reprezentantki Anglii z reprezentantkami Niemiec. W regulaminowym czasie gry padł bezbramkowy remis. W dogrywce w 108. minucie jedynego gola dla reprezentacji Anglii strzeliła Fara Williams, spotkanie zakończyło się historycznym pierwszym medalem angielskich piłkarek na mundialu.


Udostępnij na Udostępnij na

Przed meczem zdecydowanymi faworytkami były Niemki, które to zresztą nawet w meczu półfinałowym z najbardziej utytułowaną kobiecą reprezentacją, czyli drużyną USA, nie odstawały mocno od swoich rywalek, więc opinia ekspertów mogła być uzasadniona. Mecz o brąz pokazał jednak zupełny brak skuteczności ekipy Silvii Neid. W ataku zawodziły najskuteczniejsze jak dotąd na turnieju – Celia Sasić (6 bramek) i Anja Mittag (5 bramek). Przede wszystkim fantastycznymi interwencjami popisywała się jednak na co dzień grająca dla Manchesteru City bramkarka, Karen Bardsley.

Spotkanie nie obfitowało w zbyt dużo czystych sytuacji z obydwu stron i z przebiegu dogrywki można było spodziewać się serii rzutów karnych. Wszystko jednak do czasu, kiedy to po dyskusyjnym faulu Tabei Kemme na Lianne Sanderson (która to, wchodząc w 80. minucie meczu na boisko, nieoczekiwanie stała się jedną z najważniejszych postaci w spotkaniu) sędzina Ri Hyang-ok wskazała na wapno.
Fara Williams, niczym jej męski odpowiednik w kadrze mężczyzn – Steven Gerrard (co ciekawe, również grający jeszcze niedawno dla reprezentacji Anglii z numerem 4 tak jak Williams oraz występujący do niedawna w Liverpoolu, również tak jak Angielka, która aktualnie reprezentuje barwy Liverpool Ladies), podeszła do karnego i pewnym strzałem pokonała doświadczoną Nadine Angerer, dla której był to ostatni mecz w kadrze Niemiec. Wcześniej Williams próbowała sprowokować i wyprowadzić z równowagi napastniczka Alexandra Popp, jednak na nic, jak się okazało, zdały się jej poczynania.

Nerwowość Angielek i nieudolność Niemek
Reprezentacja Niemiec miała doskonałą okazję, żeby już w pierwszej minucie otworzyć wynik spotkania na swoją korzyść, ale strzał głową zmierzający w lewy dolny róg bramki został sparowany przy słupku przez Karen Bardsley. Kapitanka popularnych „Lwic”, Steph Houghton, grająca na środku obrony, dwukrotnie pojawiła się w centrum uwagi w pierwszej połowie, najpierw marnując okazję do zdobycia bramki po ładnym dośrodkowaniu Lucy Bronze, a następnie odkupując swe winy poprzez heroiczne wybicie piłki tuż sprzed linii bramkowej po niefortunnym skierowaniu jej w tamtą stronę przez Jo Potter w zamieszaniu na linii piątego metra.

Później prawdopodobnie najsztuczniejsza już zawodniczka tegorocznego mundialu, czyli Celia Sasić, znalazła się w bardzo dobrej pozycji w polu karnym, ale skiksowała z około 9 metrów i piłka znalazła się w rękach Bardsley. Później reprezentantka Niemiec próbowała jeszcze zagrozić strzałem z woleja, został on jednak skutecznie zablokowany przez Angielki. W pierwszej połowie zwyciężczynie domagały się jeszcze rzutu karnego po wybiciu piłki przez Niemki w polu karnym, które to trafiło w rękę lewą obrończynię – Kemme – jednak tym razem sędzina z Północnej Korei była niewzruszona.

Kolejne szarże Niemek, zmarnowana setka Scott i rozstrzygnięcie
W kolejnej odsłonie spotkania Bardsley znowu została zatrudniona przez Sasić, tym razem do obrony jej uderzenia z woleja zmierzającego na bliższy słupek bramki po centrze Sary Daebritz. Bramkarka urodzona w USA, ale grająca w kadrze Anglii, i tym razem spisała się jednak wyśmienicie. Kolejną świetną okazję bramkową miała Kemme, która świetnie przedarła się przez angielskie szeregi obronne, by posłać futbolówkę tuż obok słupka. Mimo przewagi Niemek to Anglia mogła i powinna wygrać mecz w regulaminowym czasie, ponieważ Jill Scott dostała świetnie wyłożoną piłkę przez Eniolę Aluko i będąc w sytuacji sam na sam z niemiecką bramkarką, zdecydowała się oddać piłkę koleżance, zamiast uderzyć z pierwszej piłki.

Na początku dogrywki drużynę trenera Marka Sampsona uratowała znowu Houghton, która była prawdziwą skałą nie do przejścia, kiedy skutecznie powstrzymywała Lenę Petermann przed zdobyciem gola po dobrym dośrodkowaniu Simone Laudehr. Tuż przed zakończeniem pierwszej połowy doliczonego czasu „Die Nationalelf” znowu miały szanse na zabezpieczenie rezultatu, ale po ładnej grze zespołowej przed polem karnym Melanie Leupolz z około 17 metrów zdecydowała się oddać potężny (jak na kobiece zmagania) strzał, przeleciał on jednak nad poprzeczką. 108. minuta to pewnie wykonany karny przez Williams i wydawać by się mogło decydujące rozstrzygnięcie. Dodatkowe emocje zapewniły ok. 21 tysiącom kibiców Niemki, które w ciągu następnych 7 minut regularnie oblegały bramkę Bardsley, co mogło zakończyć się golem Bianki Schmidt, która to jednak rzucając się do dośrodkowanej piłki szczupakiem, bardziej trafiła ją barkiem niż głową, przez co posłała ją parę metrów obok słupka.

Czy Angielki wygrały zasłużenie? W meczu raczej więcej umiejętności pokazały Niemki, ale dzięki świetnej postawie swojej bramkarki i kapitanki to „Three Lionesses” otrzymały brąz, świętując go zresztą w dość specyficzny sposób, bo tańcząc i śpiewając przy tym przyśpiewkę kibiców Manchesteru City o dobrze wszystkim znanych braciach Touré.
https://www.youtube.com/watch?v=F0cEJkP8LbU

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze