Bardzo słaba końcówka kwietnia i porażki z Aston Villą w FA Cup oraz z Hull City w Premier League sprawiły, że w maju Liverpool już nie gra w zasadzie o nic istotnego, pilnując tylko piątego miejsca w lidze przed nieporadnymi atakami na tę lokatę w wykonaniu Tottenhamu i Southampton – zespołów, które równie mocno spuściły z tonu. Dlatego na Anfield wszyscy powoli myślą już o przyszłym sezonie i tym, jak sprawić, by nie zakończył się takim rozczarowaniem jak obecny.
Pożegnanie Stevena Gerrarda było spotkaniem najlepiej symbolizującym powoli kończący się sezon. Liverpool miał wygrać, tak by w godny sposób uczcić ostatni mecz wychowanka „The Reds” na słynnym obiekcie, szczególnie przed legendarną trybuną The Kop. Cały plan legł jednak w gruzach, bo koledzy Gerrarda nie wykazali wystarczającej determinacji w starciu z londyńskim Crystal Palace i wobec tego polegli 1:3. To każe zastanowić się, jak będzie wyglądał przyszły sezon, pierwszy od wielu lat bez ikony klubu.
Po wynikach z zeszłego roku, gdy duet napastników Sturridge – Suarez straszył całą ligę, apetyty na Anfield były znacznie większe niż tylko półfinały krajowych pucharów, faza grupowa Ligi Mistrzów i piąte miejsce w lidze. Jednak powrót do Ligi Mistrzów będzie wymagał przede wszystkim trafionych transferów w nadchodzącym letnim okienku transferowym, a jak nauczyło nas zeszłoroczne letnie okienko i poczynania Liverpoolu w tamtym czasie, dobre zakupy to wcale nie jest łatwa sprawa.
Nie będziemy się już pastwić nad Brendanem Rodgersem w kontekście zakupów Liverpoolu za jego kadencji, bo napisano już na ten temat wiele tekstów, jasno i dobitnie pokazując, że trafność tych zakupów pozostawia wiele do życzenia. Wystarczy tylko wymienić takie nazwiska, jak: Iago Aspas, Mario Balotelli czy Fabio Borini. A to przecież tylko wierzchołek góry lodowej.
Zamiast rozpamiętywać przeszłość, warto się zastanowić nad przyszłością. W których strefach boiska najbardziej utytułowany klub na Wyspach potrzebuje wzmocnień? Wbrew temu, co mówiło się niecałe pół roku temu, nie potrzeba aż tak dużych roszad na pozycji bramkarza. Simon Mignolet, który był w ogniu krytyki na przełomie 2014 i 2015 roku, wykorzystał odpoczynek, jaki wówczas dostał od Rodgersa po serii pomyłek, błędów i słabych występów, i dzisiaj w o wiele lepszej dyspozycji walczy o nagrodę Złotych Rękawic dla bramkarza z największą liczbą czystych kont w sezonie.
Jak przyznał w wywiadzie przeprowadzonym w lutym tego roku były bramkarz Sunderlandu, jego kłopoty brały się nie z tego, że dysponuje zbyt słabymi umiejętnościami, ale z tego, że ma problemy z kontrolowaniem swojego podejścia mentalnego w czasie trwania meczów. Mignolet tłumaczył, że to wynika z jego charakteru i tego, jaką jest osobą – raczej spokojną w porównaniu z resztą piłkarzy, dobrze wykształconą i rozważającą każdą decyzję w głowie.
http://i62.tinypic.com/15ek4nn.png
Liczba czystych kont w sezonie 2014/2015. (źródło: EPL Opta Stats. Stan na 15.05.2015)
Jak sam się określał: – Raczej nie jestem typem osoby, która wstaje rano i jedzie od razu kupić sobie ferrari. Z tego też brały się bardzo poważne pomyłki Belga – czasem zbyt długo myślał i czekał z podjęciem decyzji między słupkami i robił to zbyt długo, tak że nie było już w momencie podjęcia akcji szans na skuteczną interwencję.
O ile Mignolet jest pewny zostania w Merseyside na kolejny sezon, o tyle z klubu raczej odejdzie jego zmiennik, czyli Brad Jones. Były bramkarz Middlesbrough nie jest jakościowym zmiennikiem, a wraz z kończącym się jego kontraktem będzie okazja do pozyskania lepszego bramkarza do rywalizacji z Mignoletem. Może taka zmiana i bardziej zacięta rywalizacja o miejsce między słupkami wpłynie na jeszcze lepszą postawę Belga. Jakie nazwiska łączono z Anfield? Rui Patricio, Matia Perrin czy Sergio Romero. Ale proszę pamiętać, że to plotki transferowe. Szansa ich realizacji może wynosić 0%, ale równie dobrze może oscylować wokół 80%.
Znacznie ciekawsza jest kwestia prawego defensora. Niezbyt udane roczne wypożyczenie zakończy wkrótce Hiszpan Javier Manquillo, a sowity i dość wysoki kontrakt wygaśnie Glenowi Johnsonowi. Na wypożyczeniu w West Bromwich Albion znajduje się Andre Wisdom i nie wiadomo, czy Rodgers ma jakieś plany związane z tym piłkarzem w kontekście pierwszego zespołu, czy znowu odda go do innego, mniej renomowanego zespołu. Wisdom w WBA grał dość regularnie, gdy trenerem był Alan Irvine. Gdy były asystent Davida Moyesa został zwolniony i w jego miejsce przyszedł Tony Pulis, to Wisdom zaczął grać znacznie rzadziej.
Wobec braku formy przez większą część rozgrywek na prawej stronie defensywy grał rozgrywający swój pierwszy sezon w ekipie Rodgersa Emre Can. Niemiec tureckiego pochodzenia jest piłkarzem o bardzo dobrze rozwiniętych umiejętnościach techniczno-taktycznych, wobec czego jest uniwersalny, jeśli idzie o wybranie mu pozycji na boisku.
W Bayernie występował jako stoper, w Leverkusen jako defensywny pomocnik, a w Liverpoolu pełnił obie te funkcje, dodając do tego występy w roli klasycznego środkowego pomocnika i prawego obrońcy. W obliczu odejścia do MLS Gerrarda Can raczej zostanie przesunięty do środka pola. To oznacza, że pozycja prawego obrońcy będzie słabo obsadzona i potrzebne będą wzmocnienia. W tym kontekście od początku kadencji Rodgersa na Anfield często wymienia się nazwisko Martina Montoyi. Pewne jest, że ta pozycja wymaga solidnego wzmocnienia po sezonie, w którym albo grał tu piłkarz bez formy, albo taki, dla którego nie jest to nominalna pozycja.
Kolejną pozycją wymagającą inwestycji jest środek pola. I mamy tu na myśli zarówno środkowych pomocników nastawionych defensywie, jak i tych o neutralnej dyscyplinie, będących typowymi ósemkami. W tym momencie w kadrze zespołu takich piłkarzy jest pięciu. Jeden to grający przeważnie w bloku defensywnym w obecnej kampanii Emre Can, kolejny to odchodzący Gerrard. Reszta to Joe Allen, Jordan Henderson i Brazylijczyk Lucas.
Jeśli plotki o możliwym odejściu Lucasa tego lata staną się faktem, to Rodgers zostanie z trzema piłkarzami operującymi w strefie środkowej. A to jest stanowczo zbyt mała liczba jak na fakt, że „The Reds” w przyszłym sezonie czekają zmagania w Lidze Europy. Dlatego logiczne wydaje się, że na te pozycję trzeba co najmniej dwóch zakupów. I ich specyfika powinna zależeć od tego, jak Rodgers chce wystawiać w przyszłym sezonie Hendersona – na tej samej wysokości boiska czy wyżej. Will Hughes, Asier Illiaramendi, Wiliam Carvalho, Geoffrey Kondogbia czy Miralem Pjanić – to nazwiska łączone z Liverpoolem w tym kontekście.
Finalnie dochodzimy do pozycji napastnika. W obliczu odejścia Suareza, kontuzji Sturrigde’a i nietrafionych zakupów z Lambertem i Balotellim Rodgers miał bardzo ograniczony wybór, jeśli chodzi o obsadę tej pozycji, dlatego często wręcz rezygnował z jej obsadzenia, decydując się na grę z fałszywym napastnikiem. Teraz pewnie odejdzie Balotelli, którego chce prezes Sampdorii, pan Ferraro. Borini też zapewne spędza swoje ostatnie tygodnie w północno-zachodniej Anglii. Jego nazwisko wymienia się w kontekście przejścia do Lazio. Nie wiadomo za to, co dalej z Lambertem.
Warto tutaj dodać dwa fakty – wypożyczenie w Lille zakończy się Divockowi Origiemu i ten w końcu trafi na Anfield. Druga ważna kwestia to deklaracja Seana Dyche’a o tym, że Danny Ings odejdzie po sezonie z Turf Moor.
Sean Dyche confirms that striker Danny Ings is expected to leave Burnley Football Club this summer.
— Burnley FC (@BurnleyOfficial) May 16, 2015
Kluby takie jak Real Sociedad San Sebastian czy Liverpool czeka ostra walka o najlepszego strzelca beniaminka tego sezonu. Tylko pytanie, czy te dwa nazwiska (Ings i Origi ) są rzeczywiście dużymi wzmocnieniami. Fakt, są na pewno lepsi jako drugoplanowi piłkarze od Boriniego czy Balotellego, ale czy „The Reds” nie potrzebują kogoś jeszcze lepszego od nich? Kogoś będącego umiejętnościami na poziomie Daniela Sturrigde’a?
Gerrard w udzielonym niedawno wywiadzie, w którym prosił właścicieli klubu o wsparcie Rodgersa w kolejnym letnim okienku transferowym, powiedział też, że do sukcesu danego zespołu potrzebny jest porządny egzekutor, gotowy zdobyć 20-30 goli w sezonie. Jeśli Sturrigde’a znów będą gnębić problemy zdrowotne, to wówczas Liverpool nie będzie miał takiego gracza w swoich szeregach.
I to wydaje się kluczowe. Nie da się wrócić do czołówki bez snajpera klasy europejskiej. Ciekawym rozwiązaniem byłby zakup Benteke, tylko pytanie, czy to możliwe. I przede wszystkim kupno takiego piłkarza jest w interesie menedżera Liverpoolu. Nadchodzi jego czwarty sezon na Anfield. Nadal nie ma żadnego trofeum. Jeśli znów nie trafi z transferami, a Liverpool źle zacznie sezon, to może dojść do poważnych wstrząsów w klubie z Merseyside.