Inżynier zejdzie z placu budowy?


Na plac konstrukcji przybył latem 2013 roku. Podpisano z nim długoterminowy kontrakt, wierząc w stu procentach w jego wizję i plan na widowiskową i ofensywną piłkę. Miał zapewniać co najmniej jedno trofeum każdego roku i poprowadzić City do będących cały czas poza zasięgiem sukcesów w Europie. Wszystko szło jak po maśle, aż przybył 2015 rok. Budowa zwolniła, robotnicy, mimo że świetnie opłacani, odczuli spadek motywacji, a pomysły konstrukcyjne inżyniera zniknęły niczym samoloty nad trójkątem Bermudzkim.


Udostępnij na Udostępnij na

Jak napisaliśmy w tytule, Pellegrini podpisał pięcioletni kontrakt. Oczywiście to pięć lat w teorii, bo doskonale wiemy, jak w dzisiejszych czasach wszyscy podchodzą do przestrzegania długości umów w futbolu. Tutaj był jednak mały szczegół. Zawarto umowę, że każdego sezonu Pellegrini musi dostarczyć do klubowej gabloty co najmniej jedno trofeum, tak aby cała jego kadencja opiewała w pięć zdobyczy pucharowych.

Pierwszy rok na Etihad zaowocował w dwie wygrane rozgrywki – Premier League oraz Capital One Cup, czyli Puchar Ligi Angielskiej. Czy władze City, z szejkiem Mansourem na czele, powinny zwalniać Chilijczyka, skoro zdobyczami z pierwszego sezonu wypełnił limit także na drugą kampanię w Manchesterze? Spróbujemy przedstawić wam argumenty za i przeciw takiemu posunięciu. Pomiędzy poszczególnymi wątkami pokażemy wam, co ukazywało się o Pellegrinim w social mediach na przełomie ostatnich dni.

Pierwszym argumentem, najczęściej omawianym przez brytyjskie media na przestrzeni ostatnich miesięcy, jest sprawa ustawienia i taktyki, o której pisaliśmy zresztą już jakiś czas temu. Nic w tej kwestii nie uległo zmianie na lepsze. Manchester City nadal prezentuje się słabo pod tym względem, wydaje się, że 1-4-4-2, czyli ulubione ustawienie Pellegriniego, wyczerpało się w przypadku tej grupy piłkarzy.

To co najbardziej razi w kontekście taktyki, to brak widocznego planu B. Pisał o tym dla BBC Sport były piłkarz klubu z Greater Manchester, Danny Mills. Jeśli popatrzymy na Liverpool czy na Arsenal, czyli ekipy, które miały w tym sezonie o wiele większe problemy z wynikami niż mistrz Anglii, widzimy, że zarówno Brendan Rodgers, jak i Arsene Wenger mieli plany alternatywne. U Rodgersa było to przejście na ustawienie z trójką stoperów, u Arsene’a Wengera było to przybranie bardziej pragmatycznej postawy i bardziej reagowanie na wydarzenia boiskowe niż kreowanie, co zaowocowało między innymi wygraną „Kanonierów” na Etihad Stadium (2:0).

Kolejnym argumentem za zwolnieniem Pellegriniego są rzecz jasna wyniki. Oczywiście rezultaty osiągane na boisku zawsze są efektem wielu czynników dotyczących całości klubu, nie zawsze samego trenera, ale podstawowa odpowiedzialność zawsze spoczywa na barkach menedżera. Fakty są takie, że „The Citizens” wygrali tylko pięć meczów ligowych od początku roku – z WBA(D), Leicester(D), Newcastle(D), Sunderlandem(D) i Stoke(W), a 1 stycznia byli przecież na czele tabeli, na równi z londyńską Chelsea. W dodatku podopieczni Chilijskiego szkoleniowca przegrali sześć z ostatnich ośmiu spotkań, pomijając już odpadnięcie z Ligi Mistrzów w mizernym stylu z FC Barcelona.

Nie ma wątpliwości, że jeśli nie uda się byłemu szkoleniowcowi Villarealu, Malagi czy Realu Madryt utrzymać w czołowej czwórce, to szanse na zachowanie przez niego posady spadną niemal do zera. Po poniedziałkowej wygranej z Newcastle na cztery punkty do City zbliżył się Liverpool, choć należy pamiętać, że „The Reds” mają o wiele gorszy bilans bramkowy, wobec czego różnica punktowa w praktyce to pięć oczek. Pocieszeniem dla Pellegriniego może być to, że klub z Merseyside ma o wiele trudniejszy kalendarz gier.

http://i60.tinypic.com/25jd2qd.png

Rozkład gier klubów walczących o pozycję w Top 4 (źródło: BBC Sport)

Ostatnim argumentem za zwolnieniem Pellegriniego jest… zwolnienie Manciniego. Ten dostał od szejków zarządzających dwukrotnym zwycięzcą Premier League zwolnienie, gdy w sezonie po zdobyciu mistrzostwa zajął drugie miejsce. Pellegrini w analogicznym dla siebie sezonie zajmuje w tym momencie czwarte miejsce. Wnioski wyciągajcie sami.

Co przemawia przeciw zwolnieniu Pellegriniego? Niech na pierwszy ogień pójdą piłkarze. W ostatnim czasie bardzo trudno wskazać takowych, którzy w ekipie City wyróżniają się na plus. Kompany już od paru miesięcy jest cieniem samego siebie, Aguero trafił do siatki rywali tylko trzy razy w ostatnich trzynastu spotkaniach, co jak na niego jest bardzo słabym rezultatem, Gra Yayi Toure również mocno odbiega od tego, jak się prezentował w poprzednich rozgrywkach. A to przecież kręgosłup zespołu. Na plus w ostatnich tygodniach możemy zapisać tylko dyspozycję: Davida Silvy, Jamesa Milnera i Joego Harta.

Ważne potyczki na początku tego roku w europejskich pucharach i nie tylko pokazały, że City potrzebuje odświeżenia drużyny, odmłodzenia jej (mistrzowie Anglii mają jedną z najstarszych kadr w całej Premier League), by w ten sposób uzyskać impuls do dalszego rozwoju. Kogo można spisać na straty? Na pewno tych piłkarzy, którzy okazali się zwyczajnie za słabi na Manchester City, czyli: Stevan Jovetić, Fernando, Bakary Sagna czy Alexandar Kolarov.

Do tego dochodzą zawodnicy, którzy nie wykazują już motywacji do dalszego rozwoju lub są niezadowoleni ze swojej sytuacji w klubie, czyli: Yaya Toure, Samir Nasri, Edin Dzeko czy Jesus Navas. Sporność budzi ocena Fernandinho i Clichy’iego. Mangala co prawda nie spisuje się na razie na miarę ceny, jaką za niego zapłacono, ale to inwestycja długoterminowa. Jeśli w takim razie tylu piłkarzy jest do wymiany, to czy można oczekiwać od trenera wygrywania trofeów? Jedni powiedzą, że tak, bo to rola trenera, żeby ich obudzić i zmotywować. Inni powiedzą, że to nie wina trenera, bo z grupką zdemotywowanych piłkarzy nikt nie jest w stanie podbijać Premier League czy Europy.

Czemu nie ma jakości w kadrze? Tutaj można wrzucić kamyczek do ogródka Txikiego Begiristaina. Hiszpański dyrektor sportowy Manchesteru City nie wykazuje się (mimo milionowych inwestycji) szczególną skutecznością na rynku transferowym. Dobrym przykładem jest kupiony na styczniowym okienku transferowym Wilfried Bony. Obywatel Wybrzeża Kości Słoniowej, mimo przejścia na Etihad w styczniu, jak na razie zagrał 260 minut, strzelając jednego gola.

Dzisiejsza decyzja o opuszczeniu BVB na koniec sezonu podjęta przez Juergena Kloppa sprawia, że włodarze City mogliby zmienić trenera po sezonie bez większych szkód dla zespołu. Nie ma jednak wątpliwości, że niezależnie od tego, czy Pellegrini zostanie, czy nie, potrzebne będą duże i co najważniejsze skuteczne inwestycje. W innym wypadku kolejny trener City też będzie słuchał podczas derbów takich okrzyków od kibiców Manchesteru United jak Pellegrini w miniony weekend.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze