Betis blisko powrotu do La Liga


3 maja 2015 Betis blisko powrotu do La Liga

Zbliża się maj, więc to znak, że jesteśmy u progu końcówki sezonu. Sytuacja w La Liga nabiera rumieńców – Real cały czas jest w pogoni za Barceloną, a Valencia toczy zacięty bój z Sevillą o miejsce w Lidze Mistrzów. Jednak dziś nie o tym. Na zapleczu Primera Division również odbywa się zaciekła walka o podium i awans do pierwszej ligi. Najprawdopodobniej po rocznej przerwie w bramy Primera Division wstąpi Real Betis.


Udostępnij na Udostępnij na

Sezon 2013/2014 to prawdziwa katastrofa. Ledwie 25 punktów w ciągu całego sezonu, 25 porażek i nieoficjalny tytuł najgorszej drużyny ligi. Wszyscy bez żalu żegnali się z ekipą z Sewilli. Jednak początek temporady to duże nadzieje kibiców „Los Beticos”. Ekipa Pepe Mela zakończyła poprzednią kampanię na siódmym miejscu, gwarantując obecność europejskiej piłki na Estadio Benito Villamarin. Po siedmiu kolejkach „Zielono-biali” uzbierali osiem punktów, co dawało miejsce w środkowej części tabeli. Jednak kolejna część sezonu to katastrofa w wykonaniu Betisu. Na kolejne zwycięstwo kibice czekali aż do 2 lutego, kiedy Real odprawił z kwitkiem Espanyol. W grudniu z zespołem pożegnał się Pepe Mel, mimo że niedługo przed opuszczeniem klubu przedłużył kontrakt. Drużynę przejął Juan Carlos Garrido, który nie zagrzał na długo miejsca na ławce trenerskiej. Na jego miejsce przyjęto Gabriela Calderona. Za kadencji Argentyńczyka drużyna zdobyła najwięcej punktów (14), dotarła też do fazy pucharowej Ligi Europy. Tam trafiła w dwumeczu na rywala zza miedzy, Sevillę, która wyrzuciła ją za burtę turnieju. Po pożegnaniu z Europą „Los Beticos” pożegnali się również z La Liga. Po trzech sezonach obecności w La Liga Betis został skazany na banicję i wylądował w zapleczu hiszpańskiej ekstraklasy.

Jak to zwykle bywa, tak i w tym przypadku kilku liczących się zawodników opuściło szeregi „Verdiblancos”. Z biało-zielonej koszulki zrezygnowali zawodnicy, którzy grali pierwsze skrzypce w drużynie spadkowicza, m.in. Salva Sevilla, Juanfran czy Amaya. Kontrakt rozwiązano też z naszym rodakiem Damianem Perquisem, który przeniósł się do FC Toronto. Ale co ważniejsze, kilku czołowych graczy postanowiło zostać i pomóc Betisowi w powrocie do La Liga. Ruben Castro, napastnik klubu od 2010 roku, w tej chwili przewodzi tabeli Pichichi z 23 golami na koncie. Bramki strzeże Antonio Adan, który walczy jeszcze o Trofeo Zamora, a filarem defensywy jest Jordi Figueras. Włodarze zdecydowali się również na mały hiszpański zaciąg i sprowadzili kilku graczy, którzy pomagają wydostać się Betisowi z dołka. Stanowisko trenera również uległo zmianie: Argentyńczyka Calderona zastąpił Julio Velazquez, który poprzednio pracował w Murcji. Z tą ekipą włodarze klubu, a przede wszystkim kibice, wiązali nadzieję na szybki powrót do hiszpańskiej elity.

Kampanię w drugiej lidze „Los Beticos” zaczęli z przytupem. Dwa mecze, dwa zwycięstwa. Potem drużyna Julio Velazqueza nie potrafiła ustabilizować formy. Zwycięstwa były przeplatane remisami i porażkami, a nie tego oczekiwano od niedawnego uczestnika europejskich rozgrywek. Klub rozstał się z Velazquezem. Hiszpan zostawił klub na szóstym miejscu, co było wbrew oczekiwaniom kibiców. Jego posadę tymczasowo zajął Juan Merino, a po kilku kolejkach nowym trenerem został powracający z emigracji Pepe Mel. Hiszpan wyruszył do Anglii, ale z powodu słabych wyników z West Bromwich Albion rozstano się z Melem. Powrót na ławkę trenerską klubu, z którym święcił największe sukcesy, okazał się strzałem w dziesiątkę. W 16 meczach „Verdiblancos” ponieśli tylko jedną porażkę i dzielnie maszerują ku pierwszej lidze. Betis jest niekwestionowanym liderem ligi, górując we wszystkich możliwych statystykach. Najwięcej punktów w domu i na wyjeździe, najlepszy strzelec ligi. To właśnie Betis.

Od najgorszej drużyny La Liga po hegemona drugiej dywizji. Może to brzmi groteskowo, ale tak właśnie powinno być. „Biało-zieloni” przypomnieli o swojej obecności w hiszpańskim futbolu i nie pozostawiają żadnych złudzeń, kto powinien awansować do La Liga. Miarą sukcesu jest również to, że zawodnikami Betisu interesują się coraz to poważniejsze firmy. Największą zagadkę stanowi przyszłość Daniego Cabellosa, który znajduje się podobno w obrębie zainteresowań Chelsea i Realu Madryt. Młody centrocampista wybijał się na tle drużyny, strzelił też pięć bramek i dołożył swoją cegiełkę do sukcesu klubu. Jego klauzula wynosi tylko trzy miliony euro, więc to prawdziwa okazja dla większych klubów. Skutkiem tego są plotki o zainteresowaniu Joauqinem, skrzydłowym Fiorentiny, który mógłby zastąpić utalentowanego młodziana.

Do końca sezonu pozostało siedem kolejek. Betis ma sześć punktów przewagi nad drugą Gironą i zdaje się, że zawodnicy i kibice mogą być spokojni o awans. Pepe Mel, podobnie jak w 2010 roku, ponownie okaże się zbawcą Betisu i triumfalnie powróci do La Liga. Estadio Benito Villamarin znowu powita najlepsze drużyny Hiszpanii i rozgrzeje się do czerwoności podczas derbów Sewilli. „Verdiblancos” wracają z zesłania z dużymi oczekiwaniami.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze