Futbol w cieniu tragedii


Piłka nożna to nie tylko piękne momenty i wspaniałe chwile. W niej – jak w życiu – zdarzają się także sytuacje, które naznaczone są tragedią. Nie inaczej jest we Włoszech.


Udostępnij na Udostępnij na

Kiedy sięgamy do przeszłości włoskiej ligi, wspominamy sukcesy, wielkie mecze i wspaniałe indywidualności. Jest jednak jeden rozdział na kartach historii Serie A, do którego nie wracamy już z takim entuzjazmem. To tragedie, które wydarzyły się w kręgach środowisk piłkarskich w tym kraju. Do zdarzeń, które wywołują smutek i nieodżałowaną żałobę dochodziło na boiskach, a także poza nimi. Spójrzmy na te najbardziej znamienne spośród nich.

Stadion bólu

oprawa upamiętniająca H
Oprawa upamiętniająca wydarzenia na Heysel

Finałowe spotkanie w Pucharze Europy pomiędzy Juventusem Turyn a Liverpoolem odbyło się 29 maja 1985 roku na belgijskim stadionie Heysel. Pomiędzy kibicami, tuż przed meczem, otwarcie mówiło się o wrogości i chęci odwetu. Ten wynikał z antagonizmów zrodzonych pomiędzy kibicami Liverpoolu i Romy, kiedy to rok wcześniej w konfrontacji tych drużyn doszło do zamieszek. Angielscy fani poprzysięgli wtedy zemstę na kibicach z Półwyspu Apenińskiego. Okazja nadarzyła się w meczu przeciwko drużynie z Turynu.

Patrząc z perspektywy czasu na listę zaniedbań oraz stan techniczny stadionu, trudno sobie wyobrazić, aby dziś obiekt taki dostał stosowne pozwolenia na organizację imprez masowych. Powstały w 1930 roku stadion Heysel już w tamtym czasie odbiegał od standardów, wymagając remontu. Do tego pijani kibice, którzy zostali wpuszczeni na mecz, oraz zbyt mała liczba służb porządkowych również źle wróżyły przed finałem.  Prośby o rozegranie meczu gdzie indziej dobiegające ze strony kierownictwa angielskiej drużyny zostały jednak zignorowane.

Atmosfera zrobiła się gorąca, kiedy kibice z przeciwnych sektorów zaczęli obrzucać się nie tylko wyzwiskami, ale także różnymi przedmiotami. W ruch poszły butelki oraz kawałki betonu. To doprowadziło do furii przyjezdnych z Anglii. Kiedy ruszyli w kierunku sektorów z włoskimi kibicami, zabezpieczenia oraz ochrona okazały się niewystarczające. W konsekwencji doszło do paniki. Napór Brytyjczyków i próba ucieczki włoskich fanów spowodowały zawalenie się jednej ze ścian sektora oraz metalowego ogrodzenia, które runęły na kibiców. Ci w próbie ucieczki tratowali się nawzajem. Zginęło wówczas 39 osób. Wśród ofiar znalazło się aż 38 obywateli Italii.

Samolot, który nie doleciał

Superga
Wzgórze Superga, pomnik upamiętniający ofiary

Środa, 4 maja 1949 roku. Zespół Torino wraca z towarzyskiego spotkania z Benficą. Samolot, którym leci niemalże cały podstawowy skład zespołu, niestety nie kończy swojego kursu w docelowym miejscu. Wzgórze Superga, tam samolot w tragicznych okolicznościach kończy swój lot. Na pokładzie znajdowało się 31 osób, w tym osiemnastu piłkarzy turyńskiego zespołu. Do tego działacze klubu, dziennikarze, organizator zawodów oraz obsługa samolotu. Nie uratował się nikt. Jedyny piłkarz z podstawowego składu został w domu z powodów zdrowotnych.

W tamtym okresie nie było technologii pozwalającej jednoznacznie ustalić przyczyny katastrofy. Badający sprawę śledczy uznali, że najprawdopodobniej przyczyną katastrofy była gęsta mgła, utrudniająca widoczność. Do tego doszły błąd nawigacyjny oraz niewystarczająca komunikacja radiowa.

Brutalne derby

Konfrontacje pomiędzy Lazio i Romą to oprócz niezwykłego widowiska na murawie także odwieczna walka pomiędzy kibicami tych zespołów. Sympatycy w ramach wzajemnych złośliwości nie szczędzą sobie przytyków i wulgaryzmów. A także, co niepokojące, aktów fizycznej agresji. Derbowe spotkania bardzo często przeradzały się w uliczne zamieszki. Jednak śmierć podczas jednego z tych meczów zawitała na trybuny.

28 października 1978 roku na trybunach kibiców Lazio zasiadł Vincenzo Paparelli. 33-latek nie przypuszczał, że będzie to jedna z ostatnich rzeczy, jakie zrobi w życiu. Tym, który okazał się katem kibica, był osiemnastolatek zasiadający na trybunach sympatyków Romy. Giovanni Fiorillo, wchodząc na mecz, przemycił rakiety sygnałowe mające duży zasięg. Jedną z nich odpalił, mierząc w sektor mieszczący fanów Lazio. Ta niefortunnie trafiła Paparelliego w oko. Mający ogromnego pecha kibic zmarł w karetce jadącej do szpitala.

Śmierć spacerująca po murawie

Piermario Morosini
Piermario Morosini

Sytuacja, jakiej z pewnością nie zapomną kibice Livorno, miała miejsce 14 kwietnia 2012 roku. Wtedy podczas meczu pomiędzy Livorno a Pescarą występujący w składzie Livorno Piermario Morosini rozegrał swój ostatni mecz w życiu. Dwudziestopięciolatek upadł w pewnym momencie na ziemię, doznając przy tym konwulsji. Sędzia przerwał spotkanie, nakazując udzielenia pomocy piłkarzowi. Przyczyną niedyspozycji zawodnika okazał się zawał serca. Byłemu reprezentantowi włoskiej młodzieżówki udzielono pomocy, jednak zmarł podczas drogi do szpitala.

Wypadek w drodze

Do brzemiennego w skutkach zdarzenia we Włoszech doszło w 2008 roku, kiedy jeden z kibiców Parmy potrącony został przez autobus wiozący kibiców Juventusu na mecz. W tej sytuacji nie można mówić o celowym działaniu. Do niefortunnej sytuacji doszło na parkingu, kiedy kierowca autobusu manewrował, nie zauważając przy tym Matteo Bagnaresiego. Pojazd w chwili zdarzenia nie był wypełniony kibicami, a na parkingu nie dochodziło do starć sympatyków obu drużyn. Potracenie miało skutek śmiertelny. Mężczyzna miał 28 lat.

Wszystkie te przykłady przypominają nam o tym, jak kruche potrafi być ludzkie życie, a sympatie klubowe i zagorzałe kibicowanie jest wielokrotnie istotnym elementem życia kibica. Nigdy jednak nie wartym ludzkiego życia. I o tym starajmy się nie zapominać.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze