Oglądacie La Liga? Zapamiętajcie te nazwiska!


22 sierpnia 2015 Oglądacie La Liga? Zapamiętajcie te nazwiska!

Zakładam, że uwielbiacie wszelkiego rodzaju zestawienia typu „ten to watch”. Nie ukrywam, ja również. Dlatego też wyszedłem naprzeciw potrzebom graczy Football Manager i tych, którzy nie wiedzą, kogo kupić w kolejnej edycji fantasy, mając na koncie ostatni milion przeznaczony na jakiegoś rezerwowego. Poznajcie dziewięciu piłkarzy mających wszelkie predyspozycje do tego, aby stać się objawieniami tego sezonu. Część z nich możecie znać, a o kilku możecie słyszeć po raz pierwszy. Zapraszam więc do lektury.


Udostępnij na Udostępnij na

Sergio Araujo (UD Las Palmas)

Praktycznie w pojedynkę wprowadził Las Palmas do Primera Division. W zeszłym sezonie strzelił 24 bramki i zaliczył osiem asyst, co daje mu udział przy blisko połowie goli strzelanych przez Kanaryjczyków. Swego czasu był nawet wypożyczony z Boca Juniors Buenos Aires do Barcelony B, ale nie przekonał do siebie włodarzy „Blaugrany” i nie przedłużyli z nim kontraktu. Już wtedy pokazywał swoje nieprzeciętne możliwości, chociażby w spotkaniach z madrycką Castillą. Mimo to musiał wrócić do Boca. W Hiszpanii o nim jednak nie zapomnieli i Las Palmas myślące o powrocie do La Liga zdecydowało się go wypożyczyć. Czując zaufanie ze strony kierownictwa klubu, Araujo odpalił, stając się kluczową postacią Kanaryjczyków w walce o awans.

Co charakteryzuje Araujo? Przede wszystkim odwaga w podejmowaniu decyzji. Uderza on praktycznie z każdego miejsca, a jest jednym z najmniej przewidywalnych napastników na Półwyspie Iberyjskim. Dzięki temu stał się też specjalistą od naprawdę pięknych bramek. Zresztą, spójrzcie sami.

Nic więc dziwnego, że Las Palmas stało się celem wypraw skautów prawie z całej Hiszpanii. Argentyńczyk z miejsca wzbudził zainteresowanie i prezydent klubu, Miguel Angel Ramirez, musiał stanowczo zareagować. – To prawda, że mówimy o dużych pieniądzach w kontekście jego transferu, jednak nasz projekt w Primera Division budowany jest wokół Sergio Araujo. Nie chcemy mieć problemów, dlatego go nie sprzedajemy – mówił w lipcu Gimenez, ucinając wszelkie spekulacje o jego przyszłości. Nie ulega więc wątpliwości, że w obecnym sezonie to właśnie na argentyńskim napastniku będzie opierać się gra zespołu z Wysp Kanaryjskich.

Borja Baston (Eibar)

Przez kibiców Atletico był swego czasu nazywany „nowym Fernando Torresem” i rzeczywiście, stylem gry mocno przypominał „El Nino”. Po raz pierwszy świat szerzej o nim usłyszał po Emirates Cup w 2009 roku, jednak później słuch o nim zaginął. Po dwóch średnio udanych wypożyczeniach do SD Huesca i Deportivo La Coruna odnalazł się w Realu Saragossa, dla którego strzelił w zeszłym sezonie 23 bramki w ramach Segunda Division. W dużej mierze to dzięki niemu klub ze stolicy Aragonii tak długo walczył o miejsce w La Liga.

Teraz, kiedy w nowym sezonie ujrzymy całkiem nową drużynę z Eibar, to właśnie wychowanek Atletico ma stanowić o jej sile. W wieku 22 lat musi udźwignąć ciężar gry na swoich barkach i czas najwyższy, aby potwierdził legendy o swoim olbrzymim potencjale.

Victor Camarasa (Levante)

Victor Camarasa (www.plazadeportiva.com)
Victor Camarasa (www.plazadeportiva.com)

Gdyby Atletico Madryt ostatecznie nie wyszła transakcja z Matiasem Kranevitterem, to prawdopodobnie właśnie w jego kierunku inni skierowaliby swoje zainteresowanie. Pierwszą część zeszłego sezonu walczył o miejsce w pierwszym składzie Levante i w końcu od stycznia zaczął grać regularnie. Od tego momentu trudno sobie wyobrazić podstawową jedenastkę „Granotas” bez tego defensywnego pomocnika. Trudno jednak uznać go za typowego piłkarza od czarnej roboty – raczej za pomocnika z nowego gatunku box-to-box. Oprócz całkiem niezłej destrukcji umie dograć prostopadłą piłkę, a także dysponuje silnym uderzeniem z dystansu. Dużo widzi i po przyjściu Verzy, który powinien zająć pozycję defensywnego pomocnika, prawdopodobnie będzie grać trochę wyżej. Po zmianie miejsca jego wpływ na drużynę może być jeszcze większy i kto wie, czy nie zostanie on liderem drużyny z północnej części Walencji.

Bebe (Rayo Vallecano)

Wokół tego piłkarza zaczęły już powstawać legendy. Sir Alex Ferguson, słysząc o chłopaku z takimi papierami na granie, długo się nie zastanawiał i wyłożył 7 milionów euro, nawet go nie oglądając. Portugalczyk okazał się prawdziwą klapą transferową i jednym z najbardziej wyśmiewanych transferów w historii. Z podkulonym ogonem wrócił więc do Benfiki, w której również nie wiodło mu się najlepiej. Miewał jednak przebłyski ogromnego potencjału, które przeplatał jeszcze dłuższymi okresami marazmu i przeciętności.

W styczniu tego roku wylądował w czerwonej latarni La Liga, Cordobie, i obok Fede Cartabii był zdecydowanie jednym z najjaśniejszych punktów zespołu. Świetnie zaprezentował się m.in. przeciwko Realowi Madryt, kiedy to kryjący go Marcelo niejednokrotnie oglądał plecy portugalskiego skrzydłowego.

W tym sezonie otrzymał szansę w Rayo Vallecano Paco Jemeza. I trzeba przyznać, że nie mógł lepiej trafić. Ekipa z Vallecas grająca ładny dla oka futbol wydaje się idealnym miejscem dla Portugalczyka. Jemez pokazał chociażby na przykładzie Gaela Kakuty, że potrafi wskrzesić do życia piłkarzy, którzy przez wielu byli już skreśleni. Odpowiednie miejsce w odpowiednim czasie.

Emiliano Velazquez (Getafe)

189269
Emiliano Velazquez na prezentacji w Getafe (www.worldfootball.net)

Jak Borja Baston był określany przez kibiców Atletico „nowym Fernando Torresem”, tak Velazqueza uznają „następcą Jose Gimeneza”. I rzeczywiście, trudno uciec tu od porównań. To właśnie on wraz z Gimenezem tworzył parę stoperów młodzieżowej reprezentacji Urugwaju na mistrzostwach świata U-20 w Turcji, podczas których „Urusi” zdobyli srebrny medal. Co więcej, obaj są w podobnym wieku, świetnie grają głową i znakomicie się ustawiają.

Velazquez już w zeszłym sezonie był podporą defensywy i w Madrycie poważnie zastanawiano się nad pozostaniem młodego Urugwajczyka na Estadio Vicente Calderon. Ostatecznie jednak uznano, że więcej szans na grę dostanie w Getafe i wypożyczenie przedłużono o kolejny rok.

Moi Gomez (Getafe)

Prawdziwy dynamit, nie tylko na boisku, ale również poza nim. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że nie był w najlepszych relacjach z trenerem Villarrealu, i to właśnie konflikt, jaki narastał między nimi, spowodował odejście Gomeza do Getafe na roczne wypożyczenie. Mimo ograniczonej liczby w zeszłym sezonie udało mu się strzelić cztery gole i tyle samo razy otwierać kolegom drogę do brami.

W Getafe powinniśmy zobaczyć więc najlepszą wersję Gomeza, zwłaszcza że w klubie spod Madrytu będzie jedynym nominalnym lewoskrzydłowym. Dodając do tego fakt, że jego nowym trenerem będzie Fran Escriba znany z tego, że umie wyciągać ze swoich piłkarzy maksimum możliwości, możemy spodziewać się wybuchu jego talentu w najbliższym sezonie.

https://www.youtube.com/watch?v=nYWjhXQt9mQ

Federico Cartabia (Deportivo La Coruna)

Dla niego będzie to sezon w stylu „make it or break it”. Już wiele lat mówi się o nieprzeciętnym talencie argentyńskiego rozgrywającego i to na nim kilka lat temu miała odbudowywać swoją potęgę Valencia. W zeszłym sezonie, będąc wypożyczony do Cordoby, wyraźnie dojrzał. Stał się najjaśniejszą postacią tego klubu, strzelając cztery bramki i zaliczając pięć asyst. Do tego miał niezłą średnią kluczowych podań na spotkanie (1,6) i był ósmym najczęściej dryblującym zawodnikiem w całej lidze. To właśnie przez niego przechodziła lwia część ofensywnych akcji zespołu z Andaluzji.

Przed sezonem trafił na wypożyczenie do Deportivo La Coruna i musi potwierdzić tendencję wzrostową. W tym przypadku szkoda, że nie trafił np. do sąsiedniej Celty Vigo, która stylem gry opartym na posiadaniu piłki mogłaby mu o wiele bardziej odpowiadać. A tak czeka go kolejna walka o utrzymanie się w lidze. Pytanie, jak dużą rolę w niej odegra.

Dani Ceballos (Real Betis)

Złote dziecko Betisu Sevilla podchodzi do pierwszego egzaminu dojrzałości w swojej karierze. Świeżo upieczony złoty medalista mistrzostw Europy U-19 w Grecji jest niewątpliwie jednym z tych zawodników, na których będą się skupiać oczy fanów Primera Division w tym sezonie. Stylem gry bardzo przypomina inne wonderkid hiszpańskiego futbolu, Sergio Asensio, będące kolejnym przedstawicielem „kieszonkowych” pomocników.

W klubie z Estadio Benito Villamarin czeka go jednak trudne zadanie walki o pierwszą jedenastkę. W zeszłym sezonie nie miał większych problemów z regularną grą na zapleczu Primera Division, ale obecnie przybył mu poważny konkurent do składu w osobie Rafaela Van der Vaarta. Wygryzienie z pierwszego składu holenderskiego internacjonała powinno być jego pierwszym krokiem ku wielkiej karierze i… Realowi Madryt, który przejawia duże zainteresowanie pomocnikiem.

Bruma (Real Sociedad)

Jego przypadek dokładniej przedstawialiśmy tutaj. Portugalski skrzydłowy jest najlepszym przykładem na to, że liga turecka mocno ogranicza rozwój młodych talentów i nie jest najlepszym kierunkiem na piłkarski rozwój. Oczywiście, można gdybać, co by się stało, gdyby Bruma nie był tak podatny na kontuzje, być może byłby w stanie pokazać wtedy pełnię swoich możliwości w Galatasaray. Mimo to okres ten nie był dla niego najlepszy; czas otworzyć nowy rozdział w swojej karierze.

W San Sebastian Portugalczyk nie powinien mieć problemów z regularną grą, a tego w tym momencie mu najbardziej potrzeba. A to, że potencjał ma, udowodnił chociażby na wspominanych już mistrzostwach świata U-20 w Turcji, podczas których strzelił cztery bramki i był jedną z najjaśniejszych gwiazd całej imprezy. Jeżeli dopisze mu zdrowie, powinien być jednym z okryć całego sezonu.

***

Zapraszam również do zapoznania się z naszym miniprzewodnikiem po La Liga (cz. I, cz. II, cz. III).

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze