Deportivo przeszło wiele. Teraz zaczyna się podnosić


29 września 2014 Deportivo przeszło wiele. Teraz zaczyna się podnosić

Deportivo La Coruna ma sobą prawdziwą jazdą rollercoasterem. Jeszcze kilka lat temu na dźwięk nazwy ich stadionu drżały najsilniejsze kluby na świecie. Teraz, po oczyszczającym pobycie w drugiej lidze, ekipa z Galicji powoli wychodzi na prostą.


Udostępnij na Udostępnij na

Do stworzenia tego tekstu natchnął mnie kolega redakcyjny, który napisał mi: „Ja kojarzę ich głównie z Ligi Mistrzów”. I rzeczywiście jest to okres ich wielkiego tryumfu. Wszystko rozpoczęło się jednak od wielkich zakupów, które miały miejsce przed rozpoczęciem sezonu 1999/2000. Wówczas do klubu przyszło wielu nowych zawodników, którzy na czele z pozyskanym za prawie 10 mln euro (co było wtedy naprawdę znaczącą sumą) Makaayem mieli doprowadzić do wielkich sukcesów.

I te przyszły bardzo szybko. Początek sezonu mieli co prawda niezbyt imponujący, ale seria zwycięstw pozwoliła im na wskoczenie na fotel lidera. Wówczas nie byli sobie w stanie poradzić z presją i w czterech meczach ligowych wywalczyli zaledwie punkt. To wydawało się zbyt mało, aby liczyć się w walce o tytuł mistrzowski. Ostatecznie, dzięki fantastycznemu finiszowi, zdołali wywalczyć pierwsze i jak się później okaże, ostatnie jak do tej pory mistrzostwo.

Prawdziwe chwile chwały nadeszły jednak dopiero kilka sezonów później, razem z niewiarygodną przygodą w Lidze Mistrzów. Zresztą także wtedy miała miejsce inauguracja hasztagu #typowyAncelotti. Tak, to Włoch wtedy prowadził Milan w pamiętnym dwumeczu z Deportivo. Wówczas pierwszy wygrany gładko mecz w Mediolanie nie zapowiadał zbyt wielkich emocji. I stał się cud. Hiszpanie zagrali najlepszy mecz w historii swojego istnienia.

Zwycięstwo na El Riazor pozwoliło im na awans do półfinału, w którym lepszy okazał się później prowadzony przez Jose Mourinho walec o nazwie FC Porto. Ten sam,  który następnie zmiótł z powierzchni ziemi AS Monaco i sięgnął po ostateczne trofeum.

I na tym w sumie kończy się ta piękna opowieść. Pomimo że zespół w kolejnych latach wcale nie grał jakoś źle, ba, był w stanie nawet plasować się w czołówce La Liga, to coraz głośniejsze były plotki o gigantycznym zadłużeniu. I to ono w 2011 roku spowodowało, że klub spadł do drugiej ligi. Tam jednak zagrzał miejsce tylko przez jeden sezon i wielkim stylu wrócił do La Liga.

Równie wielki był jednak ponowny upadek klubu, który także i tym razem zakończył się degradacją. Wówczas sytuacja stała się znacznie trudniejsza i zaczęły się pojawiać plotki, że klub całkowicie zniknie z piłkarskiej mapy. To na szczęście jednak nie miało miejsca, ale nie można powiedzieć, że zdołał już wyjść na prostą.

W tym roku ponownie wrócili do najwyższej klasy rozgrywkowej, lecz mimo szumnych zapowiedzi nie udało się wykonać żadnego znaczącego transferu. A bez tego trudno będzie myśleć o utrzymaniu. Owszem, w kadrze jest kilku młodych, utalentowanych piłkarzy, takich jak Isaac Cuenka czy Jose Rodriguez, którzy mogą w przyszłości stać się dobrymi graczami. Z tym że brakuje jednak doświadczonych graczy o takim charakterze jak chociażby Juan Carlos Valeron, który gdy nie szło zespołowi, w pojedynkę był w stanie zapewnić przynajmniej punkt. Teraz ja tam takich piłkarzy nie widzę.

W drużynie nie ma też napastnika z prawdziwego zdarzenia. Nie mówię, że musi to być taki killer, jakim kiedyś był Roy Makaay, ale to chyba nie wypada, aby siła ofensywna klubu z taką historią opierała się na kimś takim jak Helder Postiga. Kiedyś owszem, gwarantował dość solidny poziom, ale teraz spisuje się tak „wspaniale”, że selekcjoner kadry narodowej musiał wysłać powołanie do Orlando Sa. Zawodnikiem tego klubu, a w zasadzie figurantem w jego w kadrze, jest także chociażby Cezary Wilk. I to powinien być ostateczny komentarz do tego, w jakiej sytuacji znajdują się obecnie.

Dlatego najbliższa przyszłość tego klubu nie jawi się raczej w różowych barwach. Zresztą pokazał to początek sezonu. Na ten moment nie ma co liczyć na coś więcej niż utrzymanie. A i ono w obecnej sytuacji też będzie sporym sukcesem.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze