Plastikowe samolociki nie zatrzymały myśliwca


28 września 2014 Plastikowe samolociki nie zatrzymały myśliwca

Atalanta Bergamo, czyli jedno z objawień poprzedniego sezonu Seria A, która zamiast bronić się przed spadkiem, walczyła o europejskie puchary, na własnym stadionie podejmowała Juventus Turyn. Jakie mamy spostrzeżenia po dzisiejszym spotkaniu?


Udostępnij na Udostępnij na

34 sekundy ważniejsze niż 90 minut

Początek pierwszej połowy zaskoczył. Atalanta bardzo odważnie prowadziła grę ofensywną a zawodnicy „Starej Damy” byli wyraźnie zaskoczeni takim obrotem spraw. Piłkarze z Bergamo wymieniali szybkie, precyzyjne podania, które sprawiały problemy defensywie Juventusu. Sam German Denis, z niemiecką precyzją, dograł do partnerów trzy bardzo dobre piłki, które powinny być przez nich lepiej wykorzystane. W grze Atalanty była widoczna pasja i zaangażowanie, które wyróżniały się na tle statycznej gry „Bianconerich” w pierwszych minutach spotkania. Wraz z upływem czasu, piłkarze Allegriego zdobywali przewagę na boisku, narzucając własny styl gry, a podopieczni Stefano Colantuono, co było nieuniknione, coraz więcej energii poświęcali na defensywę. Jednakże dobrze funkcjonująca obrona Atalanty sprawnie wygaszała wszystkie ofensywne zapędy gości. Juve miało stosunkowo dużą swobodę operowania piłką w środku pola, aczkolwiek z każdym metrem pressing rywali wzrastał, uniemożliwiając płynne konstruowania akcji podbramkowych. Pod koniec pierwszej połowy (37 minuta), Carlos Tevez zdołał jednak po wrzutce Stephena Lichsteinera umieścić piłkę w bramce strzeżonej przez Marco Sportiello. Wydawało się, że w tym momencie emocje się skończyły, a Juve skupi się wyłącznie na tym, by przywieźć trzy punkty do Turynu.

Po przerwie, gra przebiegająca pod dyktando „Statej Damy” nie rozwiała naszych wątpliwości. Zapowiadało się pozbawione werwy spotkanie, które po prostu trzeba dograć do końca. Wszystko mogła odmienić 48 minuta, w której Giorgio Chiellini sfaulował w polu karnym Salvatore Molinę. Sędzia bez wahania wskazał na jedenasty metr, a do piłki podszedł German Denis. Doświadczony napastnik, który w Seria A regularnie występuje od 2008 roku, jeszcze nigdy w swojej karierze nie pokonał Gianluigiego Buffona. Rzut karny był do tego najlepszą okazją, jednakże bramkarz Juve, znów udowodnił, wbrew temu co sądzą niektórzy specjaliści, że świetnie potrafi bronić jedenastki. Gdy kibice Atalanty łapali się jeszcze za głowy po stracie idealnej okazji na wyrównanie, 34 sekundy po fatalnie wykonanym rzucie karnym, Carlos Tevez, całkowicie pozbawił ich złudzeń podwyższając wynik na 0:2. Miał być cudowny prezent pod choinkę, ale Buffon wraz z „Apaczem” odwołali Gwiazdkę. Pomimo bardzo trudnej sytuacji, zawodnikom z Bergamo nie można było odmówić ambicji i chęci walki, ale ich ataki nie stanowiły już realnego zagrożenia pod bramką Juventusu. Zwycięstwo przypieczętował Alvaro Morata, strzelając głową pierwszego gola dla „Bianconerich”.

Plastikowe samolociki 

Warto również wspomnieć o zachowaniu kibiców gospodarzy. Otóż w pierwszej połowie, naszpikowali własne pole karne… plastikowymi samolocikami (lotkami). Z tego powodu sędzia musiał przerwać grę, by osoba z obsługi stadionu mogła je spokojnie pozbierać. Nie wiem czym kierowali się ultrasi Atalanty, bawiąc się na trybunach w dziwną formę uprawiania awiacji, ale zasieki z plastikowych samolocików, nie mogły wpłynąć na grę bezbłędnie funkcjonującego myśliwca jakim jest Juventus.

***

Warto również wspomnieć, iż w innym sobotnim meczu AS Roma pokonała Hellas Veronę 2:0. Piąte zwycięstwo z rzędu w Serie A okraszone piękną bramką Mattii Destro

https://vine.co/v/OZX5bUuLaOJ

Za tydzień mecz o prymat w lidze włoskiej. 5 października Juventus podejmuje Romę. Zwycięzca zostanie samodzielnym liderem Serie A.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze