Felipe Anderson – nowa gwiazda Serie A?


27 stycznia 2015 Felipe Anderson – nowa gwiazda Serie A?

Co roku wielu perspektywicznych piłkarzy z Ameryki Południowej trafia do najsilniejszych europejskich lig w pogoni za pieniędzmi, sławą oraz rozwojem sportowym, którego rodzime kluby nie są im wstanie zagwarantować. Zdecydowana większość z nich nie przebija się jednak przez las konkurentów, z którymi przychodzi im się zmierzyć na treningach oraz podczas meczów. Ci, którym uda się tego dokonać, niejednokrotnie zapisują się w pamięci kibiców jako gwiazdy światowej piłki. Wszystko wskazuje na to, że do grona najlepszych w najbliższym czasie dołączy Felipe Anderson.


Udostępnij na Udostępnij na

21-letni Brazylijczyk, zawodnik reprezentujący aktualnie barwy rzymskiego Lazio. Swoją piłkarską podróż rozpoczynał jako trzynastoletni chłopak w SCR Gaminha. Po drodze zaliczył jeszcze kilka mniej znaczących epizodów w swojej karierze, żeby wreszcie w 2007 roku zawitać do młodzieżowej drużyny Santosu. Stamtąd po niespełna trzech latach awansował do pierwszego zespołu. Dzięki sukcesywnemu rozwojowi oczy skautów „Biancocelestich” szybko zostały skierowane na młodzieńca mającego coraz większy wpływ na wyniki meczów brazylijskiego potentata. Wraz z wówczas 21-letnim Neymarem stanowili łakomy kąsek dla właścicieli i prezesów klubów Starego Kontynentu (oczywiście zachowując odpowiednie proporcje miedzy tą dwójką piłkarzy). W 2013 roku Felipe Anderson podpisał pięcioletni kontrakt z „Biało-Błękitnymi” opiewający na sumę ośmiu milionów euro, z czego tylko cztery miliony zasiliły kasę Santosu. Drugą połowę tej sumy otrzymała firma Doyen Sports – właściciel części karty zawodnika. Długość umowy oraz suma, jaką włodarze Lazio zdecydowali się wydać na nikomu wcześniej nieznanego w Europie młodzieńca, świadczy o tym, jak bardzo wierzyli w jego potencjał.

Początki ofensywnego pomocnika w stolicy Włoch nie były usłane różami. Zmagał się z nowym otoczeniem, inną kulturą oraz nieznanym dotąd językiem. Wszystkie te negatywne czynniki znalazły swoje odzwierciedlenie w poczynaniach boiskowych utalentowanego piłkarza. W pierwszym sezonie spędzonym w Serie A pojawił się tylko trzynaście razy na płycie boiska, nie wnosząc oczekiwanej jakości do zespołu. Raz po raz można było już usłyszeć o nieudanej transakcji przeprowadzonej przez ówczesnego trenera Lazio, Edoardo Reję. Kiedy jednak 12 kwietnia 2014 roku posadę szkoleniowca objął Stefano Pioli, coraz częściej można było oglądać zawodnika z kraju kawy brylującego na boisku. Nowy opiekun drużyny darzył go rosnącym zaufaniem, a ten odpłacał się dobrymi występami, które okraszał bramkami i asystami. Jednak, jak to często bywa w piłkarskim świecie, na nieszczęściu jednego zyskuje drugi. Zgodnie z tą myślą prawdziwa eksplozja formy piłkarza nastąpiła, kiedy na początku grudnia zeszłego roku kontuzji mięśnia uda nabawił się największy gwiazdor i motor napędowy drużyny, Antonio Candreva. Wolne miejsce w podstawowej jedenastce natychmiast zajął kreatywny skrzydłowy, stając się niemalże od razu nową gwiazdą błękitnej części Rzymu. Na jego fenomen złożyła się magiczna cyfra cztery, tzn. zdobył cztery bramki i cztery asysty, jak się nie trudno domyślić, w czterech kolejnych meczach. Niestety, aktualnie rosnąca gwiazda Serie A leczy uraz kolana, który według rzymskich lekarzy wykluczy go z gry na około trzy tygodnie.

Śmiało można stwierdzić, że jeżeli Felipe Anderson po absencji spowodowanej urazem szybko wróci do formy, jaką czarował w ostatnim czasie obserwatorów z całego świata, to zgłoszenie się europejskich potęg będzie tylko kwestią czasu. Jednak, czy gwiazdor Lazio, któremu zaaklimatyzowanie się w stolicy Półwyspu Apenińskiego zajęło bagatela dwa lata, odważy się na zmianę otoczenia?

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze