Pochettino – uratował Southampton, teraz pogrąża Tottenham


28 października 2014 Pochettino – uratował Southampton, teraz pogrąża Tottenham

W poprzednim sezonie zrobił z Southampton czarnego konia rozgrywek. Teraz prowadzi Tottenham, ale tu już nikt na rękach go nie nosi. Kibice domagają się jego głowy.


Udostępnij na Udostępnij na

Nie jest to dziwne, biorąc pod uwagę wyniki „Kogutów”. 11 punktów w dziewięciu spotkaniach, w tym cztery porażki oraz 11. miejsce w tabeli nikogo nie satysfakcjonuje. Udało się wygrać tylko na początku z West Hamem, słabiutkim QPR i Southampton. „The Spurs” punkty oddawali zaś nawet WBA czy pogrążonemu w kryzysie Newcastle. Można by powiedzieć, że jak na taki klub, to wyniki po prostu za słabe. Ale czy na pewno? Tottenham już od kilku lat ma problemy, aby nawiązać rywalizację z czołówką tabeli.

Pochettino w Tottenhamie miał mieć pracę łatwiejszą niż w poprzednim klubie. Zdecydowanie lepsi zawodnicy, większy budżet. Z zespołem co prawda pożegnali się dosyć ważni zawodnicy jak Sandro, Sigurdsson i Livermore, nie były to jednak postacie tak kluczowe, jak wyprzedawani co sezon piłkarze z Southampton. Ich odejście okazało się jednak być jednym z ważniejszych czynników skutkujących słabą postawą zespołu. Trzech środkowych pomocników gwarantowało pewną kreatywność i asekurację w defensywie. Obecny środek pola ma swoje kaprysy. Dembele zalicza ostatnio spadek formy, Capoue pomysłów na rozegranie zbyt wiele nie ma, Paulinho zaś jeszcze nie zagrał. Cała odpowiedzialność za rozegranie spada więc na Eriksena. Nieprzemyślane transfery to nauczka zarówno dla samego szkoleniowca, jak i dyrektora sportowego oraz skautów. Do klubu  przyszedł tylko jeden, grzejący ławę, środkowy pomocnik oraz niemal sami obrońcy. Z taką ekipą Pochettino może co najwyżej zamurować bramkę.

Sam trener twierdzi, iż jego zadaniem na najbliższy czas jest zmiana mentalności swoich zawodników: – Musimy być lepiej przygotowani i bardziej gotowi, ponieważ Premier League i Liga Europy to trudne rozgrywki. Musimy zmienić mentalność i upewnić się, że za każdym razem jesteśmy gotowi. Musimy udać się na stadion i być w stanie rywalizować, ponieważ każdy mecz jest inny. Jeśli to złe nastawienie psychiczne jest przyczyną słabych wyników, należy je jak najszybciej zmienić. Drużyna z takimi zawodnikami, jak: Soldado, Adebayor, Lennon, Vertonghen czy wspomniani Dembele i Eriksen, powinna być świadoma swego potencjału. Nie ma tu gwiazd wybitnych, jest natomiast grupa piłkarzy uznanych, przed którymi czuć respekt. Kluczem do sukcesu jest wmówienie tym zawodnikom, iż słabych powinni zjadać, średnich pokonywać, zaś z lepszymi nawiązywać rywalizację.

Obecnym problemem Tottenhamu jest często brak chęci do gry oraz nieskuteczność. Zawodnicy nie wydaję się wystarczająco zmotywowani, a gdy już są, to nie wykorzystują sytuacji. Nie widać u nich serca do gry ani ambicji. Wydają się być przeświadczeni, że w zupełności starczy im remis, a z np. Liverpoolem mogą przegrać, bo to klub teoretycznie potężniejszy. Wskutek słabszej dyspozycji Adebayora i Soldado „Koguty” nie wykorzystują swoich sytuacji na strzelenie bramki. Faktycznie, poprawa mentalności jest konieczna.

Kolejnym celem powinno być ustabilizowanie formy Hugo Llorisa. Bramkarz jeszcze jakiś czas temu typowany był na nowego Casillasa. Teraz ma wahania formy takie same jak bramkarz Realu Madryt, broni czasami dobrze, czasami źle. Postawienie go na nogi powinno być jednym z kluczowych celów, to tak naprawdę najbardziej wartościowy zawodnik „Kogutów”.

Pochettino zanotował jednak udany początek sezonu i na nowo odkrył Lamelę, choć tylko na chwilę. Młody Argentyńczyk przychodził rok temu jako następca Bale’a, ostatecznie rozczarował. Miał problemy z aklimatyzacją, językiem, nie dogadywał się kolegami, nie potrafił złapać formy i czarować na boisku jak w Romie. Obecnie jest już lepiej, był jednym z najlepszych zawodników w pierwszych meczach Tottenhamu w tym sezonie. Były szkoleniowiec Southampton znalazł na 22-latka sposób jak obudzić go z letargu i dać mu ponowną radość z kopania piłki. Tu należy się duży plus 42-letniemu trenerowi. Niestety, jest to dotąd jedna z nielicznych, a na pewno najlepsza rzecz, którą dla nowego klubu zrobił.

Jeszcze za wcześnie, aby oceniać postawę i pracę Pochettino w nowej drużynie, która przeżywa trudny okres po odejściu Bale’a. To teoretycznie powinno przemawiać za argentyńskim szkoleniowcem, który również z ciężkiej sytuacji wygrzebał Southampton. Tam jednak nic od niego nie oczekiwano, tu oczekuje się wiele, zwłaszcza duże wymogi mają kibice. Kibice, którzy już domagają się głowy trenera za tragiczne 11. miejsce w tabeli.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze